niedziela, 23 lutego 2014

Who wants the house for free, before 40? Lampa kosmiczna, zagadka i masaż koci.




Jak wytrwali z Was się domyślają, dzisiejszy post nie będzie "kuchenny", gdyż Szanowny zachorował i kuchnia niedokończona.
Choroba ta znana jest pewnie wszystkim Paniom- Szanowny choruje na zaraz.
Zaraz jest bardzo groźną, genetycznie odziedzyczoną od Adama, chorobą dotykającą prawie wszystkich homo rodzaju męskiego.

Chyba tyko Ci z większym pierwiastkiem Wenus w duszy, mogą się jej oprzeć.

Od trzech tygodni gramy więc z Szanownym w pomidora- gdzie na Moje pytanie- ...kiedy bedzie miał czas aby sprostac tej karkołomnej sZtuce wkręcenia 2 śrubek w drzwiczki zmywarki?..., słyszę- ZARAZ.
Wydawać by się mogło, że skoro Szanowny chory, mogę zadaniu sprostać sama, ewentualnie podeprzeć się pomocą specjalisty-niestety.
Tu kolejny mur nie do przebicia- bo cyt-"zrobię to sam" mnie, doświadczoną w małżeństwie kobietę, blokuje radykalnie.
Bo jak wyręcze, to nigdy już więcej nic nie zrobi-skoro ja sama umiem, albo w kryzysie stwierdzi, że nie doceniam, albo cholira wie co jeszcze.
Trudno, i tak czekam na drzwi suwane-przepraszam więc- Szanowny wyzdrowieje, śruby przykręci bedzie kitchen part III.

Dziś mam dla Was inne niespodzianki.



Pytaliście się mnie co to za lampa w salonie stoi.
Cynową nogę upolowałam w mojej graciarni, natomiast abażur nabyłam dzięki informacji od Ystin.
Mój "styl" to mieszanie starego z nowym.
I własnie takiego abażuru, dla równowagi, potrzeba mi było w salonie.
Do kompletu, Szanowny kupił mi zarówke.

Nie miałam bladego pojęcia, że takie coś istnieje.
Bo to nie jest zwyczajna żarówka- to jest żarówka na pilota z kilkunastoma funkcjami.
I tak- moge mieć dyskotekę w salonie, mogę mieć na stałe jeden z 20 kolorów, albo -moja ulubiona wersja-efekt tęczy. Kolory przechodzą jeden w drugi.
Bardzo mi sie podoba.
Abażur składa sie z małych elementów i przy jego wielkości śr 60 cm- producent, dla własnego spokoju, wysyła go już poskładanego.
Cudo nazywa się SURYA. Właśnie nabyłam drugi indentyczny, do jadalni.
Polecam biały, bo żarówkę zawsze można wymienić, a przy białym wszystkie kolory światła cudownie się przebijają- zreszta sami zobaczcie ;-)









Od dziś, pozostają mi 2 miesiące do wkroczenia w kolejny próg dojrzałości.
Mam 39 lat i 10 miesięcy. Za 2-czyli 23 kwietnia-stuknie mi 40-tka.
Mam już plany.
Chcę zrobic COŚ, czego jeszcze nigdy w życiu nie robiłam.

Np na 30-tkę miałam wykupiony kurs jazdy konnej.
Jak myślicie co ja wymysliłam na 40? Podpowiem, że z samolotu już mnie wyrzucili i nawet nie zapomnieli doczepic spadochronu ;-)))

Aby dodatkowo sprawić sobie przyjemność, postanowiłam ogłosić urodzinowe CANDY.
Zakupiłam z myśla o WAS, cuś zrobione ręcznie. Jest to harmonijka domków metalowych.
Aranżacji ile dusza zapragnie. Moga być świateczne, a mogą równoczesnie całoroczne.

Banerków zrobiłam 2, bo nie mogłam sie zdecydować, który mi sie bardziej podoba.

Zasady


JAK ZOSTAĆ WŁAŚCICIELEM DOMU:


► UMIEŚĆ JEDEN Z  PONIŻSZY BANERKÓW Z LINKIEM DO TEGO POSTA

NA SWOIM BLOGU (PASEK BOCZNY)

► UMIEŚĆ KOMENTARZ POD TYM POSTEM

► MOŻESZ, ALE NIE MUSISZ, ZOSTAĆ OBSERWATOREM MOJEGO BLOGA.
BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI CHCIAŁBYŚ POZNAC MNIE BLIŻEJ.


WYNIKI:


25 KWIETNIA 2014





I sesja zdjęciowa ;









Na sam koniec wiosenne fotki.
Bo co lepiej mówi, że się czaji, jak nie zakochane pary.

Moja zakochana para-Guapa i Libre.












Miłość nie zna granic.

ps-z serii dialogi małżeńskie

mła- kochanie mogę sobie kupić glany-martensy?
szanowny-oczywiście że możesz, tylko po co-(wymowne)-teraz?
mła-to co za stara jestem, chcesz mi powiedzieć?!!!g
Glany są zawsze modne, wygodne i pasuja mi do obecnego stylu!
szanowny-dobrze, a potem kochanie ogolimy cię na łyso i zostaniesz skinem roku w belgii.

wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

Buziolam wszystkich wiosennie ;-))))




sobota, 15 lutego 2014

IL LOVE YOU MORE THAN polish sausage. Kitchen Part II oraz DIY - typography poster



Obiecałam Wam zdjęciA kuchni, ale.
Ale jak to zwykle bywa z remontami, nie wyszło.
Drzwi do zmywarki się zbuntoWały i czekają na lepszy dzień Szanownego, aby je przywiercić ;-(
W zamian mam dla Was przeprosimy, za wpuszczenie w maliny, oraz małe DIY.
Na samo zakończenie zaś perełkę- kurs samoobrony.

Muszę Was rozczarować- mój indywidualizm nie jest az tak wielki- niebieskiej kuchni nie mam- mam białą.
To folia ochronna, którą zostawiłam aż do skompletowania całości zabudowy i montażu uchwytów.
Taki tam psikus.
Zawiedzionych-przepraszam, reszta- mam nadzeję, odetchnęła z ulgą.





Kuchnia jest częścia wydzieloną z salonu.
Na główynym zdjęciu widać dokładnie co z niej widać z salonu.
Mama nadzieję, że jak najmniej widać ;-)))

Takie było moje założenie.
Moje sędziwe lata doświadczeń, uświadomiły mi,  że ja niecierpię jak mi coś stoi w kuchni.
Jak widać u mnie stoi tylko czajnik i durnostojki.
Reszta pochowana- chlebak, mikorfala, odkurzacz-wsiowsiowsio.






Po zamontowaniu czegoś mi było brak.
Już rok temu, dzięki YSTIN, trafiłam do sklepu Karoliny-nietylkona.pl KLIK.
Rok temu maltretowałam ja wizją upiększenia gzymsu nad tym duzym oknem kuchennym.
Napis znaleziony w sieci brzmiał- COOKING IS MAKE LOVE VISIBLE-tł gotowanie to uczynienie miłosci widzialną.
Napis-naklejka miał miec długość 3 metrów.
Karola zrobiła projekty, wizualizacje,ale.
Ale się pozmieniało, bo jak kilka z Was zauważyło, nad oknem zawisł neon.
O neonie bedzie kiedy indziej, bo się Szanownemu jedna literka popsiuła i jest niepodłaczony.
Podłączę to obfocę, przy okazji zdradze Wam jak mój mąłżonek chciał ze mnie zrobic kurtyzane-no działo się.
Wracając do typografii.
To napis nad oknem zostanie wykorzystany, ale u kogos innego, ja natomiast poczułam wielki brak czcionki w mej kuchni.
Plakatu mi się zachciało.
Zaczełam grzebac i szukać - na poczatk pomyslałam aby wykorzystac ponownie napis z odrzuconego projektu, ale.
Ale kogo ja oszukaję. Jeśli to zdanie miałoby byc prawdą, oznaczało te, że w Belgowie miłość jest totalnie niewidzialna. No bo niby te kanapki to ma byc taka wizualizacja? TAAAAA
Głupota-niepasuje to do nas.
Pogrzebałam w sklepie Karoli i spodobał mi się plakat okulistyczny- tylko ta czekolada.
(oryginalny napis to "I LOVE YOU MORE  THAN CHOCOLATE" tł -kocham cie bardziej niz czekoladę)
No fajnie, ale u nas to szczytem jest kiełbasa. a POLSKA KIEŁBASA to wywołuje w nas bestię.

I LOVE YOU MORE THAN POLISH SAUSAGE-tł kocham Cię bardziej niz polską kiełbasę.

Jest więc i motto w naszej kuchni.
Dla symetrii z drugiej strony dodałam receptę na rodzinną dietę-tez powinnam bardziej cookie (ciasteczka) zamienic na pizzę, moze kiedys przemaluję.

Zmalowałam wszystko sama, bo ramki jakie znalazłam w moich rupieciarnich były za małe, blacha za droga a podobrazia wyszperałam w domu.
Lezały juz z 2 lata i sie kurzyły.
Po naradzie z Karol-podobrazia to jednak materiał, więc obawiałam się czy naklejka się nie odkleii, zdecydowałm się na szablon i malowanie ręczne. Karol przemeilowała mi projekt graficzny, pokleiłam, posprajowałam, pomalowałam, podkalkowałam i już.
Jestem zachwycona.












U Karoli moje projekty nadal są schowane i mozna zamówic u niej plakaty jakie tylko sobie zechcecie. Bo kazdy kocha inaczej
Polecam-mi się chumor poprawia za każdym razem jak na nie spojrzę.

Na koniec szybki kurs samoobrony.

MISZCZU INSTRUUJE.









KOCHAJCIE SIĘ BARDZIEJ NIŻ TO CO KOCHACIE INDYWIDUALNIE.
NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI.






piątek, 7 lutego 2014

Kitchen part I. Zawsze, ale to po grób będę stawiać na INDYWIDUALIZM. Ciekawe w jakim kolorze będzie moja trumna i czy będzie w niej multi zestaw sprężyn.


Dobrze, że kuchnia nie jest moją pasją.

No może nie dokładnie moją pasją, co jedzenie nie jest pasją Pana Męża-do kanapek i podgrzewania pizzy wystarczała prowizorka.

Koleżanka wczoraj weszła i z gracją słonia spytała się czy mi nie odbiło, że zakupiłam niebieskie meble.
A co, nie można? Niebieski też kolor, może mi odbiło,a może jestem kosmitą ;-)
Nie ważne, o gustach się nie dyskutuje.
Ważne, że projekti pomysł jest tylko mój, taki indywidualny.

Na kuchnię w Belgowie czekałam 3lata i 5 miesięcy.
Do tego czasu była tzw prowizorka-kombajn, czyli zestaw kuchenki lodówki i zlewu w jednym.
Zakupione na alle.... od kogoś kto likwidował pensjonat. KOmbajn służy do tej pory, ale w drugiej stronie domu-tam gdzie kiedyś będzie COŚ.

W stronie kuchennej były też "zbierajki". A to komoda dostana, a to witrynka upolowana, a to lodówka prezent.
Od roku, mój Pan Mąż, zawziął sie i sukcesywnie przez ponad rok kompletowaliśmy meble i urządzenia kuchenne.

Braków jeszcze co niemiara, ale w tą sobotę będzie już prawie pięknie.
Najważniejsze braki to- 4 suwane drzwi zakrywające ściankę z lodówą, oraz wymarzony blat z laminatu.
Drzwi powinniśmy zakupić w tym roku- chodzą mi po głowie takie łączone z jakąś grafiką, ale obawiam się czy grafika mi się nie znudzi.
Blat natomiast w podobnej kolorystyce jak teraz, ale z laminatu taki dłłuuuuuuugi i wchodzący na parapet. Już dostaję zawału jak sobie pomyśle ile takie coś bedzie kosztowało- masakra.
Ze wzgledu na rozmiar-6,5 metra rezyguję z kamienia. Nie jestem bogaczem, a nawet gdybym była myslę, że sa inne sposoby wydania małej fortuny niz kamienny blat.
Blat to pewnikiem nie ten rok, ale drzwi suwane jak najbardziej, bo te dotychczasowe zasłonki mnie lekko wrrrrrrrrrrrr- denerwują.

Ostatnio kusiłam Was zapowiedzią, dziś odsłaniam wiekszą część tajemnicy.
Odsłonę całości planuję za tydzień, jak będą wreszcie uchwyty i słońce do zdjęć.

TAK WYGLĄDAŁA KUCHNIA KIEDY TU ZAMIESZKALIŚMY.
Pod oknem powstał blat z szafkami, a na środku postawiłam oddzielającą sciankę parawan, kryjąc lodówę, kuchenkę i szafki.



 ZDJĘCIA SPRZED ROKU.
Postawiona ścianka działowa i meble zbierajki.

 
 
Zabudowa gipsowa zrobiona, ogólny zarys jest. Nadal meble zbierajki.


DZIŚ



Szafki to Ikea. Tylko tam mogę sobie pozwolić na roczne kompletowanie zabudowy.
Na szczęście długośc ściany jest wymiarowa i prosta, więc nie trzeba było cudować.
Jedyna ekstrawagancja-to najdrożdsza komoda z 3 szufladami. Reszta, to najtańsza i najprostsza wersja szafek. Bez rzadnych koszyczów, systemów wysuwanych i innych cudów.
Wychodzę z założenia, że fajne to, usprawnia pracę, ale ja wolę się schylić, niż wydać 3 razy drożej.




Uciekająca GUapa.

 
 
Przez miesiąc nie miałam uchwytów. Szafki otwierałam nogą, albo od dołu ku górze. Dodatkowa gimnastyka.
Na szczęscie, już za chwileczkę już za momencik, przyjemnośc ta sie skończy bo uchwyty juz w połowie SĄ,
A tak na marginesie, to znów ceny uchwytów lekko powalają.
Za 21 uchwytów na alle.... wydałam tyle, ile za 5 uchwytów w IKEA.
Miały być dlugie i proste.
Ja jestem zachwycona efektem.
Ale to na nastepny wpis.


 
 
A tu proszę, szanownej wycieczki, jest ścianka działowa z wnętrzem z ikea.
Drzwi suwane zamówię w Polsce, może niebieskie hihihihihi



 



A wychodząc z kuchni, to dla kontrastu zabiorę Was do sypialni.
Jakoś tak ostatnio wyszło, że się materac popsiuł i musieliśmy na siłę zdecydować się na zakup nowego.
Ja rozumiem, że człowiek przesypia połowę życia, ale ponieważ, przynajmniej ja, robię to w nieświadomości, to po cholirę, ja mam za takie nic nie robienie płacić tysiace euro.

Postanowiłam postawić na Polską produkcję i poszukać czegoś na rodzinnym rynku.
Przesiedziałam 4 wieczory, stając sie nieoficjanym specem od materacy.
Moja wielka wiedza, zaowocowała prawie rękoczynem w pobliskim sklepie, w którym to belgijski Pan sprzedawca starał się mi wcisnąć materac, co kategorycznie nie pasowało do zaspokojenia moich potrzeb sypialnianych.

Maty, sprzężynki, tunele, kieszonki, multi i kokosy- wiedza ma wielka.
Nie będę się tu szarogęsić-każdy ma doktora googla, wiedzę sam posiąść może.

Ja, jak zawsze musiałam zdobyć coś INDYWIDUALNEGO, połączonego ze słowem multi i z gigantyczna zniżką.

Znalazłam, zamówiłam, zdobyłam.

Ja mam pod D miekko i indywidualnie, szanowny Pan Mąż twardo.

On twierdzi, że jeszcze w życiu nie spał na tak wygodnym materacu-mi.
Mi się standard nie za bardzo polepszył. Nadal zasypiam z nogami Pana Dzidziola na szyji i z szablami ninja w oku.
Uwielbiam to.







NO to do następnego, gdzie wszystko sie ujawni ;-)))))))))

Buziolam w nochy




Related Posts with Thumbnails