czwartek, 17 stycznia 2013

Co mnie podnieca najbardziej, a więc każdy lubi to, co lubi. Krótki kurs oszczędzania.


Mój blog jest pamiętnikiem wirtalnym.
Na samym początku, natchniona odnalezionym w sieci blogiem Magody, postanowiłam zacząć pisać i traktować to miejsce jako jedną z form reklamy, gdyby moje marzenie miało się spełnić i gdybym miała zostać właścicielką pensjonatu.

Właścicielką hotelo-pensjonatu zostałam, ale los złośliwy tak chce, że na razie moje marzenie jest odłożone na półkę-bo ...no euro, no bo co innego.
Będzie nadmiar euro, będzie marzenie spełnione.

A tak powolutku, po cichutku remontujemy.
Wiem, że obiecałam zdjęcia i relacje fotograficzne z przekształcenia salonu-ale nie mam jakoś natchnienia.
Dajcie mi jeszcze chwilę, na wyrysowanie planów PRZED i PO i obfocenie.

Na zimę, po świętach tak mam, że mi smutno.
A wiecie kiedy najbardziej?
Kiedy na poboczach, przed domami widzę porzucone nagie choinki.
I one tak leżą i płaczą;-((((

Bardzo, bardzo nie lubię tego widoku.

No ale nic to.
Nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała walczyc ze smutkiem i dobrych stron stycznia nie odnalazła.
A dobra strona stycznia jest jedna i najważniejsza. Zawsze, od tych kilku lat przyprawia mnie o rozkosz cielesną i duchową.
WYPRZEDAŻE.
Jak ja kocham polowanie.
Jakie ja taktyki obieram.
Jak mnie dreszcz po plerach pieści, kiedy spod ceny przecenionej ceny, wydobywam na światło dzienne cenę początkową i widzę ile ja zaoszczędziłam.

Im mniej wydam, im różnica Przed i PO większa,  tym rozkosz silniejsza.
Ja powinnam pracować zarobkowo, ucząc ludzi jak mało wydawać.

Jak polować.

Podzielę się z Wami moim pomysłem na tanie życie ciekawie ubranej kobiety.

Nie napiszę, że dobrze- bo każdy ma swój gust.

A więc tak

-od wielu lat-nigdy, ale to nigdy, nie kupuję czegoś przed okazją-np. chrzest,ślub,dożynki.
Wiem, że jeśli pójde do sklepu po kupno konkretnej szmatki na konkretną imprezę to zapłacę krocie a i tak źle kupię i nosic tego więcej nie będę.

-wchodząc do sklepów, nie w sezonie wyprzedaży, lecę zawsze na ich szary koniec, gdzie wciśniety w kąt jest wieszak z rzeczami przecenionymi.

-w sezonie wyprzedaży przeczekuję pierwsze 2 tygodnie. Największe okazje trafiaja się na samym końcu. 70-90 % to mnie łechce.

-nie kupuje rzeczy sezonowo. Poluję na okazje-np w tym tygodniu zakupiłam 3 letnie sukienki.

-kupuję rzeczy ponadczasowe. W swojej garderobie mam rzeczy jakie zakupiłam jeszcze na studiach-czyli  z 15 lat temu.

-nie kupuje na bazarach-tandeta sie nie opłaca

-kupuję rzeczy firm mi znanych. Na all...e wybieram marki, a moje ukochane to mango, zara, promod i patrze na licytacje. Wiem, że te marki mnie nie powinny zawieść. Zawsze też proszę o wysłanie dodatkowych zdjęc samej metki-bo z uczciwością różnie bywa.

-kupuję rzeczy z drugiej ręki. Mam farta bo w mojej wsi robimy dwa razy do roku wyprzedaże ciuchów, ale szmatki kupuje tez na brocantach i w sklepach z drugiej ręki.

-mam łatwiej, bo porzuciałam pracę w garniturku-ale te właśnie zasady zaczełam wdrażać w życie, kiedy garniturek mą kibic omotywał.

-mam paletę swoich kolorów i wzorów. Wiem, że kropki nie są całkowiecie dla mnie. Mogłabym mieć płaszcz PRADY w kropy za 10 zł przed nosem to i tak nie kupie, bo wiem, ze  nigdy nie założę.
Kolory inne niż moje, natomiast dopuszczam, ale tylko jak jest wielka okazja.

Te trzy sukienki, to miks kolorów, no ale jak za sztukę płacę  CAŁE 3 EURO- to nawet jak nie dla mnie, to dla mojej przyjaciółki prezent jak znalazł.

Staram sie żyć oszczędnie-ekologicznie.
I wiecie co? - Ja lubię ten mój sposób na moje życie.
Cieszy mnie on.

Oto jedna z sukienek i odskrobana cena sprzed i sprzed i sprzed przeceną- bo cena koncowa to moja ukochana cyfra 3 ;-)




A teraz trochę spaceru i tajemnica- co lubi QBA.
Qba, wiem, że nie wiecie, wśród swoich przodków miał psa i ptaka, w rodowodzie.
Psa-ponieważ jest to kot, który lubi chodzić z nami na spacery po wsi, a ptaka... kto zna Qbę ten wie, gdzie on lubi czekać na rodzinę ;-) innym pozostaje oglądanie zdjęć.


I zasypana śniegiem moja wieś ;-)

Dawno nie było moich 100 kg, których głównym zadaniem jest niszczenie mojego ogrodu.
Moi prywatni niszczyciele- lubią śnieg, zresztą te pychy mówią same za siebie.
Guapa i Hektor


A Pan Dzidziol?
Ten najważniejszy PAN w Belgowie lubi buty i zmiotki.

 
Ślemy wszystkim ciepłe buziole w nochy.
PA PA - jak mawia Pan Dzidziol ;-)
 
 
ps- Moja ulubiona blogowa projektantka biżuterii też robi wyprzedaże.
Prawie nic już nie zostało, bo wszystko wykupiłam, ale... może coś Was skusi

niedziela, 6 stycznia 2013

Fioł najgorszej żony na świecie, skarpety-idealnym prezentem, dopinanie ostatnich guzików i Koto na całe zło.

 
 
Nowy rok, a mnie jeszcze stary trzyma.

Trzyma, ponieważ nie pozapinałam na nim wszystkich guzików.
Więc stoi smętnie w progu i ni tam, ni siam.
Dzisiejszym postem, dopnę więc to, co trzeba i wkroczę dziarsko w nowe.
 
A więc tak- wygrałam trochę konkursów.

Lubię konkursy, bo to rywalizacja-nie los, nie czyjaś sieroca dłoń, lecz moja wola, działanie i determinacja.

Wygrałam KONIO, KONIO jak zwie je Pan Dzidziol u Red Bulli. Piękne cuda potrafi ten tandem wyciąć w drewnie-już mnie korci na zamówienie czegoś do salonu.
 

Najwięcej trudu i zawziętości zabrało mi zwycięstwo u Ystin w konkursie na największa liczbę głosów oddaną na jej szkołę..

Nagroda jeszcze się nie zrobiła, ma to być biały kołnierzyk. Jeśli ktoś nie zna jeszcze prac jUs, to na ostatnim zdjęciu moim z fiołem, moją szyję zdobi naszyjnik od niej.

 
Zostałam również nominowana do nagrody bloga roku 2012 przez Iw od Nowa za...
 

. HANNAH - za siłę w trudnym czasie remontu włości i brak czynności karalnych zagrożonych karą więzienia za zniszczenie jej ukochanej marmurowej podłogi podczas remontu, a tak w ogóle za to, że w tym szaleństwie trzyma się, bo wie, że kiedyś będzie ładnie, a póki co musi po prostu wytrzymać!

 
Dziękuję bardzo, gdyż każda nagroda mojej duszy robi dobrze i przekazuje dalej.

 
Maszce- za wszystko, a najbardziej za to ze się pojawiła w moim wirtualnym życiu.

Pracowni garderoba Dominisi- za wytrzymanie z taką klientką jak ja-nasz wspólny projekt też dziś pokażę.

Elis- za to samo jak powyżej-masakryczna jestem w roli klienta- Ellis uszyła i wyhaftowała dla mnie inicjały.

Mice-za nocne Polaków rozmowy i za gościnę.

Marii Par- za najurodziwszego Piernika hihhihi- żart taki. Tobie moja droga, za to, że mam czuja, ze kiedyś takie nocne rozmowy Polaków i nas dopadną.
Maryś- za to, ze jest takim moim Blogowym Aniołkiem.
Anicie - za jej twórczość i sposób ukazania świata.
Ten Banerek jest dla Was moje kochane- puśćcie go dalej w świat-niech cieszy

 
W poprzednim roku również żywot swój zakończyła moja ekscentryczna afro fryzura.

3 dni zaplatania i 3 noce rozplatania.

Wniosek- nigdy więcej

Zostałam prawie łysa- długość ogółu nadal ta sama, ale straty- o rzesz- mój ogon to nie koński łapacz much, tylko mysi ogonek- no szczurzy raczej.

Tak, więc, fajnie było spróbować, ponosić warkoczyki 2 miesiące, ale najlepsze to, co naturalne. Teraz czekam niecierpliwie wiosny i wiosennej świeżej pokrzywy, aby kurację odnawiającą przeprowadzić.
 

Co do świąt, to było dobrze. Co do rozczarowań, ech może kiedyś to opiszę- dziś szkoda mi czasu i nerwów.

Moi drodzy czytacze, podglądacze kończąc zaległości ze starego wkraczam z głową pełna planów w nowy.

 
Zadanie numer jeden- SAMODZIELNOŚĆ. Tą, da mi między innymi moja szkoła językowa. Zaczyna się nowy semestr, więc jutro plecak na plecy i jazda.

Zadanie numer dwa-spokój

Zadanie numer trzy-radość.
 

Jestem bardzo zmęczona tymi grami, walkami z wiatrakami, ludźmi, przede mną ostatni rok z moją ukochaną 3 na czele- rok, po którym bardzo dużo się spodziewam. Raczej po sobie ;-)
 

Naj naj

H z Panem Dzidziolem

 


Moje monogramy Prace wykonane przez Dominike i Elis. Zakochałam sie w monogramach, najchętnie miałabym je wszędzie. Ten mój, to moje H-plecy dźwigajace moich 2 panów R ;-)
ps-powyższe zdjęcia są autorstwa twórczyń;-)

Następnie Konio Konio - nagroda od RedBulli

A to jeszcze liść wygrany u Ystin.

TO natomiast, to konsekwencja mojego szału na monogramowanie. No bo jak ja obszyta i przyozdobiona, to może i męża by tak obznakować?
Wymyśliłam takie cuś męskiego na szyję. Łosz trudno było mi znaleść artystę, który sprosta mojej wyobraźni.
Znalazłam, wysłałam projekt, po 2 miesiącach otrzymałam pudełeczko. Więc ja te pudełeczko w papiery, wstażki i czekam z zapartym tchem aż w wigiliję rozwinie i zawyje z zachwytu. Chmmmmm.... durna baba.
Trzeba było skarpety ciepłe wsadzić w torbę. Pan Kot nawet nie otworzył pudełeczka, ogladając zawartość jeno przez szybkę.
Fajnie sie poczułam. No nic, zero kreatywności na przyszłość. Skarpety i koszula, zestaw dla niewrażliwych. Ja za to dostałam wielkie NIC od niego, więc rozczarowania z mojej strony nie zaznał. Fajnie-milusio tak, widocznie jestem najgorszą żoną na świecie.


Dla zapomnienia i na poprawę nastroju, teraz sesja Qby
k


Na koniec look wigilijny tej najgorszej z najgorszych.
Z fiołem, ale w naszyjniku i czerwieni ;-)
Related Posts with Thumbnails