
Tak jak obiecałam zabieram Was dzisiaj na wycieczkę w głąb ziemi.
Co roku staram się zrobic coś szczególnego w moje urodziny, coś co będzie w mojej pamięci i odróżni ten dzień od innych.
W tym roku padło na jaskinie.
Zaciągnełam Pana Kota-tak, tak zaciągnełam podstępem, bo mój prywatny Pan Kot nie z tych co maszerują. On z tych co wszędzie samochodzikiem wrrr-a więc zaciagnęłam do podziemi,
aby ramię w ramię przemaszerować 2 km wśród rzeźb stworzonych przez nalepszego z artystów-Przyrodę.


Starając się nie zanudzić Was natłokiem informacji, wstawię z milion zdjęc i opowiem o tym co według mnie jest najciekawsze.





A więc moje jaskinie znajdują się z 2 km od Belgowa. Spacerkiem z 30 min, oczywiście my Bydlakiem-tak nazywam samochody Pana Kota.
Miejscowość nazywa się Han-sur-Lesse i słynie własnie z tych jaskiń (zwiedzanie grot odbywa się tu od ponad 100 lat!).
Całkowita długość pokręconych korytarzy to 14 km (1 km w linii prostej), dla ludzisk udostępniono 2 km.
Jaskinia Han-sur-Lesse powstały w wyniku erozji podziemnej wapiennych wzgórz Boemi, zwany takze Boine, przez rzekę Lesse.





Aby pozwiedzać groty, należy przejechać się, około 10min, kolejka wąskotorowa z centrum miasteczka.
Pod ziemią temperatura, bez wzgledu na jej wysokoŚĆ na powierzchni, utrzymuje się na stałym poziomie 12°C.

Na początku rzucamy się z aparatem na pojedyńcze stalagtyty i stalagmit, a potem....
Z każdym krokiem podziemny świat Lessy odsłania przed nami coraz bardziej zdumiewajace rzeźby.





Podziemne nawy, których sklepienia znajdują sie niemal na tej samej wysokości, co więźba w paryskiej Notre-Dame.
Najbardziej zachwyciły mnie pólprzezroczyste "firany" i wapienne draperie.
Ambony, niemal pluszowe "organy", wykwity skalne, wszystkie możliwe odcienie moich ukochanych brązów i beży.







7 metrów wysokosci stalagmit, który liczy ponad 120 tysiecy lat.






Największa jaskinia to Salle du Dome. To tu zorganizowany jest spektakl świetlno-dźwiekowy.
Podobno często organizują tutaj koncerty muzyczne-muszę na taki trafić.







Po przejściu wąskimi korytarzami i przekroczeniu kanionu, zaczynamy wspinac sie w górę. To tu dochodzimy do najwyższej jaskini, której wysokosc mierzy 62 m!
Koniec wyprawy, to marsz wzdłuż rzeki Lesse, w której odnaleziono bardzo dużo narzędzi naszych praprapraprapradziadów.






Dla wytrzymałych znalazłam filmik z mojego regionu plus informacje o safari przygrotowej, ale tam trafie kiedy indziej.
Nie zanudziłam? Kto wytrzymał ten ma buziola od wodnego wariata w nos.
