niedziela, 19 maja 2013

Lubię trójkąty i 3. Kocham mój ogród i topiary, czyli tematów co niemiara, bo nigdy nie wiadomo kiedy kolejny palec złamię.


Prywatna kolekcja koniokonio Pana Dzidziola



Od pierwszych dni, kiedy rtęć zaczyna łaskawie unosić się wyżej i wyżej oddaje się mojej pasji-ogrodnictwu.
Jedynie Pan Dzidziol jest w stanie zastopować mnie w domu, bo to katar, bo to kaszelek, ale.
Ale Pan Dzidziol, jak już te wszystkie koszmarne choróbska pokonuje, to dzielnie mamie asystuje- super.

To niesamowite jak może pochłonąć człowieka te kilkanaście metrów kwadratowych własnej ziemi. Mam nieodwracalnego fioła.
Mam ochotę posadzić na nim wszystko. Nie jest on jednak wielki. Uczę się więc powściągliwości w zakupie
Nie ma dnia, abym nie myślała o tym moim trójkącie.

Trójkącie-ponieważ właśnie taki kształt ma mój ogród. Jakieś 16 metrów na 25 w najszerszym punkcie.
Tak wszytko mi się w życiu koło tej 3 kręci. Podobno 3 to moja szczęśliwa liczba.

Dziś więc będzie o - trójkątnym ogrodzie-co tam słychać na polu walki.
Będzie o trzech tarasach, o naszej Trójce, o 2 fontannach i o...
O właśnie trzeciego zwierzaka mi brak do kompletu.
Czaje się na rozmowę z właścicielką tawerny w mojej wsi. Bo zauważyłam, że jest ona posiadaczką pięknego kota i jakby ten kot był kotką i jakby tak Qba się zakochał, cóż by to było za piękne potomstwo.

Ale odbiegam od tematów.
Tematów dziś u mnie będzie co niemiara. Skoro lenię się i piszę raz na miesiąc, to niech ten raz będzie choć konkretny i wyczerpujący.
 
Tarasy
W Belgowie przy zakupie domu taras był jeden. To raczej była taka wiata zadaszona plastikiem podtrzymywanym przez nadgniłe dechy.
Przy położeniu dachu, wymieniliśmy plastik na blacho dachówkę.
Zgniłe dechy zastąpilisy murowanymi bloczkami. Teraz nastał czas aby wymienić obrzydliwe kafelki cegiełki.
Będzie ciemno szary gres.
Stare kafle zostały skute. Teraz czekam na wylewkę poziomująca, a potem będziemy układać i cudować.
Oczywiście gres to ostatnia partia z LM z Polski za małe pieniądze. Ponieważ zakupiliśmy resztki, uzupełnimy brak metraży kamieniem.  Ale to temat na następny post.
Na dziś taras wejściowy straszy piachem.

Taras wejściowy to również moje utrapienie z innego powodu. Marzył mi się zawsze dom, gdzie przy wejściu gości witać będzie piękna roślinność.
No niestety, przy ułożeniu mojego domu takiej możliwości aby se tuje usadzić przed wejściem, nie ma.
Postanowiłam więc zakupić coś pnącego co będzie cieszyć me oczy. I tu zong. Od trzech lat prosiłam Panów aby wykopali mi przy jednym z cokołów dziurę na pnącze.
Od trzech lat, każdy poległ, każdy twierdził, że się nie da.
Aż. Aż wyszłam z ciąży, odchowałam Dzidziola i w zeszłym tygodniu uzyskałam dwa popołudnia od Pana Kota, który wywiózł wyżej wspomnianego na wycieczkę.
Do wykopania dziury na roślinkę wysokości 20 cm, potrzebowałam: młota, 3 dłut, przecinaka, taczki.
No właśnie -wykopałam, to nie jest właściwe słowo.
To coś co jest przed domem, okazało się warstwa betonu, asfaltu a nastepnie- mieszanina gliny z łupkiem.
Raczej wyrzeźbiłam sobie dziurę na 60 litrów pięknej ziemi. Wiadomo, że gdzie diabeł nie może tam babę Polska pośle ;-)
W dziurze zasadziłam cudowną roślinę-zobaczyłam taką w niedzielnym wydaniu Mai w ogrodzie- HORTENSJA PNĄCA **Hydrangea Petiolaris.
Jest to niewymagająca roślina, o białych kwiatach i pięknym skręconym pniu. Ma mi rosnąć i mnie cieszyć.
Proszę więc teraz wszystkich mych czytaczy aby splunęli przez lewę ramie, co by nie zauroczyć i co by trud i pot po.. plecach mych spływający na darmo nie poszedł.

A tfu!


Tutaj widać jeszcze czerwone kafle.

 A tutaj już po kaflach-paseczek.

O tarasie głównym- z murem chińskim pisałam TU. To dzieło Pana Kota. Powstał pierwszego lata w naszym domu.
Do dziś nie doczekałam się kafli i tu mam problem, bo kurzy się na nim niemiłosiernie, ale.
Ale pięknie jest i tak.
Na tarasie jest dziura, w której chciałam sadzić roślinność, co by ta bryłę betonu jakoś uczłowieczyć.
Niestety , trawa olbrzymia - pompasowa biała, jest dekoracyjna tylko przez kilka miesięcy w roku.
Roślinność iglasta jest za duża jak na taka małą dziurę, postanowiłam więc w tym roku- ku uciesze domowników-iż w dziurze zamieszka mała fontanna.
Fontanna ma powstać w tym roku, ale z czego? Czy kupna, czy zrobiona, czy może jak tak dobrze mi poszło-wyrzeźbiona własnoręcznie-jeszcze nie wiem.
Myślę o 3 kulach, albo jakimś otoczaku, coś naturalnego, plastikom mówię stanowcze nie.
Będę potem siedzieć pić kawę, a ona będzie mi szmerała i szmerała i szmerała.
Taras kuchenny- to wyczyn tegoroczny.
Pomysł, to burza mózgu Pana Kota ze Szwagrem. Wykonanie Pan kOt z ekipą.
Docelowo będzie to zadaszone miejsce z grillem, palnikami, zlewem i miejscem do suszenia drewna.

Tak aby w te kilka dni kiedy pogoda będzie szaleć w plusowych temperaturach, całe życie domowe przenieść do ogrodu ;-)
Na razie jest zadaszenie, zrobione z resztek blachodachówki, która od dwóch lat straszyła na podwórku. Recykling znów się kłania ;-)









 
 
 
Na tym zdjęciu widać chyba najlepiej-po lewej to duży taras gdzie jest mejsce na kanapę, stół i fotel Guapy, po prawej na tej białej ścianie kiedyś będzie wymurowana letnia kuchnia.


Druga fontanna, to niby fontanna-fontanna ECCO.
To pomysł zrodzony w mej głowie, po tych godzinach spędzonych na oglądaniu zdjęć aranżacji ogrodowych.
Pomyślałam, że te moje 3 bukszpany trochę biednie wyglądają.
W zimie będą więc to 3 ośnieżone bukszpanowe kule, latem zaś. Latem za kulami i na około będą szmerać trzy gatunki traw.
Na plecach- mój umiłowany pompas biały, po bokach trawa od znajomego, nie wiem jak się nazywa. Dorasta do 50 cm.
Z przodu posadzę niebieska trawę rosnąca 20 cm.
To będzie ECCO fontanna roślin. Widzicie to? Bo ja tak, a co z tego wyjdzie... dajcie mi chwilę.

Na szczęście trawy rosną szybko, i w tym sezonie moja wizja fontanny roślinnej powinna się spełnić.
I będzie mi koić wzrok szur szur traw, a w uszach szmer szmer wody- ach piękne życie.

 

Zakochałam się
Nie ma co się dziwić, gdyż stan ten jest najczęściej przypisywany wiośnie.
Wszystko budzi się do życia, ćwierka, kwitnie, rośnie to i serce oszaleć może.
Powinno nawet.
Nie podejrzewałam siebie, że akurat JE obdarzę kiedykolwiek uczuciem.
Kojarzą mi się z kiczem, z jakimiś królikami, bałwankami ewentualnie z płotkiem .

Aż tu nagle, od zaplecza wtargnęły w me myśli i tak od słowa do słowa, od obrazka do obrazka od strony do strony zakochałam się w TOPIARACH.
Fajna nazwa, jeszcze miesiąc temu nie wiedziałam że takie słowo istnieje, a dziś  co chwila przeglądam Internet w poszukiwaniu inspiracji.
Topiary to figury ogrodowe. To rośliny, które ogrodnik kształtuje.

W najmniejszym stopniu nie jestem zwolenniczka bukszpanowych kaczek, ale dzieła największych ogrodników wprawiły mnie w zachwyt.
Rozkochały mnie kule bukszpanowe i małe płotki, które porządkują i nadają elegancki wygląd. Zauroczył cis, którego jestem straszliwie ciekawa.
Do moich 2 kul bukszpanu dokupiłam 3. Taki sobie samej zrobiłam prezent z okazji urodzin ;-)

A wiedziona nieziemska ciekawością, z okazji Dnia Matki, sprezentowałam sobie dwa cisy.

Wszystkie pięć będę formować w coraz to większe i piękniejsze kule.
Będę miała też mini zawijasowy płotek bukszpanowy.
Do Topiarów dołączyła też wierzba, którą wyhodowałam od zeszłego roku z 10cm patyka.
Wierzbę konsekwentnie formuje w TRZY  konary, które zakończone będą kulami z liści.








 Taki patyk wsadziłam rok temu, a dziś mam już metrowe drzewko.
 


Moje Dzięń Mamowe cisy.



 
Królowa może byc tylko na jednym miejscu.


Francja elegancja. 

Pozwolę sobie zamieścić tutaj –dla  mej pamięci- fragment kalendarza cięcia bukszpanów. Bo w sieci coś się może wymazać, a tu zawsze sobie podejrzę-może i Wy skorzystacie

Cięcie trzykrotne
To cięcie przeznaczone jest dla miłośników i pasjonatów bukszpanu.
 •marzec - kwiecień
 •koniec czerwca
 •sierpień (docinam lekko i precyzyjnie gałązki, które wybiegają poza obręb figury zaplanowanej)

 Poniżej pokaże Wam kilka zdjęć topiarów wyszperanych w internecie.




 
W tym miejscu chciałabym zaprezentować Wam mój projekt roślin przy tarasowy.









Dla relaksu chadzam po 2 sklepach. Można mnie w nich zostawić na dowolna ilość godzin, na pewno się nie znudzę. W rupieciarniach oraz w sklepach ogrodniczych.

Zakładając mój ogród staram się trzymać moją fantazje i zachcianki w granicach.
Oto te moje 3 granice ogrodowe.

1.       Mały ogród i duże odstępy.

Mam pamiętać, że mam mały ogród-nie zmieszczę w nim wszystkich zachciewajek! Każda roślinka musi mieć dla siebie swój – spejs ;-)

2.       Nastawiłam się na rośliny odporne na szkodniki, mało wymagające.

3.       Kwiaty- tylko białe.



 To jest czereśnia zasadzona przeze mnie dwa lata temu. Może w tym roku doczekam się pierwszych czereśni.





A tutaj, już zaraz dwul-letni, orzech Raszka. Rośnie powoli dumne, z roku na rok coraz większy.


Zmiana na przestrzeni miesiaca. Jesienią posadziłam dwa perukowce podolskie. Na wiosne zobaczyłam ich marne szczątki. A jednak polubiły mnie i jak na razie -tfu- rosną;-)


Na razie to tak mniej więcej najważniejsze z moich zasad początkującej ogrodniczki.

 Pisałam już kiedyś, że kuchni w Belgowie brak. Piekarnik to moje marzenie. Więc jak się nie ma, a otrzymało się zamówienie na tort to trzeba improwizować.
Kupujemy ciacho biszkoptowe, mrożony miks owoców, serek mascarone i śmietana kremówkę. Ubijamy nakładamy dekorujemy, a dla wielbicieli miety, dodajemy świeżej i jemy, jemy, jemy.
Mniam


 

Dziś chciałabym bardzo podziękować, naszej Maszce. Oficjalnie podziękować, bo prywatnie już ją lofam.

Maszka podzieliła się ze mną swoim ogrodem. Wiedzą dzieli się ze mną już z rok, a teraz w prezencie otrzymałam paczkę z mnóstwem roslin.
Czego tam nie było. I biały bez i konwalie i maliny i kosmosy i tawlina i długa wyczekiwana ONA.
Biała róża  Snow Queen ,oryginalnie nazwie Frau Karl Druschki o której historii możecie przeczytać TUTAJ.
I wszystko mi Maszkowe rośnie jak szalone, a ta fochna królowa nic-zero, ani drgnie.  Tak to jest z tą arystokracją.




Drugą osobą, która sprawiła mi wielką przyjemność  jest  Kasia. Kasia maluje na jedwabiu i właśnie na jej blogu SilkArt zostałam wylosowana w candy. blog silkart

Chusta jest według mnie dziełem sztuki.  Cały czas się zastanawiam jak ją powiesić, przyczepić, jak wyeksponować,  bo przecież na brudnej szyi nosić nie mogę. Bo jak nosić dzieło na szyi?

Może ktoś ma jakiś pomysł-z góry dziękuje.








 

No to już prawie wszystko. No może tylko tak z ostatniej chwili napisze iż rano goniąc Pana Dzidziola złamałam sobie palucha u nogi, ale.

Ale … paluszek i główka to nie moja wymówka.

Buziolam z deszczowej belgii




 Pa pa
A to MY na spacerze. Nasza trójka. Tak jak pisałam w popzednim poście. Lewa Guapa, prawa Dzidziol, naokoło Qba, w zębach aparat ;-)
 

 
Related Posts with Thumbnails