Trzy godziny temu jeszcze nie wiedziałam.
Podałam mu jego smycz i poprosiłam aby wszedł do samocodu.
Dwie godziny temu kazałam mu nie warczeć na lekarza.
Dwie godziny temu jeszcze nic nie wiedziałam.
Dwie godziny temu musiałam podjąc decyzję.
Zgodziłam się na eutanazję mojego najwiekszego przyjaciela.
Przepraszam.
Przepraszam.
Przepraszam.
Przepraszam, że nie zabrałam Cię na ostatni spacer, przepraszam że nie ugotowałam Ci jakiejs pysznej kości, przepraszam, że nie pożegnałeś się z Guapą, z domem, przepraszam, że nie wiedziałam, przepraszam że rak istnieje a my zorientowaliśmy się za późno.
Lekarz powiedział, że badzo cierpisz i może byc jeszcze gorzej i gorzej.
Dlatego się zgodziłam, abys nie płakał, aby było Ci lepiej
Przepraszam
Dziekuje Ci za 6 lat najpiękniejszej p[rzyjaźni.
Nie umiem znaleść sobie miejsca. Nie moge patrzeć na Guapę-przecież kupiłam ją dla Ciebie-abyś miał towarzyszkę zabaw, kiedy ja jestem zajęta Raszkiem.
Słuchałam Twojego serca jak powoli odchodzi...
Przepraszam, że nie sprawdziłam się jako Twoja Pani.
Przepraszam, zawsze będę miała twoja obroże ze sobą.
Pewnego razu Pan Bóg przechadzał się
po Rajskim Ogrodzie. Nagle zza krzaka wyszedł Diabeł: - Słyszałem, że
stworzyłeś człowieka... - zagadnął Szatan. - Tak, już żyje na Ziemi. Może
mieć partnera i dzieci, na razie uczy się rozpalać ogień i budować miejsce na
nocleg, ale za tysiące lat będzie władcą całego globu. - I co z tego -
prychnął Diabeł - nawet za te tysiące lat i tak będzie SAMOTNY. Zasępił
się Pan Bóg, podrapał w długą, siwą brodę i powiedział: - Więc stworzę mu
przyjaciela! Wybiorę jedno ze zwierząt, które uczyniłem, aby go strzegło i
było mu poddane, ale jednocześnie oddało mu całe swoje serce. - To
niemożliwe! - Diabeł się roześmiał i gdzieś przepadł. Pan Bóg natomiast
zwołał zwierzęta z każdego gatunku i wybrał PSA. - Odtąd będziesz ogrzewał
człowieka swoim ciepłem, uspokajał spojrzeniem, kochał z całego serca, nawet,
kiedy on Cię znienawidzi. - Dobrze - odparł dobry pies. - Chociaż będziesz
musiał znosić wszystkie upokorzenia, staniesz się też jego najlepszym
przyjacielem. To bardzo zaszczytna rola. Niestety Twoje serce będzie musiało
bić dwa razy szybciej i nie będziesz mógł żyć długo - najwyżej 15 - 20
lat. - Ale powiedz mi, czy człowiek nie będzie cierpiał, gdy odejdę do
Ciebie? - Właśnie o to chodzi. - Jak to? - zdumiał się pies. - Będzie
cierpiał i będzie wiele dni nieutulony w bólu. Ale to Ty nauczysz go
odchodzenia i przemijania, Ty nauczysz go kochać i odchodząc zostawisz wielką
miłość w jego sercu. Jesteś aniołem, którego powołałem, aby niósł radość i
nadzieję, ale także uczył wiecznego prawa przemijania, aby ludzie wierzyli,
że po ich życiu, jest życie TUTAJ. Kiedy to zrozumieją, nie będą płakać, bo
będą wiedzieć, że spotkają Ciebie znów. I w ten sposób Pies stał się
aniołem, który przybrał skórę zwierzęcia i trafił na ziemię, aby uczyć
Człowieka miłości, wierności i przyjaźni, ale także przemijania. Nauczyć, że
jest TU i TERAZ, ale także TAM i
POTEM... ----------------------------------------------------------------------------------------
Post przydługi, o tym, że to jeszcze NIE TO, no ale obiecałam, a słowa staram się dotrzymywać.
Zabieram się do tego postu już dwa miesiące.
Obiecałam Wam relacje z przepoczwarzenia się naszego salonu.
Obiecałam, obiecałam i jakoś takoś się składa, że remont tej najważniejszej części Belgowa-stanął.
Stoi i tak w o wiele dalszym miejscu niż jeszcze te dwa miesiace temu-bo teraz nie jest mi wstyd, a wręcz przeciwnie duma mnie rozpiera, ale to cały czas NIE TO.
Na szczęście bryłę już mam. A to najgorsza praca i jednocześnie najbardziej twórcza.
Bryła salonu to zresztą dziwna historia.
Nasz salon-to dawna restauracja plus bar.
Wielkie pomieszczenie, otwarta przestrzeń.
I ja w tej przestrzeni musiałam tak powymyślać i pocudować aby zmieścić tu- kuchnię, salon i jadalnie.
Początek był tragiczny.
Pan Kot-wielbiciel telewizji i kina-zachciał mieć kino domowe z projektorem.
Początkowe więc przeobrażenie salonu, musiało uwzględnić przede wszystkim tą zachciankę i jedną ze ścian zarezerwować na ekran.
Ściana ta musiała być ocieniona.
Ja nie lubię kuchni owartej. Myśl o np wyspie kuchennej-doprowadza mnie do - nazwijmy to-złego chumoru.
Ja, tak jak już kiedyś pisałam-lubię mieć pochowane. Nie mogłam jednak kuchni zamknać drzwiami.
Odciełabym w ten sposób dostęp do dwóch okien od wschodu i zniszczyłabym to wielkie pomieszczenie.
Pierwsze przeobrażenia salonu rozpoczeliśmy zaraz po kupnie domu-czyli 2 lata temu. Trzeba było zerwać sufi i to wszystko docieplić. Wtedy to, wymyśliłam na poczekaniu, taką ścianę odgadzającą salon od kuchni-za nią znalazł się ekran Kota.
W zamierzeniu, do salonu należałoby wejść bezpośrednio, drugimi drzwiami z korytarza. Nie chciałam aby goście wchodzili do salonu przez kuchnię. Kuchnię i jej artystyczny nieład, chciałam przed gośćmi skryć.
To było na samym początku. TOTALNY NIEWYPAŁ.
Po pierwsze-opcja aby wprowadzać gości drugimi drzwiami-nigdy nie miała miejsca, długi korytarz na końcu te drugie drzwi. Po co? jak zaraz przy wejsciu drzwi do części kuchennej.
Ten niby bar- nie wiem co mi do głowy strzeliło- komunistyczny projekt-szkoda że jeszcze tego lustrami nie obłożyłam.
Projektor domowy-chmmmm- no napiszę jedynie, że po tych dwóch latach Kot zrezygnował z kina- HURA.
I ta rezygnacja dodała mi skrzydeł.
Decyzja rozbicia tej niefortunnie postawonej ściany była szybka. I tak nic więcej od tych 2 lat w salonie nie robiliśmy. Przez dwa lata salon staszył nieobrobionymi płytami regipsowymi.
Przez te dwa lata miałam czas aby w mojej głowie powstała bryła -serca domu.
Symetria i prostota-słowa klucz.
Tak bardzo chciałabym sie pochwalić już projektem skończonym, lecz nie mogę.
Nie mam kuchni. Nie mam pomalowanych ścian-to jeszcze NIE TO, ale do celu już bardzo mało brakuje. To troche kreatywne-potrafic wyżywic rodzinę na kuchence mikrofalowej, turystycznej kuchence i czajnku ;-)
Nasz salon, to dzięki zmianie ściany, nowoczesne, lekkie, uporządkowane i ciekawe miejsce.
Teraz, wreszcie dobrze się tu czuję.
Lubie tu siedzieć, lubię tu ganiać się z Panem Dzidziolem.
Nowa ścian postawiona po środku salonu, pozwala na gonitwy i zabawy w chowanego.
Jednocześnie pozwala na zachowanie intymności w części wypoczynkowej i na oddzielenie części kuchennej od reszty i ukrycia tego co goscie widziec nie powinni ;-)
Nie zabrałam światła- wręcz przeciwnie doświetliłam ciemny kiedyś kinowy kąt.
Ścianę ustwiłam na linii okno-drzwi, przesunełam całośc.
W ten sposób zwęziłam część kuchenną, ale wymusiłam od osób wchodzących, aby po otwierciu drzwi kierowali się automatycznie do części wypoczynkowej.
Taki ruch pozwolił mi na zamórowania i tak nieużywanych, drugich drzwi.
W miejscu drzwi, jest teraz długa ława-przypiecek.
No bo mam kominek, a kominek to coś co kocham, kochałam i będę kochać.
Kominek jest dwustronny. To zakup z drugiej ręki za 1/3 ceny.
Chciałam przy kominku mieć ławę-przypiecek.
Pan Kot, nie za bardzo był przekonany do tego pomysłu, dlatego ława-przypiecek jest ruchoma. Wątpię jednak, abyśmy kiedykolwiek chcieli sie jej pozbyć-bo jest to miejsce okupowane przez wszytskih członków rodziny.
Ostatnio, najczęściej przez Dzidziola.
Kominek to jedna bardzo wazna strona-druga nie miej istotna-to ściana z telewizorkiem.
Śiana na planie krzyża. Z lewej strony, pierwotnie były drzwi przejsciowe do domu sąsiada. Potem, po pierwszym remoncie z połowy wnęki po drzwiach zrobilismy półki wnekowe. Teraz ujednoliciłam i uporzadkowałam haos tej sciany.
Wszystkie linie w salonie-linie górne okapu w kuchni, górnej scianki wnęk w salonie i jadalni, powieszonych ozdób, wszystko jest na tej samej wysokosci 80 cm.
Kazałam zaslepić za dużą wnęke, wydłubac ocieplenie z drugiej strony, w częśći na telewizor, tworzyć scianę wypchnięta lekko do pzodu i ujednolicić wymiarowo pozostałe dwie wnęki w części dawnego baru. Teraz mam wszystko na tej samej wysokości , w tych samych odstępach. Jest symetrycznie. Czysty układ.
Kuchnia w moim projekcie - to jest kuchniaNIEkuchnia.
Pod długim oknem, rząd białych, na wysoki połysk szafek stojących, na nich blat. Nic więcej.
Druga strona ściany-bedzie za przesuwanymi drzwiami skrywała- lodówkę, piekarnik, pojemną spiżarnie od podłogi do sufitu i 3 kosze na segregację śmieci.
Jedne z tych wielkich drzwi, to będzie grafika, która będzie powtórzona na 2 ścianach nad blatem kuchennym, zamiast kafelków.
Ach zresztą kuchnia, kuchnia to inny post, inny temat. Mam nadzieję, że spełniony w 2013 r. Szafki pod blat kupię w Ikea, drzwi suwane i panele nad blatem w Polsce. Nie jest to drogi projekt.
Dawny bar-to teraz nasza jadalnie z widokiem na ogród.
Nie mam jak jej pokazać, bo -teraz będę skarżyć- Pan Dzidzol jest na etapie wyboru zawodu i od miesiąca bardzo intensywe zastanawia się nad praca
a-cyrkowca,
b-kosmonauty,
c-kaskadera.
W związku ze wszystkimi tymi zawodami, musi bidulek bardzo intensywnie trenować-czyli każdy stołek, każde krzesło, każda drabina służy mu do wspinania się wyżej i wyżej i wyżej.
Z tej przyczyny, aby domownicy nie dostawali zawału, albo też ne pozabijali się widząc Dzidziola na szczycie szafy-to wszystkie ruchome przedmioty meblowe poustawane są na stole w jadalni.
Tu na razie są bezpieczne. Na razie.
Jadalnie więc obecnie spełnia rolę przechowywalni-nie ma co oglądać.
Tak więc bryła serca domu jest, duma jestem, ale nie mam co Wam pokazać.
Będę pstrykać kawałkami, tak od czasu do czasu.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.
A teraz serie zdjęć-przed, w trakcie i obecnie.
Tak wygladał nasz salon kiedy pierwszy raz go zobaczylismy-wrzesien 2011r
Trzeba było zdjąc dechy z sufitu i zrobić docieplenie-uwielbiam to zdjęcie ;-)
Na tym zdjeciu widać stare połaczenie z domem obok. Teraz w miejscu tych drzwi jest wneka po lewej stronie telewizorka.
To jest właśnie ta pierwsza postawiona ścianka-niewypał z barkiem. Na końcu widać drugie drzwi, przez które mieli wchodzić goście-też niewypał.
Teraz tych drzwi nie ma-zamurowaliśmy.
A tu etapy przeobrażenia wnęk.
Pierwsze zdjęcie 2 lata temu.
W tych wnekach po lewej były lustra i półki z kieliszkami-metr przed-bar.
Listopad '12- ujednolicenie wymiarów wszystkich wnęk.
Dziś.
W tych wnękach na pierwszym planie, to wnęki w jadalni, będzie wyeksponowany mój zbiór lusterek.
Kominek z ruchomą ławą-przypieckiem i ruchomym Panem Dzidziolem.
Z boku Dzidziola, zamórowane dawne drzwi wejściowe-drzwi niewypał.
Kilka ujęć, jak to wygląda teraz.
Staram się udomowic to pomieszczenie, pomimo, że TO NIE TO jeszcze ;-)
Po lewej stronie Dzidziola, były kiedyś drzwi łaczace dwa domy.
To jest właśnie nowo postawiona scianka działowa-widok od "kuchni". Lodówka zostanie-resztę w przyszłości bedzie stanowić zabudowa szafek pod sufit. A to wszystko będą skrywały potrójne suwane drzwi.
Tak wygląda plan serca naszego domu teraz.
Mam nadzieję, że wymalowałam go czytelnie.
Buziolam kochani i dziękuje za Wasze słowa pod ostatnim postem.
Wiosna idzie, trzeba sie brac do roboty a nie mazgaić.
Buziole w nochy
Aaaa jeszcze na koniec...
Jeśli ktoś by nie wiedział, albo zapomniał, gdzie ma rozumek?- To Raszko pokazuje ;-)