sobota, 11 grudnia 2010
Wróżki belgijskie, łzy na dywaniku dyrektora i co my właściwie kupiliśmy.
No i się zaczyna.
Powoli wielgaśnymi krokami zaczyna się przeprowadzka.
Na razie leci ciężarówką wszystko, co do tej pory nagromadził Pan Kot, a co pozwoli nam na zamieszkanie w - uwaga napiszę to pierwszy raz- w NASZYM DOMU.
Leci wata szklana, płyty regipsu, dechy, sprzęt i wszystko to małooo.
Tam od kilku lat nikt nie mieszkał i poprzedni właściciele poodcinali prąd i wodę. Normalnie warunki polowe, po omacku sprawdzam czego właścicielka sie stałam.
Właśnie odnalazłam wpis z 21 września, kiedy to napisałam, że znalazłam Belgowo.
14 grudnia, czyli w ten wtorek podpisujemy już ostateczny akt notarialny, ale klucze mamy już teraz.
Te trzy miesiące starałam się nie wspominac o Belgowie, bo obawiałam się, że jak zacznę tak publicznie ryczeć to mnie rzucicie i więcej już nikt mojego bloga czytać nie będzie.
Niektórzy z Was dopytywali się- co tam, a ja zdradzałam wtedy rąbek swoich tragedii z kupnem domu.
Co ja przeszłam-masakra.
Apogeum osiągnełam, kiedy przez 30 minut ryczałam na dywaniku dyrektora naszego belgijskiego banku-dobrze, że to znajomy golfiarz.
Wpadław w histerię, nie ze względu na brak kredytu-bo ten dawno przyznany,ale z powodu jednej z właścicielek, która odmawiała podpisania umowy przedwstępnej.
Najpierw 1,5 miesięczne perypetie z kredytami i to haha nie w jednym banku ale w dwóch i hahaha nie w jednym państwie ale w dwóch. Polecam.
Jakby ktoś mi marudził, że papierek trzeba do banku dowieść, to sobie przypomnijcie mnie-bo ja z papierkiem latałam po 1 tys.km.
W ogóle ten dzisiejszy post jest po to, aby Wam wytłumaczyć co ja kupiłam i wyjaśnić, wytłumaczyć, że mi się najnormalniej pod słońcem przyfarciło.
Ja jakimś cudem trafiłam na ten dom.
To tak, jakby ktoś całe życie sobie coś wymyślał, na przykład tak jak ja ten pensjonat, no i powiedział oki, jestem gotowy tylko, że...
z pieniędzmi krucho i maksymalnie kredyt dostanę na zakup
-albo ruderki z dużym ogrodem na totalnej wsi,
-albo domu w stanie surowym, bez ogrodu z tarasem.
I nagle przylatuje wróżka i podsuwa Wam przed noch ogłoszenie z hotelem, co ma wszystko i jeszcze wiecej, i który z powodu czynników ludzkich jest w zasięgu waszego kredytu.
Dlaczego czynnik ludzki-ponieważ ten hotel z 10 lat temu zakupiły 2 siostry i ksiądz.
Iiiii po pierwszej wspólnej inwestycji, którą był zakup i instalacja nowego pieca, zaczęli się totalnie kłócić co wykluczyło jakiekolwiek dalsze inwestycje.
Jak jedno chciało coś, to pozostali nie i tak całe 10 lat.
Po 10 latach postanowili sprzedać hotel, ale cena jego było-no lekko mówiąc powalająca.
Jak znalazł się kupiec, to im nie pasował i tak znowu i znowu.
Wreszcie na skraju tej szarpaniny postanowili jak najszybciej zakończyc ten bój nierówny i sprzedać hotel po kosztach za jaki go kupili z 10 lat temu.
I ja jako pierwsza trafiłam własnie na tą prawie 70 procentowa obniżkę.
Fajne wróżki w Belgii mieszkają no nie.
Tak więc we wróżki, farty i w czarymary należy wierzyć.
Każdy ma szansę, tylko nie wolno się poddawać.
Belgowo przedstawię w następnym tygodniu.
Buziole w nochy.
Cwiety od Mr Cat-a.
Zimmmma w Belgii.
Zimno-do domu matka, ale to już!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to faktycznie Ci się przyfarciło:) Super:) Nie mogę się już doczekać poznania tego Twojego cudeńka:) Tak że się spiesz.... bo mnie coś trafi z ciekawości, hehehe:)
OdpowiedzUsuńBuziolek
No to nowy ciekawy rozdział teraz się zacznie,BRAWO.
OdpowiedzUsuńNo Matka dasz radę !!!
OdpowiedzUsuńo kurcze, ale farcicho jak nic
OdpowiedzUsuńalbo jakaś mega wróżka :D
szybko nam pokazuj to swoje cudo, bo padnę jak deZealka
buziole
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpięknie tam u Ciebie :)..to Hotelarką będziesz?
OdpowiedzUsuńWróżka, wróżką, ale trzeba mieć w sobie sporo siły i samozaparcia,żeby wszelkie formalności załatwić w takich okolicznościach. Tak czy siak...jestem ciekawa jak ten "przedmiot" sporu wygląda i się ma..! Buziaki.
OdpowiedzUsuńsi si si:)wszystko sie zgadza:) hm...a w pewnym serialu na polce slimaki dwa stoja przed pewna sekretareczka a u wlasciciela firmy w pokoju na polce ..kon ceramiczny...:):)to teraz pan Kot niech uwaznie patrzy:):)lubi serial to pewnie nie raz widzial:):):) sciskam mocno i nie moge doczekac sie na Belgowo:):):)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńadopcja..dlaczego nie!!
OdpowiedzUsuńFraciara!!! Juz sie nie moge doczekac zdjatek!!!
OdpowiedzUsuńPomieszczenie po pomieszczeniu, kuchnia i przedsionek, no wszytko dokaldnie poprosze! Buzka
Ty to potrafisz człowieka wznieś na wyżyny wiary, że coś może się udać. Będę przychodzić więc do ciebie, to znaczy otwierać twój blog bo potrzebuję takiej kuracji ... bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńA ja nie lubię kiedy ludzie określają, że to co Tobie się zdarza to fart. Nie jesteś farciarą tylko człowiekiem, do którego wraca dobra energia :) Kto myśli optymistycznie, ten dostaje od losu dobre rzeczy, sytuacje, ludzi :) Więc - gratuluję jeszcze raz moja dobra duszo, której wróżki podsunęły hotel :) Trzymam kciuki. Pamiętaj - do przodu choćby powoli i z optymizmem. :*
OdpowiedzUsuńHaniu gratuluje!!!
OdpowiedzUsuńSami jeszcze niedawno przerabialismy ten temat i banku i umow, kredytow i aktow. W Belgii to wszystko ma zupelnie inny wymiar, wiec Cie rozumiem i ciesze razem z Toba. I tez mysle, ze to raczej nie fart a cos nieuniknionego. Po prostu mialo sie zdarzyc i a Wy mieliscie sie spotkac, bo ten dom wlasnie na Was czekal. No i sie doczekal...Usciski, zakrecona szczesliwa kobieto
Anna
DZIEKUJE wAM WSZYSTKIM ZA TAK KOCHANE SŁOWA.
OdpowiedzUsuńnORMALNIE MAM TAAAAKA POŁER hihi ŻE Jade ściany przestawiac.
Zabieram ze soba aparat więc przy okazji wies obcykam.
Eee, no to wszystko jasne - Elena elfia wróżka do zadań specjalnych... Kerry Marta właśnie o niej pisała ;-)
OdpowiedzUsuńI jak mi się fajnie niedziela zaczyna... gęba mi się śmieje czytając Was ;-)
A ruderka z wieeelkim ogrodem na totalnej wsi czeka właśnie na mnie - wiem to.
Dawaj te zdjęcia, bo się skręcam z ciekawości!
Buziaki
Haneczko napisalam na priv:):) mam pytanie czy bylas na moim blogu Miejsce na Ziemi???tam sa moje prace antyki..mysle ze Ci sie spodoba:):)sciskam mocno. Wspaniale ze masz swoje ukochane Belgowo:)juz sobie wyobrazam jak wspaniale bedzie urzadzone:):):)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE!!! Cieszę się bardzo, ze bedziesz mogla mieszkac w swoim wlasnym domu i realizowac marzenia. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać tego Twojego DOMU.Dawaj prędzej zdjęcia !!!
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo sie ciesze Twoim spelnionym marzeniem, o tak koniecznie pokaz to cudo, zamierzacie hotel tam nadal robic? jak tak to przyjade :D na nocleg, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńlalu - no nimby z jakiej racji od pana kota te kwiaty? - jak to tak a ja ja aj?
OdpowiedzUsuńno czekamy na belowo - foty oj czekamy i ma się rozumiec ze w ta niedzielke sciskamy :)
Witaj :) Jestem u Ciebie pierwszy raz i jestem zachwycona Twoim blogiem ...Bede teraz czestym gosciem ,bo w zwiazku z Waszym nowym domem napewno bedzie co czytac ...O kurczaki !!! to lepsze jak serial ,bo prawdziwe ...i daje nadzieje ,ze i my mozemy pokonac trudnosci na swej drodze skoro innym sie udaje !?A co do pochowanych do szuflady dyplomow ,to sie zgadzam z Toba w 100% -nikt z nas nie wie co go w zyciu spotka i z czym przyjdzie mu sie w zyciu zmierzyc ?!! A marzenia warto miec ,bo to jest sila napedowa w naszej szarej codziennosci Pozdrawiam i zycze z calego serca zeby sie udalo !
OdpowiedzUsuńteraz łzy szczęścia będą :)
OdpowiedzUsuńZłapałaś szczęście za nogi, więc teraz tylko trzymaj mocno i do przodu! krok po kroku twoje marzenie stanie się faktem dokonanym. Buziaki!
OdpowiedzUsuńAle szczesiara z Ciebie, gratuluje!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na fotorelacje:-)
Piekna zima u mnie ani sladu po sniegu.
Buziaki
nie ma mojego komentarza? coś zjadło? nie tu wkleiłam? więc się powtórzę, że gratuluję! fajnie jest znaleźć swoje miejsce i życzę, żeby właśnie to było to! I jeszcze napisałam, że nowe miejsce to nowe historie :) i czy mogę jeszcze wysłać kartkę na stary adres, mam już zaadresowaną...choć miała być niespodzianką malusieńką...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sama dopiero co miałam walkę o swój kawałek podłogi - mam wrażenie, że zawsze coś wyskoczy, znajdzie się jakis promyczek, chociaż wydawało się, że wszędzie mrok. My malo nie wpakowaliśmy się w jakąś mafię, ale na szczęście się wygrzebaliśmy ;) Życzę Ci powodzenia, gratuluję serdecznie i z całego serca! A teraz do boju Kobieto, zrób z tego domku swoje królestwo :)
OdpowiedzUsuńHanno opowiadaj w przerwie między przestawianiem ścian o tych nowych sąsiadach i grzanym winie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że dodałaś, że będziesz leżeć ufff Trzymam kciuki kochana :) Czekam w takim razie na miliony zdjęć i oczami wyobraźni mej fotografuję razem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńNo to będzie się działo !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Teraz już tylko poślubiam ;)
OdpowiedzUsuńJa tak jeszcze wpadam żeby trochę pooglądac te piekne focie... Ślicznie tam u was. No i jeszcze dziekuję ci i buziole ... sama wiesz za co.
OdpowiedzUsuńA nic nie napiszę, nim nie pooglądam fotek Belgowa!!Później mnie zassie czarna dziura zazdrości!:D Daaawaj ten Belgów, niech już widzę!!:)))
OdpowiedzUsuń:) leż leż leż i dawaj foty jak mówi Lejdik :)
OdpowiedzUsuńHanka, kocham Cię normalnie!!!!:D:D Jeszcze z 30 takich komentów Twoich , a pójdę za Tobą wszędzie, kredyt poręcze, dziurę w płocie zabije- mów co trzeba, Lejdik jak McGiwer- da radę!!:D:D:D
OdpowiedzUsuńI dobrze, że się wala, niech się wala, a nawet wali... leżenie to najważniejsza czynność. :*
OdpowiedzUsuńWitaj, przepis na orzechy napisalam juz w poscie candow-ym :) W wolnej chwili sprawdz ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń