wtorek, 26 czerwca 2012

Pierwsze z magicznych słów-DZIęKUJĘ, potem przyjdzie czas na kolejne. Oraz, poduchy i ekologiczna froterka.



Dziś chciałam podziękować.

Za rzadko dziękuję.
Uczę się dziękować, ale czasami boję się odwrotności sytuacji.
Jak katarynka powtarzać-dziękuję, dziękuję, dziękuję-trochę komiksem i sztucznością trąca.
Ale jak ktoś mi mówi-dziękuje-tak po prostu za codzienność-to lubię.
Więc może ja jedynie mam jakiś wewnętrzny strach i opór ośli-może powinnam poddać się fali i jednego dnia DZIĘKOWAĆ ZA WSZYSTKO.

Rano otworzę oko- dziękuję kochanie ze jesteś.
Pan Dzidziol zutylizuje Pampersa-ja-dziękuję kochanie że W Pampersa a nie rykoszetem w mamusie.
Qba paznokietkiem miźnie po nodze-dziękuję, ze nie jesteś hipopotamem.
Guapa przy otwarciu drzwi zrówna mnie z posadzką-ja - dziękuję, że nie wyrwałaś mi reki.
Hektor zza Guapy mlaśnie mi twarz jęzorem-dziękuję, że dbasz o naturalny wygląd Pani.

I tak caaaały dzień.

Podam talerz- dziękuję, zjem-dziękuję, pozmywam dziękuję, wejdę dziękuje-wyjdę - bardzo dziękuję, pierdnę- a to nie - to przepraszam.

Sarkazm mi się włącza co jak widać staje się moją naturalną obroną przed słowem dziękuję.
Ale ja uparta jestem- zawezmę się. Będę dziękować i już.
Bo jak ja to lubię jak mnie ktoś doceni, to może jak uczczę te małe dobre czynności słowem to więcej ich mnie spotka?


Na dziś wieczór składam specjalne podziękowania.
Kiedyś namazałam komentarz, a wyszło, że jubileuszowy.
To nie było Candy, po prostu lubię wtrącić swoje trzy słowa i te słowa okazały się setnektóreśtam.
W ten oto sposób Ystin TU JEJ BLOG postanowiła wyróżnić mnie prezentem.
I ja ten prezent mam.
Oczywiście biedna Ystin, dodała, że mogę sama zaproponować wzór poduch.
Uwaga dla tych u których mogę coś wygrać w przyszłości-Mi tak nie można powiedzieć- bo z premedytacją taką deklarację wykorzystuję.
Więc zaszalałam.
Oto one- Podychy do przyszłościowego salunu.
Poduchy i belgijskie kotyliony.








Od jakiegoś czasu tłucze moje myśli jedno pytanie.
Co o tym myślicie?
Dziękuję-o uczę się- a więc dziękuję Wszystkim za komentarze pod moim poprzednim postem.
Dziś ciekawi mnie Wasza opinia na temat szczególnej reguły CANDY.
Tak wiem, że każdego blog jest jego własnym biznesem i każdy ustala sobie takie zasady jakie chce, ale pewien ogół jednak istnieje.
Komentarz pod postem, podlinkowane zdjęcie.
Sama kilkukrotnie organizując swoje Candy, przy okazji dobrej zabawy miałam nadzieję na rozreklamowanie mojego bloga w netowym świecie i cieszyłam się jak dziecko kiedy licznik obserwatorów powiększał się z dnia na dzień-ale nic na siłę.

Śmieszy mnie- przepraszam bo sama brałam udział w kilku takich candy-chęć, czy przymus zdobycia jak największej ilości osób obserwujących-czyli reguła-

...chcesz brać udział w moim candy-musisz mnie obserwować...

I wiecie, powiem Wam w tajemnicy, ze złe we mnie wtedy wstępuje-biorę udział, ale PO, zaraz się z tego bloga wypisuje.
Czort taki jakiś.

Bo ja wole jakość, a nie ilość, I za tą jakość-DZIĘKUJĘ Wam.


W podzięce- sesja zwierzyńcowa.
Czyli - Kiedy wreszcie ta Pani zostawi nam Kota i sobie pójdzie do domu?
My naprawdę-nic, ale to nic mu nie zrobimy.











O, tu widać co QBA o tym myśli.





Belgowo lśni.
Nowa ekologiczna froterka.

niedziela, 17 czerwca 2012

OKO, tematy diaboliczne i... nic się nie stało lalala


Czasami, kiedy wymieniam prywatnie maile z osobami poznanymi przez bloga, zastanawiam się co by było GDYBY.
Gdyby napisać na blogu całą prawdę.
Polacy maja charakter lubujący się w dołowaniu. Dziwne to, że na Blogach prawie wszyscy tworzymy ten swój idealny piękny świat, a w życiu codziennym nie.
Mamy zakodowane aby na pytanie- co u Ciebie? Odpowiedzieć, wymieniając w punktach wszystkie nasze życiowe tragedie.
Nie dokonania, nie radości.
A na blogach proszę- różowy Świat.
Sporadycznie ktoś wspomni, że mu źle, że ma dół, że deprecha, że masakra w pracy a męża powinno się dawno za próg wystawić.
Nie- na blogach nasze własnoręcznie wyprodukowane kolczyki, swetry, wyszpachlowana ściana i przepis na ciasto.
Nie mówię, że to źle-NIE, to wręcz Fajnie i daje mi to kopa do potyczek z nowym ciężkim dniem.

Zastanawiam się tylko czasami, czy osoby młodsze, z mniejszym doświadczeniem życiowym- a takich po blogach krąży wiele, czy tacy ludzie myślą że tak jest naprawdę-zero problemów, jedynie dylemat marchewka czy pietruszka?
...Ciekawe...

Aby więc nie odbiegać od całokształtu jaki nadałam swojemu blogowi, dziś u mnie radośnie i fotoreportażowo.

Dosyć treści przejdźmy do wizualizacji.

Właśnie zwizualizowałam swoje marzenie i po kilku miesiącach udało mi się zdobyć wymarzone lustro-będące moim okiem na świat.

Bo ja mam wielkie i długie okno w części kuchennej, przed którym ustawione sa szafki kuchenne.
I jak jestem w salonie to ni cholery nie wiedzę kto mi się do drzwi dobija.

Więc ja mam dosyć tej partyzantki i łazilo za mną, aby na filarze umieścić lustro szpiega.
Lustro zdobyte a ja strasznie szczęśliwa i w razie niechcianego gościa mogę wreszcie udać że ...





A tak to właśnie wygląda z kuchni.



Na ogrodzie przyroda hula. Hulają również jakieś dziwne plamy. Czy ktoś wie co atakuje mi gruszę i jabłoń i co ja mogę na to kupić?














Qba nadal bezpłciowy. Większość rodziny typuje chłopaka. Co ja mogę o nim napisać-jedynie tyle, ze jest niesamowity. Psy sterroryzowane, ja cała w sznytach, jedynie Pan Dzidziol daje mu radę. No ale kto jak nie ON.







 DEMON
Może jednak się uda...
ANIOŁEK


Już na sam koniec nie różowo, ale czerwono.
Po pierwsze tragedia. Jak w tym roku mogę się opychać czereśniami i mam drzewo na ogrodzie to-czereśni NIE MA. Wcięło, zjadło, ukradło-nic-a ja tak kocham czereśnie.
W zastępstwie truskawy-mniej je lubię, ale jak się nie ma co sie lubi...


I w wersji DIABOLICZNEJ



Po drugie
Przyczyną wczorajszej porażki jest ......... wyczerpanie po 28 minutach meczu PANA DZIDZIOLA, który zasnął i przestał kibicowac.
Wszystkich przepraszamy i churem- nic sie nie stało, lalala, nic sie nie stało...


wtorek, 5 czerwca 2012

Przekupa i opowieści Qby



A jednak przekupa. No wyszło szydło z worka. Prawdy nie da się ukryć-POLUBIŁAM TO.

Po pierwsze-poczułam wolność, tak jak za pradawnych czasów, poczułam się jak kobieta pracująca.
Niedziela 6 rano-ja, nie jak zwykle butelka i pielucha, tylko moje ukochane perfumy DKNY - zielone jabłuszko- dziękuję Aniu, nowa kiecka i do pracy.
Pan Dzidziol został z Padre i Babcią, a ja oddaliłam się w kierunku dorosłego życia.
Ale było fajnie.

Po drugie- w tym dorosłym życiu to się rano organizuje miejsce pracy, a potem jak koleżanki przekupki już się też poukładają-to się rozmawia, debatuje pije kawkę-no miodzio, miodzio miodzio-jak mi tego było brak.

Po trzecie-to nawet zarobiłam, pozbywszy się starych szmatek i durnostojek, na nowe przyjemności w zupełności mi starczy -witaj alle hihi.

Podsumowując-bardzo przydała mi się taka odskocznia.

Zresetowałam się trochę.
Poniżej na dowód mej działalności-ja przekupa.



A tu druga przekupa SAMIRA, moja sąsiadka- od niej właśnie dostałam Qbę.
Przy okazji-postanowiłam udziwnić trochę pisownie-może być?


Co do Qby, to poznałam jego historie.
Okazało sie, ze kot Samiry, to brat naszego Qby. Prawowity ojciec, to rasowy hodowlany kot Norweski, całkowicie rudy.
Matka natomiast- to raczej klasa średnia.
Qba nadal nie ma określonej płci, myślę że w tym, najpóźniej przyszłym tygodniu wizyta u Veta będzie konieczna.

Co do charakteru, to co ja będę pisać, sami zobaczcie.

Ukochane miejsce na przejażdżki-




Fajnie, ze kupiłam sobie na graciarki nowy drewniany kosz na owoce.
Qba znalazł dla niego całkowicie odmienne zastosowanie.
Aranżacja martwej natury by QBA













 Nikt mi nie udowodni, że te pazury maja cokolwiek wspólnego ze śladami na rękach mamy.



Się wystraszyłem.


Trenuję wspinaczki




Się myję


I puszczam oko dla wszystkich moich fanów.



Buziole
Related Posts with Thumbnails