czwartek, 2 czerwca 2011

Sąsiad sąsiadowi baranem i jak zrobić własny Mur Chiński.



A było to tak.
11 pięter, na każdym 8 mieszkań, w każdym po minimum 2 głowym.
To daje jakieś 176 jednostek i ja tym jednostkom przez 24 lata żywota za każdym razem, w windzie,
na schodach, w korytarzach
-dzień dobry, witam, cześć.
A niedaj jak nie, to od razu donosik do Babci i potem w domu pogadanka na temat mojej uwsteczniającej sie kultury osobistej.

Wsród tego grona siłą rzeczy kilka osób stało sie jakby członkami naszej rodziny, ale wiadomo sąsiad wraz z przeprowadzką wymianie ulega, więc znajomości te nie przetrwały.

Przy kolejnym mieszkaniu już w kamiennicy, gdzie liczba skalpów drastycznie uległa zmniejszeniu, rękoma i nogami broniłam się przed bliższymi znajomosciami.

Nabyta jednak szczątkowa kultura osobista, kazała mi te powitania nadal czynić, ale doswiadczenie definitywnie oduczyło przekształcania anonimowosci w blizszą znajomośc.

Przy jednym w pierwszych wynajmowanych domów w Belgii, którejś nocy zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Marzenki z lekka paniką w głosie.
Bo uświadomiłam sobie, iż
jakby ktos chciała na mnie napaść, a sama w domu siedziałam z Hektorixem kilkumiesięcznym,
to na nic moje wrzaski i alarmy. Bo po prawej i lewej emeryci w wieku poemerytalnym a na wprost małżeństwo głuchoniemych.

Teraz nastał w Naszym życiu czas psów.
I czas ten pozwolił mi uświadomić sobie jak wielkim dobrodziejstwem jest dobry sasiad.
Bo jak z Guapą wiekszych problemów nie ma, to Guapa plus Hektor w jednym wozie-stanowczo niewykonalne, a jeździć często trzeba, wyboru niet.

I tu, za miedzą trafił mi sie taki-taka raczej, sąsiadka skarb.
Nicole to taka moja prywatna Elisse zmiksowana z Magodą.
Jej dom przypomina chatę skrzata, w obejściu oprócz rodziny Nicole ma dwa psy, 10 kotów, konia i wszystko co schorowane i biedne zawsze znajdzie u niej kąt.
Raz w roku organizuje wyprzedaż szmatek z której część funduszy przeznaczona jest na zorganizowanie dla wszystkich Pań pomagajacych wycieczki.
W zeszłym roku był to Paryz.



27 maja zostało ogłoszone świętem sasiada, więc spóźnione ale szczere życzenia dla wszystkich pozytywnie zakręconych sąsiadów.


A oto sąsiad baran, który zagubił się u nas na ganku.
Szczęśliwie dokarmiony i przypilnowany doczekał swojego pana.







Tu prezentuje 6 z 10 kociąt Nicole, tez sasiady a co.






To sąsiedztwo Państwa Krowych na polach przybelgowych.





A to tytułowy Mur Chiński do sąsiada za płotem.
To taki doszywany sąsiad.
Doszywany ponieważ on na stałe nie mieszka w domu za ścianą, przyjeżdza na wekeendy albo wynajmuje dom letniskowcom.
I tak jak zawsze cisza i spokój wokoło, to po dwóch wizytach jego letniskowców, którzy siedzą nam prawie na głowie-stwierdzilismy - basta.
Na razie powstał mur. Potem wylejemy posadzke pod taras i zadaszymy jego połowę, a potem....
A potem, to tylko bedzie piękniej i piękniej.























Niektórzy ciężko pracują by hamakować mógl ktos.










Pierwsze maki i pierwsze czeresnie-smacznego tyczy sie czeresni, ale jak kto chce to...










Buziole

21 komentarzy:

  1. Nareszcie! Już się bałam, że przepadłaś bez wieści. Smutno było bez twoich postów. Mur naprawdę solidny, nie taki pokiereszowany rodem z "Zemsty". Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. mur potrzebny jak cholera jak się rozgościmy to spać gdzieś musimy na dworku się walniemy ale sąsiadąa podglądać nie chcemy :)
    sutasz od justynki doszedł piękny :)
    buziaki fifraki

    OdpowiedzUsuń
  3. jo, mur mus, bo krzak można podciąć:)
    a że baran.. i tak bywa z czasem... ja mam cztery barany pod sobą:) na butli z gazem siedze, jest pięknie:) im życzeń nie składam ,bo dzieciaki maja duze a nawet "Dzień dobry" nie mówią:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne bialutkie koteczki (to nasze marzenie)
    Sunia na hamaku też pierwsze miejsce :D Maki i zboże jak u nas za płotem.
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  5. Mur, murek, mureczek, ale jakie ładne krzesło przy drabinie z przedłużaczem, ażurowe, oparcie w różyczki.
    Hannah, u Ciebie za chwilę żniwa, jęczmień się wykłosił, a urody dodają mu maczki filuterne acz urocze. Moje pierwsze czereśnie zjadły już ptaki, ale zaczyna dojrzewać następna. Posadź przy murze jakieś szybkorosnące, czepne zieloności, przykryją go, ptaki tam będą gniazdować, może zakwitnie i zapachnie i będziesz w "zaczarowanym ogrodzie". Serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
  6. haneczko laleczko tej rzeki nie da rady nawet jak by wodny zabrakło :( ale o tym przy okazji całuchy

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobr mur to podstawa braku zatargow między sąsiadami - my też osłonilismy się od sąsiadów i... wszyscy odetchnęli z ulgą, miłość sąsiedzka kwitnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z fotorelacji wynika ,że ten mur powstał w ekspresowym tempie! Też bym pewnie się odgradzała co by mi w talerze , a co gorsza w kieliszki sąsiedzi nie zaglądali.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  9. ojoj ale mur:):):) a pomagiera masz wysmienitego Haneczko:)jesli chodzi o kotki to sa cudowne:)pozdrawiam i calusa zostawiam:)ale mi sie zrymowalo:):):)

    OdpowiedzUsuń
  10. maki,czereśnie i łapy z hamaka- cudne! mur extra i praktyczny! albo pnacze albo mural na nim wykonany- być moze bramka piłkarska powinna sie tam znaleźć??

    OdpowiedzUsuń
  11. "Im wyższy mur, tym lepszy sąsiad " :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. A to i tak dobry sąsiad, bo zgodził się na mur, który trochę zacienia miejsce. Istotnie dobry sąsiad to cud a takich mało. Psiska maja z Tobą dobrze. Czy Guapa to border collie? Psy te staja się modne. Ostatnio dorwałam taką egzemplarz na ulicy, myślałam że ją zaduszę z miłości taka piękna była.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobry sąsiad to podstawa, ale i mur czasem niezbędny:)))
    Z sąsiedzkich historii dokładam i swoją:
    W czasach nieodległych, acz minionych mieszkalismy w kamienicy. Za najblizszych sąsiadów mielismy państwo z nastoletnimi synami. Kultura, sympatia i luz:)))
    Gdy pojawiła sie u nas psinka Zulą zwana, drżeliśmy czy aby psi "płacz" spowodowany naszą nieobecnościa pracową nie zepsuje tych dobrych jak dotąd "stosunków sąsiedzkich".
    I co?? Po naszym powrocie, ukojeniu nieszcześliwej psicy słyszymy stukanie do drzwi.
    Miny mielismy niętegie, a sąsiedzi zaproponowali ŻYCZLIWIE: chętnie się zajmiemy psinką do czasu waszego powrotu z pracy, bo żal serce ściska na te jej zawodzące cierpienie :)))) Potem było już tylko lepiej, bo często zdarzało sie popołudniową porą że dziatwa blisko sąsiedzka wpadała z zapytaniem" czy możemy POŻYCZYĆ Zulcię??? By potem zza ściany słychać było psio-ludzki radosny smiech:))) Bywało nawet że nasza psica zażywała drzemek popołudniowych... na brzuchu sąsiada, i do dzis nie wiemy kto był bardziej z tego powodu szczęsliwy:))))
    Pozdrawiam i buziaki slę:))

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobry sąsiad to skarb i wtedy ani mury ani nawet cieńsze płotki nie są potrzebne. Ale taki okazjonalny sąsiad "no name" może być uciążliwy. Mur może niezbyt urokliwym jest zabezpieczeniem, ale jak obrośnie zieleniną to będzie super. nam się na szczęście trafili super sąsiedzi po obu stronach, często uprawiamy przypłotowe pogawędki czasem nawet przebąkując o zlikwidowaniu tej przeszkody. Bo ani ona ładna (jak siatka klatki) ani potrzebna. Ściskam Cię Puchatku, jak Ci tam w te upały??

    OdpowiedzUsuń
  16. no mur na mur. Sąsiad w weekend przyjedzie i się zdziwi :-)
    Prawda - dobry sąsiad to skarb, ja niestety nie mam takowego, chyba, że wymianę dzień dobry zaliczyć do idealnych form kontaktu z sąsiadami.
    Pozdrawiam Hania

    OdpowiedzUsuń
  17. No to się postarałaś z tym postem mamy co poczytać i pooglądać ;)) po pierwsze masz superaśne piesy ;] po drugie włochate sąsiady od sąsiadki są tak urocze, że zaglaskałabym na śmierć ;] po trzecie to wspaniale, że masz tak bliski kontakt z naturą, i krowy i maki i nawet baranka od święta ;)) a po ente to dobrze wymyśliliście z tym murem, bo sąsiad choćby nie wiem jak dobry był to prawa do imprezowania się mu nie odbierze.. A na nie każdej jego imprezie musicie zaraz i Wy tańczyć. Poza tym będzie pięknie jak już Mr The End do Was zawita ;) te lampiony by się faktycznie nadały.
    Buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hanka w prawym boku to chyba wątroba a przypadkiem nie zjadłaś coś ciężkostrawnego? Nerki to mnie w ciąży bolały ale one bolą tak jakby na plecach

    OdpowiedzUsuń
  19. Hania jak lekrz mówi,że to raczej normalne to znaczy, ze musi boleć:-) Mi zawsze tłumaczył, że dziecko uciska i jak urodzie to przejdzie. Urodziłam przeszło i wlazło w inne miejsce.
    Moja koleżanka co to ostatnio rodziła ciągle mi gadała, że jej puchną nogi i pewnie ma zatrucie ciążowe ja jej mówiłam, że tez miałam takie balony ale ja to nie przekonywało, poszła do lekarza a ten do niej. Pani jest w ciąży zaawansowanej i che mieć nóżki modelki, to się nie da. Nawet badania jej zrobili i było oki. Pewnie podobnie u Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  20. NO kochana, pozbawiłaś się na AMEN widoków księdza i atrakcji imprezowych jego ;-) może to i lepiej, co Ci będzie Raszka deprawował ;-))
    Wyczytałam że Cię w boku boli, pewnie to nic, ale lekarzowi powiedz... mały smok tak Ci pewnie ciśnie na narządy...
    Guapka jak zwykle na hamaku, ta to wie, jak się urządzić ;-)
    a baranek cudny, ukradła bym!
    Trzymaj się kochana ... ściskam czule brzucholka!

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajnie mieć zaprzyjaźnionych sąsiadów, ja nie mam takich wokół siebie, kontakty ograniczone do "dzień dobry":) Po prostu musi trafić swój na swego, fajnie, że Tobie sie udało:)
    Uściski dla całego zwierzyńca!
    Buziaki dla Ciebie:)
    Magda

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo. Te słowa pozwalają mi wierzyć, że to co robię ma sens, że ja mam jakieś znaczenie w tym zwariowanym świecie.

Related Posts with Thumbnails