czwartek, 29 lipca 2010

Bruges, Brugge-czyli Wenecja po belgowu w zdjęciach chwil




...Gdzieś w ponurej okolicy leży starodawne miasto. Niczym sławny klejnot, na który zbyt często patrzono, o którym zbyt często mówiono, którym zbyt często kupczono...
Graham Greene tymi słowy opisał Brugie.

Nawet wtedy kiedy nie powinniśmy, nawet wtedy kiedy czas powinien wreszcie stanąć, zwolnić, dać nam możliwosć zobaczenie, posmakowania, dotknięcia- my biegniemy. Musimy w tydzień albo w dwa zobaczyc jak najwięcej, posmakować wszystkiego co nowe, w biegu, pośpiechu bo mamy tylko te kilka dni a tyle przed nami.
Dziś kolejny raz odwiedziłam Bruges i nie biegłam. Pozwoliłam tłumowi potrącać mnie, kiedy chodziłam z zadartą głową. Zasłuchałam się w skrzypce i wiolonczelę, w strumienie wody, w stukot dorożek.
Dziś, w tym jednym z najładniejszych miast Belgii, odnajdywałam z moim przyjacielem miejsca szczególne.

Co tu dużo gadać. Sami oceńcie czy warto zobaczyc tą belgową "Flamandzką Wenecję".

Średniowieczne uliczki z kamienniczkami i ich latarniami.





Rynek-Grote Markt z Ratuszem i belgowym konikiem.
,


W oczekiwaniu na Piesiaka-mojego przyjaciela, która pokonywała schody na wieżę widokową beffroi - wieża widokowa, dzwonnica- wsłuchałam skrzypiec i wiolonczeli.



I wieża w szczególach-jak zwykle z latarnią.
Chodząc po ulicach pieknych miast, które w sezonie są prawie nieprzechadzalne, zawsze zadzieram głowę omijając ten biegnacy tłum.




I beffroi w całej okazałości. Na szczycie 47 dzwonów i Carillon-instrument muzyczny będący zespołem dzwonów wieżowych, na których można wybijać melodie młotkami lub sercami dzwonów.
W bocznym skrzydle odbywaja sie często wernisaże poczatkujących artystów-polecam jak ktoś musi czekac na tułaczy wieżowych.



Lewek strzegący ratusza i kamienniczki. Powinien byc raczej - prawek.



Chwile.




Promienie słońca na Bazylice Świętej Krwi (Heilig-Bloed Basiliek) z XII wieku, w której murach znajduje się fiolka z krwią Chrystusa.



Fiolka z krwia Chrystusa-kładzie sie na niej ręce i składa modlitwę lub życzenie.




Chwile, chwilki.











Jeźdzcy apokalipsy.



Mój ulubiony mostek-cudem wychwycona chwila bez turystów.




I widok z mostku.



Brugia, od XVII wieku znana jest z koronek brabanckich dzierganych metodą klockową.
Tu przypadkiem trafiłam na koronczarkę-z szacunkiem skłaniam głowę bo sztuka ta dla mnie jest niepojęta.










To był udany dzień.

poniedziałek, 19 lipca 2010

Hrabiego ciąg dalszy, Dinant i moje ukochane Troc-ki



Obiecałam to dotrzymuje-jechałam se dłuższą trasą aby obfotografować Dinant, Meuse,
hrabiostwo, moje ukochane poprawiacze humoru-czyli sklepiki-rupieciarnie i pstryknąć jeszcze kilka fotek jak ta droga moja z i do pracy pięęęęęęknie wygląda.
Mam dwie drogi do pracy. Pierwsza trwa 35 min, jest lasowo-polna uwieńczona wjazdem do miasta w którym pracuje-Dinant.
Druga trwa 45 min i od połowy prowadzi wzdłuż rzeki Meuse. Cudowne widoki rzeki okalanej klifami jednych z najstarszych pasm górskich w Europie rekompensują mi zawsze moje zszargane nerwy w pracy.
Dinant to pierwsze miasto jakie 3 lata temu zobaczyłam w Belgii i według mnie jedno z najpiękniejszych. Starutkie to miasto, pierwszy raz zaczeli o nim pisać gdzieś w VII wiek. Godne obejrzenia- Kolegiata Najświętszej Marii Panny i Cytadela ze śmiesznym pokojem w którym zachwiana jest grawitacja-super. Super fotki wychodzą w objęciach Adolphe Saxa(pomnik z twórcą na ławeczce),wielkiego mieszkańca Dinant, który kiedyś z nudów wynalazł saksofon. Motyw saksofonu przeplata się na każdym kroku mojego ulubionego miasteczka, począwszy od neonów ulicznych na pomnikach skończywszy.
Zanudzę Was jeszcze informacją o stateczkach wycieczkowych, koncertach jazzowych i super spływach kajakowych na które od roku ciagnę Pana Kota-obiecał mi w ten czwartek, no zobaczymy, zobaczymy i już dosyć na razie tych wymądrzań wycieczkowych w fajne miejsca w Dinant.

Kolegiata i Cytadela z mojego parkingu-widać moją prackę.



Zdjęcie podpatrzone u kogoś innego, ale straszliwe spodobalo mi się to ujęcie




Sax na ławeczce z laską-w roli laski moja ciocia.



No i droga nr 2







AAAAA zapomniałabym, po drodze jest też jedyny ogród wodny w Belgii- Jardins d'Annevoie.
Będę w środku to pstryknę więcej zdjęć, teraz tylko zza płota.



Teraz rzut oka na płot Hrabiego. Zaczełam od tyłu i czułam się jak paparazzi robiąc te fotki, mam nadzieję że się spodobają.
Prosze bardzo, tak jak napisałam-po lewiej wieś, po prawej po horyzont ,trawniczek hrabiego.





i boczna bramka



i ja w krzaczorach robiąca zdjęcia chacie hrabioskiej




i bramka wjazdowa-ufff naprawdę trzeba się nauczyć tej etykiety towarzyskiej.




i widoki, widoki i pola, pola, pola i te kolory moje ukochane











No i moje skarby Trockowe zewnętrznie i wewnętrznie







No i kończę na dziś tę wyprawę po Belgii. To takie moje wprawki przed wtargnięciem w sektor biznesu agroturystycznego. Takie wprawki pokazania atrakcyjnych, innych miejsc( innych niz Bruksela itp) osobom, które będą chciały nas odwiedzić i tu odpocząć.


ps-mój Piesiak do mnie przyjeżdża, mój kochany Piesiak. Piesiak to moja przyjaciółka

piątek, 16 lipca 2010

NaszaWasza Wysokość, laska Hrabiego i witrażowo




Niech trąbacze w trąby dmą, niech dziewki z pól się zbiegną, niechaj kwieciem ulice wysypią - PAN WRÓCIŁ- Pan Kot ma się rozumieć.
Jakiż to wreszcie ład, porządek i spokój nastał w królestwie Jego.
Już nie ma miejsc z durnie poukładanymi poduchami-tylko ład artystyczny.
Już trzewiki swoje miejsce pod stołem w salonie odzyskały, a nie w jakiejś tam szafie.
Już ja, kobieta, znam podział dnia posiłkami wyznaczony, a nie jakieś tam dyrdymały twórcze.
Już podłoga w sypialni beztrosko pustką nie świeci-tylko co noc ozdobiona jest Gniazdem Orła ( jak kto nie wie, to wyjaśniam sposób robienia gniazda- stoi się prosto w ubraniu przy łożu i zrzuca się całodniową odzież, uważając aby nie naruszyć powstającej konstrukcji. Na końcu wyskakuje z kupki, malowniczo już pozostawionego za sobą gniazda)
A tak marginesowo to widział ktoś kiedy na oczy hrabiego prawdziwego- hęęęę
Swojego czasu pracowałam tu w klubie golfowym.
Zagrzebawszy się w wygodnym fotelu czytałam książke, gdy nagle przy akompaniamecie ciszy, drzwi zaskrzypiały, a w nich człowiek z laską stanął. Ta laska mi się w oczy rzuciła bo tak misternej rzeźby dawno nie widziałam. Człowiek ten, straszliwie leciwy, spytał się o Basika a uzyskawszy odemnie informację, iż Basik jest na zakupach i wróci niebawem, ukłonił się i bardzo powoli drzwi skrzypiące za sobą zamknął.
Basik wrócił i rozbrajająco stwierdził, że to własnie ten Hrabia był co połowę następnej wioski za ogrodzeniem ma (wstawię fotki jak bedę w pobliży jego wsi).
Jejju a ja NIC-no coś mnie tknęło, coś powiało sferą wyższą, a ja nic tylko całą tą rozmowę z Hrabią, z książka na kolanach i w tym fotelu odbębniłam.
Przecie ja powinnam chyba zerwać się i dygając w tył, odpowiadać na zadawane pytania-a nie tak w fotelu. Pierwszy raz z Hrabią a wstyd mam do dziś.
Wieś normalna wieś ze mnie wyszła-tylko co na przyszłość robić-bo Belgia to kraj nie tylko zaludniony przez NaszeWasze Wysokości w postaci osobistych mężów, ale przez takich prawdziwych błękitno-koronowanych również. Królowa Belgów to Paola, właściwie to Donna Paola Margherita Maria Antonia Consiglia, Principessa Ruffo di Calabria przy jej spotkaniu trzeba dygotać i zwracac się per -Jej Królewska Mość Królowa Belgów.
Nie, to jest dla mnie za duży kosmos, niepojęte.
Dla mnie królowie i księżniczki to tylko na kartach baśni żyją i niech tam zostaną.

Coś z niczego na dziś-Damolec witrażowy powieszony-prawda że trudno wytłumaczyć co ja wyszperałam w moich rupieciarniach.
Niestety muszę go podłączyć do prądu, bo nawet 2 świeczki nie podświetlają odpowiednio witrażu.




I szczegółowo bez aureoli









I pozostałe dwa witraże-początek mojej kolejnej kolekcji,
- ten wygrzebany w sklepie niemieckim- mam wrażenie że kamień w środku to agat



-a ten upolowany w belgii




Nie wiem czy to normalny sposób wykonywania witraży-takie wykańczanie dzieł malowaniem albo w tym wypadku-skrobaniem.



i jeszcze trochę zdjęć z wczorajszego spaceru zrobionych dzięki uprzejmości Dudusia trzymającego Hektorixa na smyczy-miałam w ten sposób wolne ręce dla aparatu-MERCI.









Related Posts with Thumbnails