piątek, 4 maja 2012
Bez z pokrzywą. Czyli nawóz naturalny lekiem na całe zło i dlaczego nie powinnam czytać przy śniadaniu.
...KAŻDA, NAWET NAJGORSZA SYTUACJA, MA SWÓJ POCZĄTEK I KONIEC...
Takie zdanie, przeczytałam dziś rano w moim ukochanym miesięczniku.
I wiecie co, od razu zrobiło mi się lżej.
Po tak pozytywnie rozpoczętym dniu, uśpiwszy czujność Pana Dzidziola postanowiłam podwinąwszy tiule i falbany, wśród śpiewu ptaków i porannej rosy, przeczesać mój ogród w celu czynienia dobra.
Dobra dla towarzyszy mej doli, dla moich pocieszycieli.
W wersji bardziej realistycznej, przystawiwszy butelkę Czortilli, podwinęłam rękawy szlafroka frote Pana Kota, ubrałam gumiaki i znalezione rękawice robotnicze, po czym w błocie poszłam rwać pokrzywy, które delikatnie to ujmując-poparzyły mnie jak cholera.
Nawóz naturalny produkuję, przez niejednych zwanych gnojówą pokrzywową.
To cudo robi się tak.
Strój dowolny, obowiazkowe grube rękawice.
Start działalnosci- koniec kwietnia, początek maja. Pokrzywę zbieramy przed kwitnieniem.
Zbieramy pokrzywę do plastikowego lub glinianego naczynia, nie metalowego bo zeżrę nam pokrzywa naczynie.
Ja użyłam plastikowych skrzyń po narzędziach, kiedyś w planach zakupie beczkę. Można urzyć tylko samych liści, ja pocięłam całe pędy.
Zalewamy liście woda. Można dodać trochę liści mniszka, lub skrzypu polnego dla wzbogacenia mieszanki.
Odstawiamy pojemnik w odludne miejsce, bo capi, na minimum 2 tygodnie-to zależy od pogody-im cieplej tym fermentacja zajdzie szybciej.Codziennie należy pomieszac zawartość, aby ja dotlenic. Uwaga zawartośc może buzować.
Po tym czasie mamy koncentrat witaminowy i dobroczynny, którym podlewamy rośliny w proporcji 1 do 10. Nie bezpośrednio-bo nam popali pędy.
Podobno po zastosowaniu, nie dość że robactwo i choróbska idą precz, to jeszcze wszystko rośnie jak szalone.
Zobaczymy. Robię to pierwszy raz-będę zdawać relacje.
Idąc za ciosem jutro, w stroju, bardziej oficjalnym niż szlafrok, idę do sąsiadki po życiodajny produkt mający użyźnić mój kompostownik.
Po hawno Olgi.
Z tej wyprawy relację fotograficzna sobie i Wam daruję.
Ja chyba nie powinnam czytać gazet przy śniadaniu.
Pozostawiając nawozy naturalne w tle, dla przyjemności zmysłu powonienia mój BEZ i inne kwiatki.
Buziolki na weekend śle Wszystkim Pan Czortilla.
Ps-słoneczne buziaczki, bo u Nas zimno i pada.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No dobrze kochana , że mnie wyręczyłaś , bo wczoraj mnie migrena dopadła i nie dałam rady. Dodam tylko ,że tą zalana pokrzywę koniecznie trzeba przykryć bo inaczej nie sfermentuje jak należy. Bziaki sliczne i synuś taki słodzik ,że ...ach . Może doczekam swoich (tzn. wnusiów)Coraz bardziej mi się chce a młodym nie specjalnie chyba :-).Pokrzywy znad rzeczki idealne. Też chcę taka rzeczkę. Zamienię górkę na rzeczkę
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje opowieści.
OdpowiedzUsuńa dama ogrodowa to z Ciebie pierwsza klasa.
już widzę ten szlafrok i gumowce, hahaha :)))
dzięki za poprawę humoru.
pokrzywy kojarzą mi się z jednym, jak ciotka biła nimi moje chore kuzynki, bo niby dobroczynne działanie miały, ale o co chodzi dokładnie nie pamiętam.
Dzidziol boski, ślini się na bez czy kolejne zęby?
KAŻDA, NAWET NAJGORSZA SYTUACJA, MA SWÓJ POCZĄTEK I KONIEC...
OdpowiedzUsuńI tego mi było trzeba, gdy Baboletka chora :-)
Buzole siarczyste
Roślinki prześliczne!! A Raszko na tle bzu- cudo!!! A co do mieszanki pokrzywowej to mój siostrzeniec dodaje do niej główkę rozgniecionego czosnku i taką mieszanką podlewa (oczywiście rozcieńczoną)np. pomidory które po takiej mieszance rosną jak oszalałe :), jedyny minus to aromat- wali okrutnie :). Mieszanka faktycznie chroni od różnych chorób i co najważniejsze odstrasza turkucie podjadki które uwielbiają zjadać korzonki dopiero co wsadzonych warzyw. Pozdrawiam i także Wam życzę miłego i ciepłego weekendu :*
OdpowiedzUsuńDziekuje za słówka.
OdpowiedzUsuńMaszko- tys to inspiracja mojej pokrzywy. Córko i Matko- trzymam kciuki za Naszą Księżniczke-mam nadzieje, ze juz jej lepiej. Betti- dzis lece dodac czosnku-dziekuje
prawda taka ze bez nawozu nic rosnac nie chce, u nas nie ma pokrzyw.
OdpowiedzUsuńpopularne sa kompostniki gdzies w kacie ogrodeczka, resztki z kuchni sie tam w sypuje, gnija sobie wesolo itd itd.
pozdrawiam synka, pieknie rosnie
No czosnek jest na pewno eksta . ja go po prostu sadzę , gdzie popadnie . Bardzo antyseptycznie działą na rośliny jak i na ludzi przecież. Nie wpadłam żeby go dać do gnojówki. Super pomysł. Ja za tę muzyczkę to Cię kocham . Mogłabym siedzieć na Twoim blogu cały dzień ale robota woła. Paaa
OdpowiedzUsuńOj kocham Cię po prostu i przysięgam czytam regularnie,ale teraz pytanie samo ciśnie mi się na ust korale-skoro do sąsiadki pójdziesz w stroju niemalże galowym to w czym przyniesiesz"dobroci natury".No bo jak byś w tych gumiakach i szlafroku to jeszcze jakoś to widzę...
OdpowiedzUsuńBuziole 102!
A ja przez ostatnie dwa dni walczę z pokrzywami na rabatach :)))) ale nie na gnojówkę je przeznaczyłam tylko na kompost :)))) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuń:))) a może jeszcze z tych pokrzyw maseczkę, nalewkę i maść wyprodukujesz? Jak juz jest to trzeba wykorzystać:)z tego guana to chyba jeszcze paliwo:)
OdpowiedzUsuńUściski:)
Uff... wczoraj niezle sie nagimnastykowałam odnajdujac funkcje obserwatora :D hehe dodałam ją już do swojego bloga więc zapraszam ponownie www.pod-czworka.blogspot.com Mój starszy syn ma 5 lat a młodszy 1,5 roczku :D zobaczysz ile ciekawych chwil przed tobą :D pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZnam Ci ja ten cudowny specyfik, a i zapach ujmujący nie jest mi obcy ;)
OdpowiedzUsuńDoskonałe lekarstwo na mszyce!
Buziaki
No to jestem ciekawa efektów Twojej kuracji dla ogrodu! A ta pokrzywa taka niewdzięczna do zbierania, tak pięknie na Twoich zdjęciach się prezentuje! Dzieciaczek uroczy! Pozdrowionka! - D.
OdpowiedzUsuńpodziwiam za te pokrzywowa gnojówkę... to jest rewelacja tylko trzeba mieś trochę samozaparcia przy produkcji.. trzymam kciuki..
OdpowiedzUsuńa ukwiecony Pan Dzidziol chwyta za serdeucho♥ oj chwyta..
a zanim sie obejżysz będzie miec 7 lat...
cmoki
Haaanka! Pokrzywa robi dobrze też na mózg! Zapisz sobie w encyklopedii roślin:) Na mój mózg mi dobrze zrobiłaś pokrzywą. Bo jakoś tak jak zawsze, kiedy wpadam poprawiłaś nastrój. Dzięki! I ściskam Was! No.
OdpowiedzUsuńDobre rady zawsze w cenie ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i ślę buziaki dla rozkosznego Pana Dzidziolka =D
Ps. fotki kwiatów urzekające =}
CZORTILLA CUDNY:))....A GNOJÓWKA JEST FAKTYCZNIE REWELACYJNA..TYLKO OSTRZEGAM !!!POTEM ŚMIERDZI JAK CHOLIPCIA:)))
OdpowiedzUsuńIle to można się rzeczy dowiedzieć o ogrodnictwie, bardzo dziękuję, ja na posesji mam póki co plantację pokrzyw,obiecuję sobie,że się ich pozbędę ale boję się o inne rośliny, może ktoś wie jak się ich pozbyć nie niszcząc innych roślinek?
OdpowiedzUsuńŚwietne słowa na początku wpisu... mnie tez jakoś lepiej się zrobiło po ich przeczytaniu :)
OdpowiedzUsuńA Ty kochana, wiesz, jak ta gnojówka-pokrzywówka śmier... no, pachnie specyficznie? ;-)) Przy mięszaniu szczególnie... Rabiam ją rokrocznie i faktycznie działa!
OdpowiedzUsuńBzy cudowne, a ten gość w bzach to już szczególnie ;-))
Uściski Wam ślę czułe
Musze sobie te slowa zapamietac...:) pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńCudowne kwiaty ale ten uśmiechnięty najcudowniejszy :)
OdpowiedzUsuńFakt, pokrzywa jest świetna jako naturalny nawóz.
OdpowiedzUsuńTylko zapach za jakiś czas będziesz miała upojny, ale naturalny przecież;-)
A ja zamierzam młode pokrzywy wykorzystać "ludziowo", to znaczy poszaleć z nimi w kuchni, bo dostałam ostatnio sporo ciekawych przepisów.
Buziaki ślę i życzę udanego tygodnia.
Czy wąchałaś już swój pokrzywowy wyrób? Moja Miśka wsadziła pysk do już rozcieńczonej pokrzywy, śmierdziała nieziemsko, nie mogłam się tego pozbyć; cudny chłopczyk w bzach, serdeczności.
OdpowiedzUsuńsporo masz tego towaru)
OdpowiedzUsuńjeszcze sok polecają wyciskany z sokowirówki i coś gotowanego jakby szpinakDDDD
Moja gnojowica z pokrzyw już prawie się kończy. Też uważam ją za cud eliksir ale stosuję tylko w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńPo Twojej relacji chyba wpuszczę do kuchni. Dzięki
tez robie gnojowke z pokrzyw, ale nie tylko. Około
OdpowiedzUsuń50 % musi byc innych roslin, jakie akurat sa pod
reka- rumianek, arcydziegiel, cos w podobie
dzikiej pietruszki i inne mi nierozpoznane. Niech mi
mowi kto chce, uwazam ze taki roznorodny
material jest lepszy. Mysle ze to co rosnie na mokrej glebie, jest z reguły bogate m.in. w azot. W tym roku ulepiłem se 3-komorowe koryto betonowe
na ten płyn. Zeby nie rozdrabniac sie z
plastikowymi wiaderkami. Jesli jestes w posiadaniu
kogos płci męskiej, to takie coś zasugeruj.