wtorek, 29 czerwca 2010

ŻYCZENIE MAŁGORZATY


Tu dzis będzie smutno-miało nie być, ale dzis będzie.
Poznałam JĄ jakies 6-7 lat temu.
Pierwsze co mnie poraziło to włosy. Ale nie jakies tam włosy-tylko fabryka korporacyjna produkcji mieszków, mogąca z powodzeniem uczynic z NIEJ osobę uwielbiana przez łysoli.
Drugie co pamietam-to jej smiech-zarazliwy szczery i uwielbienie, uwielbienie w wielkich oczach kiedy patrzyła na swojego saksofonistę.
Trzecie- to moja debilna zazdrosc-bo JEJ nie dało sie nie polubic, bo ONA stała sie od razu członkiem naszej rodziny-tak z marszu-koleżanką Magdy, ulubioną synową ,mamą pierwszego malucha w rodzinie.
Czwarte-co bede pamietała-to żal do siebie że nie zadzwoniłam, że bezsensownie się bałam reakcji rodziny- na wtrącanie się, że nie zaproponowałam pomocy...przepraszam -już jest za pózno.
Kiedy sie dowiedziałam-byłam pewna że ONA wygra tą walkę...Ale z rakiem tak jest-po prostu odsuwa sie myslenie o nim-wiem co pisze.
Ludzie odchodza-tych ludzi mam za dużo w pamięci-powinni jeszcze być. Najmłodsze mamy-JADWIGA 33 L, MAŁGORZATA 31 L,
Jedni pozostawiaja po sobie pomniki, budowle, płaczący tłum fanów, marsze żałobników blokujący ruch uliczny, publikacje w prasie wychwalajace ostatni heroiczny czyn będący ich życzeniem.
Inni, inni odchodzą pozostawiajac po sobie częsc siebie-dzieci-najtrwalszy pomnik ich pamięci.
W moich oczach widze oczy Jadwigi, w skroniach, układzie twarzy, niestety nos mam po tacie.
W Weronice - usmiech Małgorzaty, wkrótce sama Weronika zacznie doszukiwac się tych zostających na zawsze w nas rysach rodziców.


Do widzeni Gosiu-przepraszam że nie poznałam TWOICH życzeń.

sobota, 12 czerwca 2010

2 plus 4




Dwie godziny temu telefon- 4 z 4.
Dziewczyny zaprzyjazniły się z chłopakami Mr. Kota i mrozimy kolejne cztery embriony. Teraz mamy 6 mroźniaków.
Na zdjeciu sa ptaszki ktore urodziły sie w pompie na scianie naszego domu- też 4.
Dobry znak. Później napisze więcej
Related Posts with Thumbnails