Poznajesz na wywiadówce w szkole matkę dziewczynki, którą Wasza córcia bardzo polubiła. Dla dobra córci, postanawiasz nawiązać bliższą znajomość z jej rodzicami.
Ta jej mama, to widzisz, że bedzie Ci pasować.
Jest nie za ładna-więc nie bedzie Ci robić konkurencji, ma duszę artystki-więc pomoże ci w dekoracjach, piecze super ciacha-ooo to lubisz.
Nadchodzi dzień zero.
Dla przyzwoitości kupujesz kwiatki i winko, dzwonisz do drzwi, wchodzisz iiiiii.
Pierwsze co robisz to zaczynasz rzygać po wszystkim co Ci się nawinie w zasięgu wzroku.
Meble nie takie, nie lubisz tego koloru, obrazy chachacha i ona sie nazywa artystką, śmiechu warte.Jedzenie-szkoda gadać, w szpitalu karmią lepiej.
Mama dziewczynki przeprasza za swoje niedoskonałosci i... albo ma przyjaciółki, które zlinczują cię za nią, albo wyprasza Cię kulturalnie, albo raz na zawsze zamyka drzwi i nie chce już nigdy nikogo za nie wpuścić.
O co chodzi? Od kilku dni łazi za mną takowe pytanie, kiedy to jedna z Was 3 dni temu zamieściła, jak zwykle, ciepły i podgodny post,
aby po 10 minutach zostać zbesztaną przez anonimowców między innymi
za fotki stóp i wspóle zdjęcia z córką w maseczkach upiekszających.
No, było tam nawet imię anonimowca, ale zbyt dużo to nie zmieniło. Już rozpisywałam się z odpowiedzią i obroną zdjęć wyżej wymienionej, nie zdążyłam. Autorka post usunęła. Szkoda
Tak samo kilka dni temu za styl i pisownie lekko oberwało się jedynemu mojemu blogowemu facetowi. No niby, po deszczu odpowiedzi zalewajacych ten post, krytykantka zaczęła się tłumaczyc,
że chciała dobrze,
ale zakończyła podsumowaniem, że nie zmienia zdania i nadal nie lubi kobiet, bo jej dobrych intencji nie paniały.
Mi sie kiedyś też leciutenko oberwało za ortografię. Jam byk to i byki czynię. Na moje szczęście, mi błąd wytknęła osoba, która okazała się super babą i błąd znajomość poczynił. Zresztą krytyka za ortografie, to nie krytyka.
Ja sama mam na sumieniu grzeszek niepopełniony. Zastanawiałam się czy napisać komentarz, w którym chciałam skrytykować jedną z naszych najulubieńszych blogerek za lekkie zadarcie noska,
ale zrezygnowałam.
No bo dlaczego, jakim prawem mam komuś psuć humor.
Jakim prawem, kiedy ktoś zaprasza mnie do swojego domu, w naturze nigdy tak nie postąpiwszy, nagle jakiś diabeł ma we mnie wstąpić i się powymądrzam co mnie sie nie podoba?
Przecież jeśli nie podoba mi się styl pisania, fotografia, dzieło rąk, albo cokolwiek innego, to po prostu klikam po prawej stronie na taki krzyżyk w czerwonym polu i już mnie nie ma.
Mówię do wiedzenia, przepraszam, pomyliłam numery domów.
Mama pierze poduchę i tak jest wygodnie.
Chmmmm ja nie mam Nic, ale to ABSOLUTNIE NIC WSPÓLNEGO z tą dziUrą.
Uczyniłam z nudów pticę-oto ona i etapy jej powstawania.
Nazywa sie PTICA P.Kota, bo bardzo mu sie spodobała.
Krawcowa w akcji.