poniedziałek, 3 października 2011
Wena na pupie siedzi, a jak być emerytem to tylko we Włoszech.
No siedzi mi ta wena, siedzi.
A może nie o wenę chodzi jeno o brak wolnej reki.
Najlepiej prawej, choć w ostateczności lewa też dobra.
Ostatnio siedząc przy kolacji, siedząc to za dużo powiedziane, podskakując raczej obok stołu syto zastawionego jadłem,
stwierdziłam iż czas nauczyć się pięknej sztuki malowania stopami.
Bo jak opanuje trzymanie pędzla pomiędzy dużym a średnim paluchem, to takie tam krojenie wędliny albo podtrzymanie filiżanki z kawą stanie się pikusiem.
Klepanie w klawiaturę, to przy takiej dajmy na to kopii nożnej Słoneczników VG, to będzie sama przyjemność i rozgrzewka jeno.
Będę wiec siedzieć na pupie, przy czym dobrze by było aby ta pupa podskakiwała jednak.
Da się to zrobić spinając i rozluźniając półkule, w rekach dzierżyć będę Księciunia, bo Ksieciunio lubi pozycje dynamiczne, w lewej syrce dymić mi będzie kawa a prawa będę nadrabiać zaległości blogowe radośnie wystukując nowe posty i pisząc komentarze.
Na razie takie mam plany, ćwiczyć jeszcze nie zaczęłam, więc nowe posty wystukuje z doskoków i z mniejsza częstotliwością niż kiedyś.
Przepraszam bardzo-poprawę i doskonalenie umiejętności stopnych obiecuję.
A co nowego, wrócilim z Włoch.
Polska, niestety jeszcze, jest takim krajem, co to się w nim rodzi, żyje i w emerycki stanie odpoczywa, przechodząc powolutku na drugą stronę szaroburej tęczy.
Marzy mi się, aby kiedyś, to nie absurdalna wysokość jałmużny stanowiła o tym gdzie dziadkowie chcą mieszkać w te dni jesieni życia, a ich marzenia.
Państwem w którym ja zamierzam spędzać swoje emeryckie dni są oczywiście włochy.
Włosi z ich charakter i wiecznie uśmiechniętymi oczami.
Jedzenie, które jest grzesznie smaczne.
Przyroda, która tworzy obrazy i ciepło słońca, dnia.
Po raz kolejny zwiedzanie Toscanii utwierdziło mnie w przekonaniu, że ta część Włoch jest miejscem magicznym, miejscem gdzie chciałabym zobaczyć mój ostatni zachód słońca.
Nie będę więcej się rozpisywać, ani nudzić informacjami, wstawię zdjęcia i oddam się marzeniom.
Miłego oglądania.
Znaleziony krasnal
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cudne foty, zaraziłaś mnie Włochami, też pojadę poszukać krasnala :)
OdpowiedzUsuńMożna się zakochać w Toskanii.
OdpowiedzUsuńA "znalezisko" w misie, urocze :-)
Pozdrawiam cieplutko
Włochy jak Włochy- pikne, ale...
OdpowiedzUsuńta Madonna z dzieciątkiem na pierwszym zdjęciu- podoba mi się najbardziej!!Śliczna z Was parka, bardzo rozczulająca fotka!:))
Dziecko w kapuście jest wybitne!:D
Pozdrowienia:)
Haniu,wyczuwam nostalgię,zwłaszcza w drugiej części postu.Pięknie napisałaś,bardzo prawdziwie i od serca.Podpisuję się zatem pod Twoimi słowami "ręcami i nogami".kisskiss
OdpowiedzUsuńdla krasnala w stópki :*
ostatnie zdjęcie CUDOWNE!
OdpowiedzUsuńPiękne widoki nie powiem. Ale mnie urzekło ostatnie zdjęcie. Jest SUPER!!!!
OdpowiedzUsuńto robimy tak - mały pensjonacik a w nim ty, meg, justys ja i kto się podpisze :)
OdpowiedzUsuńi no może jak z nimi wytrzymamy nasze chłopackie połówki :)
cudny czas krasnal odnaleziony przecudnej urody :)
zdjęcia że zaraz teraz już chciałabym tam być
buziaki
Haniu co tam Włochy, ostatnie zdjęcie zwala z nóg!
OdpowiedzUsuńMogłabym zwiedzać i zwiedzać, tylko jest tak jak piszesz magiczne euro nadal za drogie. Widoczki przecudne. Architektura południowej Europy jest bardzo ciekawa. Lubię kamienne domy i przyciasne uliczki. Klimat lubię na końcu.
OdpowiedzUsuńKrasnal super boski.
Jak Lejdik napiszę: madonna z dziecięciem i krasnal przyćmiły wszystkie włoskie widoczki :) Kwitnąco wyglądasz :*
OdpowiedzUsuńJa i bez malowania stopami podziwiam twoje umiejętności łączenia tego wszystkiego. Jak ty się Kobito wyrabiasz?! Ja mam odchowane bardzo dzieci i ciągle czasu mi brak. A w związku z emeryturą - zawsze chciałam ja spędzić na hiszpańskiej wsi. Teraz myślę o krajach wschodu. A ZUS spełnia moje marzenia już dziś...Według pisma, które mi ostatnio przysłali przewidywana emerytura to 756 złotych. Gdzie za tyle można przeżyć????? Może ktoś mi podpowie. Buziaki.
OdpowiedzUsuńHanuś, pięknie! Księciunio jest bajeczny i przyćmiewa wszystkie uroki Toskanii ;-))
OdpowiedzUsuńNo nie powiem, miło byłoby spędzić schyłek życia w tak pięknych okolicznościach przyrody... ale przecież po to są marzenia, żeby je spełniać ;-)
Ściskam Was czule!
kiedyś pisałam, a Ty się dziwiłaś, że nigdy nie byłam za granicą
OdpowiedzUsuńmin dzięki Tobie robię listę miejsc, które zamierzam zobaczyć :)
Włochy-Toskanię wciągam na listę
a Krasnal w kapuście zachwycił mnie i moje syny :)
buziole
Kasia
Cudnej urody zdjęcia;-)
OdpowiedzUsuńI ja uwielbiam Włochy, klimat, ludzi, smaki, zapachy, jednym słowem wszystko!!!!
Ubawiłam się setnie wyobrażając sobie Ciebie z kawą w jednej "syrce" jednocześnie stukającą wielkim paluchem drugiej w klawiaturę;-)))
Buziaki wielkie ślę.
Fota krasnala boska :)
OdpowiedzUsuńCudowna podroz, u mnie na liscie tez jest wlasnie Toskania, zdjecia pochlonelam z usmiechem, a ostatnie rozbraja.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Coś mi się zdaje, że nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych. Więc pewnie niedługo pokażesz nam nie tylko "Słoneczniki" ale całą "Panoramę Racławicką" namalowaną stopami :)))) A dom w Toskanii to po prostu tylko kwestia czasu. I tak wiadomo, ze teraz najważniejsze jest to Maleństwo "znalezione w kapuście" ;))) włoskiej oczywiście.
OdpowiedzUsuńZnaleziony Krasnal przeuroczy, kotek przemilusi ale Ty z Raszkiem przebijasz wszystkie fotki. Macierzyństwo bardzo Ci służy :). Piękne przemyślenia- w ogóle super!! Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy :). Pozdrawiam i przesyłam buziole :*.
OdpowiedzUsuńPiekny blog, gratuluje serdecznie i pozdrawiam z..Wloch wlasnie:-)
OdpowiedzUsuńBasia
Ach, jak zazdroszczę jesiennych Włoch! Raszko cudny, szczególnie w kapuście :)))
OdpowiedzUsuńDziekuje ze poprawilas mi humor :) usmialam :) Zdjecia pikne, ajj chcial by sie tam byc :) Pieknie jestescie,buzka :*
OdpowiedzUsuńHania weź Ty nie sklejaj tych fotek!!!! pojedyncze znacznie ładniejsze!!!!!! <3 Ja na starośc na Majorkę wyjeżdzam, już postanowiłam ;-) Mamy coś z jaszczurek ;-) Buziole :-)
OdpowiedzUsuńale ci pięknie tam było, a ja siedzę w domu i czekam na kosmiczny kataklizm. buziaki :-))))
OdpowiedzUsuńi jeszcze jedno krasnal w liściach jest taki cudny, fajowe zdjęcie!
OdpowiedzUsuńMoja Droga nie pokazuj mi tych cudnych zdjec z Toskanii bo ja choruje i choruje na nią. A tak na powaznie to od kilku lat jezdze tam na wakacje. Tak sie zakochalam we wloskich klimatach ze nie mam ochoty na podrozowanie do innych krajow.
OdpowiedzUsuńPoznaje na fotkach San Gimigniano i Florencje :)W tym roku nie dane mi bylo spedzac tam czasu ale tesknie za toskania. Uwielbiam ten ich spokój i sielskie życie w zwolnionym tępie. Emerytura tylko tam.Nie widze innego wyjscia.
buziaki i usciski dla niuniusia.
Dobre oko MaJu. Do tego jeszcze Siena, Volterra i inne maleństwa-cudo.
OdpowiedzUsuńDziewczyny dziekuje za zachwyt nad krasnalem w kapuscie włoskiej-znalazłam i zabrałam na stałe do domu-taki mały krzyczący krasnal.Dziekuje zrównież za dobre słowa. Podrózować warto warto warto. Kasiu pamietaj, ze jak trafisz do Belgii to koneicznie do mnie. Teraz kolejne wyzwanie-samolotowe. Buziolki
Będzie dobrze :-) Zakup kartę z największą pamięcią jaka będzie dostępna, bo czekam na Twoje cudne fotki. I pisz częściej, a nie tak znikasz ... Martwiłam się o Was. Do samolotu najlepiej mieć butelkę z czymś co mały lubi pić i podać mu podczas startowania i lądowania. Wtedy nie będzie problemu z ciśnieniem w uszach. Przetestowałam i polecam. Żadnych płaczy i nerwów. Butla w usta i czary mary :-) Cmokaski Cudności Haniowate i Kapustowate :-)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne klimaty na zdjęciach pokazałaś - byłam we Włoszech ale w innej ich części też uroczej. Myślę, że cały ten kraj ma swój niesamowity urok.Pozdrawiam cię ciepło. Sylwia
OdpowiedzUsuńJaki rozczulający krasnal :)
OdpowiedzUsuńPiękna jest Toskania, choć mi znana tylko z fotografii. Może kiedyś będę mogła zobaczyć jakiś kawałek świata na własne oczy, na razie pozostają rodzime krajobrazy...
Z tym pisaniem stopami bardzo mnie rozbawiłaś, bo... ja dzisiaj w ten sposób dodawałam komentarz na fb. I może nie idzie tak sprawnie, jak łapką, ale się da ;)
nigdy nie trafiłam do Włoch z wyjątkiem Triestu i Wenecji ale juz widzę, że to błąd.
OdpowiedzUsuńnigdy nie trafiłam do Włoch z wyjątkiem Triestu i Wenecji ale juz widzę, że to błąd.
OdpowiedzUsuńPięknie tam!!! nigdy nie byłam :/ pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEhhh kochana do Włoch to ja mam słabość okrutną. Do ich jedzenia,energii i pozytywnego nastawienia do życia i chętnie spędziłabym tam nie tylko swoje lata na emeryturze :) Ewentualnie na południu Francji choć najpierw muszę pobyć trochę w Skandynawii lub na Alasce ! Obym tylko zdążyła obskoczyć te wszystkie miejsca:)
OdpowiedzUsuń:))) Cudowny krasnal! Możliwe, że gdybym takiego znalazła to bym sobie zostawiła:).
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, i piękna jesień życia w marzeniach ale ja jestem freak i mnie niżej Warszawy jest zbyt gorąco, zbyt gwarno i hałasliwie. Najwazniejsze to znależć TO moejsce na ziemi:)
Ale kusisz... pięknie! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrasnal juz calkiem spore chlopisko :) rosnie jak malowanie, a Mama dba o piekne pamiatki.
OdpowiedzUsuńWlochy stare, ale wciaz na topie.
Pozdrawiamy z Olivia Wiosennie
Toskania..moja miłość ;)bajecznie , a maluch w kapuście przecudny!
OdpowiedzUsuńI bambini nascono sotto i cavoli..
pamietam to sformuowanie z włoskiego , którego naukę zarzuciałam niestety....zapalam się często od cudzej iskry ...i gasnę ;) ale zaglądanie do Ciebie może podtrzyma pare płomieni;)inspirująco.Pozdrawiam serdecznie
O Boziu, ja chcę do Toskanii... U nas zimno jak piorun!
OdpowiedzUsuńOj tak! Na starość do Toskanii:)) Najlepiej do Cortony. Jeść, spać, jeść, spacerować. Ja jestem uzależniona, byłam parę razy, muszę jescze! Haniu, uwielbiam Twój blog, podziwiam Cię za energię i takie tam inne. No i umieram ze śmiechu z niektórych Twoich postów, a zwłaszcza z zręczności w języku ojczystym:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOooo, to ja nie wiedzialam ,ze dzieci i w misach w winnicach mozna znajdowac?! Nas tylko przed kapusta ostrzegano ! He, he.. Swietne zdjecia !!!!
OdpowiedzUsuń