piątek, 20 kwietnia 2012
Raj wsiowy i Raj miastowy. Czyli, jak zostać wieśniakiem z wyboru.
Bo to jest tak:
Mieszkasz sobie spokojnie bezproblemowo w bloczku.
No wkurzają Cię czasami sąsiedzi, denerwuje codzienne wybieganie na spacer z psem, masz dość, że nie masz absolutnie żadnego wpływu na kolor zmiany elewacji- z brudnego na majtkowy.
Powoli zaczyna kiełkować w tobie myśl o wolności.
O porannej kawie w szlafroku na trawie, o samodzielności decyzji, o zmianie sposobu życia.
Jeździsz na grille, zagryzasz kiełbasą myśli o marzeniach ogródkowych, mrużąc ślipia widzisz już biały ganeczek i ogród po którym w pełnej zgodzie hasają ze sobą Twoje brudne dzieci i czyste psy.
Rzucasz wszystko, przeprowadzasz sie na wieś iiiiii o naiwności....
Większość z Was to zna, bo tak zrobiło.
No takiemu mieszczuchowi co to miał wszystko podane, wyremontowane odgórnie, powinno zaserwować się okres przejściowy.
Taki test na przeżycie.
Min 3 miesiące życia z dowolną rodziną na dechami zabitej wsi.
Kto przetrwa ten- proszę bardzo, niech ma Raj wsiowy do końca swych dni, bo do tego rodzaju raju się nadaje.
Kto się rozmyśli, niech wraca na apartamenty, bo to tez Raj ale z mniej bolącą głową i u progu starości zasobniejszym portfelem-dom to skarbonka.
Ja jakoś tak zawsze wiedziałam, ze stanę się wieśniakiem z wyboru.
Kocham moja wieś. Te widoki ten spokój, ta sielskość.
Kocham ogród-jak coś posadzę i po roku widzę, że to coś przeżyło i rośnie.
To wszystko kocham z własnego wyboru.
Istnieje i dryga strona medalu-mroczna miłość niezaplanowana.
Miłością wymuszoną i niezaplanowaną musiałam obdarzyć
po
1-wszędobylskie błoto
2-kawę pitą w gumowcach i w pyle
3-stada tresowanych much
4-moje porażki ogrodowe,
5-bestialstwo moich psów nad wszystkim co posadzę i co po chwili już nie ma szans na żaden rozwój ogrodowy.
6-diabelsko brudne wyżej wymienione
7- oraz rachunki z zabawnymi kwotami...itd itd
Podobno każdy ma raj na jaki zasługuje- to ten mój POMIMO, baaaardzo mi się podoba.
Dziś zdjęcia ogrodu, atrakcji dla dzieci, wygranego Candy i anielskich psów, co to nigdy, ale to nigdy nie psocą.
Moje magnolie zasadzone rok temu zakwitły.
To taki wielki krzak co pięknie kwitnie też się przyjął.
Maliny od INKWIZYCJI-rosną jak szalone. Dziękujemy
Z iglaków przetrwały tylko nieliczne jednostki. Reszta poległa na polu walki z Guapą i jej metodą przesadzania.
Jedyna ocalała porzeczka-resztę przypadkiem spaliłam-ups...
Czereśnia sąsiadki
Moja czereśnia-może bedzie mini plon.
Czy Wasze psy też pyskują? Tak wygląda pyskująca Guapa.
Boski Hektor
Zaczęły się brocanty- to pierwsza zdobycz. Trochę go podleczę i Kuń jak znalazł.
A to królas- wygrana drugoplanowa Candy u Neilli- dziekuje.
Królas iście królesko ozdobił Nasz stół wielkanocny.
2 km od Nas jest takie magiczno-fantastyczne miejsce zabaw dla dzieci.
Są i labirynty i skocznie i huśtawki i mini zoo.
Dzidziol zachwycony
W ramach skromengo prezentu, jesli ktos chce wstawiam ponizej moje trzy zdjecia w wersji fototapety.
Kto chce, proszę bardzo kopiować.
To na tyle, mam nadzieję, że niezanudziłam.
Miłego weekendu i witam wszystkie nowe osoby-bardzo mi miło.
Chcę również nadmienić, iż nigdy nie broniłam dostępu anonimkom do komentowania moich wydumań. Widocznie figiel komputera, nie mój.
Bardzo mi miło, że moje Brocantowe Candy cieszy się takim powodzeniem.
Buziole we wszystkie nochy śle Pan Dzidziol zwany Czortillą.
ps2- aaaa i jeszcze na koniec. Przechodzę dietę Norweską. Kolejne 4 kg poszły precz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
przeszłam raz dietę norweską.
OdpowiedzUsuńto był nie lada wyczyn.
nigdy więcej nie udało mi się już tego dokonać, chyba nie miałam już tak silnej woli.
w życiu każdego człowieka przychodzi takie moment, gdy wybiera spokojne życie na wsi ponad miejski gwar.
na szczęście mieszkam w cichym miejscu, w lesie, ale jeszcze w mieście. rozwiązanie idealne.
Pan Dzidziol jak dorosły w tej czapce.
przeszłam raz dietę norweską.
OdpowiedzUsuńto był nie lada wyczyn.
nigdy więcej nie udało mi się już tego dokonać, chyba nie miałam już tak silnej woli.
w życiu każdego człowieka przychodzi takie moment, gdy wybiera spokojne życie na wsi ponad miejski gwar.
na szczęście mieszkam w cichym miejscu, w lesie, ale jeszcze w mieście. rozwiązanie idealne.
Pan Dzidziol jak dorosły w tej czapce.
przeszłam raz dietę norweską.
OdpowiedzUsuńto był nie lada wyczyn.
nigdy więcej nie udało mi się już tego dokonać, chyba nie miałam już tak silnej woli.
w życiu każdego człowieka przychodzi takie moment, gdy wybiera spokojne życie na wsi ponad miejski gwar.
na szczęście mieszkam w cichym miejscu, w lesie, ale jeszcze w mieście. rozwiązanie idealne.
Pan Dzidziol jak dorosły w tej czapce.
przeszłam raz dietę norweską.
OdpowiedzUsuńto był nie lada wyczyn.
nigdy więcej nie udało mi się już tego dokonać, chyba nie miałam już tak silnej woli.
w życiu każdego człowieka przychodzi takie moment, gdy wybiera spokojne życie na wsi ponad miejski gwar.
na szczęście mieszkam w cichym miejscu, w lesie, ale jeszcze w mieście. rozwiązanie idealne.
Pan Dzidziol jak dorosły w tej czapce.
kochana- piekne, PIĘKNE zdjęcia!!! wszystko Ci cudnie rośnie będzie rosło szybciej niż pan Dzidziol♥ a co do raju wsiowego- zgadzam się w 100%!
OdpowiedzUsuńCudne widoki! Miałam takie przez pierwsze 15 lat życia. Potem uciekłam do miasta, ale wakacyjny kontakt z naturą byl :) teraz niby wróciłam na wieś, ale mieszkam w bloku...swojego ogródka nie mam, ale mam dośc blisko do rodziców, gdzie jeszcze rosną drzewa, krzewy i kwiatki... Pozdrawiam Dzidziola i Rodzillów
OdpowiedzUsuńWolałabym zaryzykować i przekonać się, jak to jest na tej wsi. W dzieciństwie będąc na wsi nigdy się nie nudziłam, w mieście - często. Zresztą ja jestem takim samotnikiem, lubię być sama ze sobą.
OdpowiedzUsuńPlac taki przydałby się mojej córce, wiecznie niewyżytej. U nas nie ma.
Fajnie jest oglądać postępy wzrostu roślin. Będziecie jeść smaczne owoce. Pozdrawiam
Masz racje! Czasami nasze marzenia nas przerastaja i staja sie powodem do depresji !!!
OdpowiedzUsuńZdjecia PRZEPIEKNE!
U mnie i koty pyskuja !
na poczatku będę okrutna...spadniesz jeszcze z wagi:))...ale wszystko szybko wróci..i będzie cudnie jak sie dodatkowo coś nie przyklei....znam z autopsji:)) raj cudny,ja mam taka miastowa namiastke....w cichym miejscu...a dzidziol słodki.....miałam kiedyś pyskatego kota:))buziolki:)a tych targów zazdraszczam jak nic
OdpowiedzUsuńŚlicznie u ciebie, tak zielono.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na diecie.
Pozdrawiam
Kochana i tak dobrze, ze mieszkasz SAMA z Rodzina a nie np. z Tesciami. Nie zebym cos miala do swoich ale...no wlasnie jest troche tych "ale". Kazda modernizacja, zmiana czegokolwiek to wedlug Nich proba zamachu na Ich autonomie, ktora powinna byc podzielona, tym bardziej ze dom jest WSPOLNY, w sensie formalnym, prawnym i finansowym:-))))))
OdpowiedzUsuńZatem?....Tez POMIMO - kocham moj "RAJ" :-))))
Buziaki sle:-)
P.S. Raszko jest baaaaardzo fotogeniczny:-)
A Ty jak ZAWSZE robisz cudne foty!!!!
Czortilla ma to coś,taką dominacje w spojrzeniu,absolutnie :)
OdpowiedzUsuńJA się na żadne "raje wiejskie" nie piszę,bo do życia potrzebuję zgiełku ulicy,klaksonów,syren i kawy w sieciówce i sklepów na wyciągnięcie ręki .To jest tzw.moja tożsamość miejsca.
Ale rozumiem,że można czuć inaczej ;D,wakacyje jak najbardziej,ale max.miesiąc.
Dziś, podczas prac porządkowych w ogrodzie rozmyślałam sobie właśnie o tych wszystkich dziwacznych za i przeciw mieszkania na wsi... Hmmm ;))) A dlaczego? Otóż chyba musimy naprawić jeden z kominów, i w chwili wielkiej słabości pomyślałam - NA CO MI TO BYŁO?! Zaraz potem przybiegły moje umorusane w błocie dzieciaki, uchachane od ucha do ucha, porozbierane, bo CIEPŁO nareszcie i przeszczęśliwe bo pomagają panom sąsiedzkim ogrodnikom kopać rewelacyjny dół przy pobliskim stawku :)))I głupie myśli poszły precz:)))
OdpowiedzUsuńBuziaki dla wcale nie Czortilli:)) I dla Was też, żeby nie było:)
A ja od wielu lat marze o byciu "wiejską babą" i chyba już mi się nie uda. A szkoda! Dlatego zazdroszczę Ci tego bardzo. Koń trochę Ci kuleje, ale jest świetny.
OdpowiedzUsuńKochana! Jedz wszystko tylko połowę mniej... po każdej diecie cud kg wracają a czasem wraca ich jeszcze więcej. Żadna dieta tak naprawdę nie działa,one działają tylko na chwilę. Po synku miałam do zrzucenia ponad 30 kg i tylko ograniczenie "korytka" mi pomogło. Po diecie Dukana szybko schudłam, ale jeszcze szybciej nadrobiłam... Nie chcę być okrutna dla Ciebie:) ale te wszystkie diety są do kitu, naprawdę. Szkoda tylko czasu i nadziei oraz zaangażowania w coś co nie działa na dłużej.
OdpowiedzUsuńCo do ogrodu, to będzie piękny! Z każdym rokiem piękniejszy:)
Zazdroszczę życia na wsi- mieszkałam na niej 19 lat kiedyś... brakuje mi bardzo.
Ściskam mocno!
Och! Rosną? To cudownie, trochę się o nie martwiłam, po działalności Twoich pieszczochów( wiesz, że mam do nich słabość) ;-)) Ale mówiłam Ci, że one są nie do zdarcia - rozrosną się i będą owocować, aż miło ;-))
OdpowiedzUsuńI wiesz, jak bardzo tęsknię za brocantami u Ciebie... bardzo...
Dzidziola całuj w buziola ;-)) i ściskam Was!
Rozumiem, też tak napisałam o swoim ubłoconym raju, o walce o każdą roślinkę i o tym, że jest zdecydowanie więcej plusów niz minusów mieszkania na wsi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie
PS. właśnie dziś zasadzilismy pierwsze drzewa owocowe i porzeczki! hurra
w ostateczności chyba nikogo jednak nie udało Ci się ta wsią przestraszyć. Takimi fotkami wielbicieli wsi pomnażasz tylko ale to bardzo dobrze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPieknie kwitnie czeresnia..:) pozdrawiam i dziekuje za mile odwiedziny:)
OdpowiedzUsuńHaniu, ogród cudowny w tej swojej kwiecistej wybujałości,a Dzidziol sama wiesz, to 100% cukru w cukrze :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Ciągle żyję z tęsknotą za życiem na wsi.
Buziaki
Oj znam to wszystko,jako dziecko mieszkalam w miescie w bloku a pozniej ten wymarzony raj:)dla mnie to raj nie wyobrazam sobie powrotu do blokowiska chociaz milo wspominam ten okres,nawet bardzo.Moj ogrod jeszcze nie zrobiony,moze uda sie w tym roku cos zrobic.Dzidzia slodziak niesamowity!Pozdrawiam i sle buziaki
OdpowiedzUsuńOj Hanulu swoimi zdjęciami powalasz, pięknie masz już w ogrodzie, szczęściara z Ciebie, że masz takie piękne widoki za oknem- my w blokowisku to mamy widoki ale na blok obok. Patrząc na Twoje zdjęcia przypominają mi się wakacje u babci na zapyziałej wsi- było cudownie!! Całuski dla Was w nochalki :* szczególnie dla przystojnego Dzidziola.
OdpowiedzUsuńoj ja jestem zdecydowanie zwierzę miastowe, nie umiałabym żyć na wsi - zdarzyło mi się mieszkać przez rok w baaaaardzo cichej dzielnicy, daleko od głównej ulicy, sklepów itp - myślałam, że oszaleję
OdpowiedzUsuńteraz mieszkam znowu przy głównej ul, nad przystankiem autobusowym ;) i jest cudnie :)
pan Dzidziol rośnie jak na drożdżach
co do diety się nie wypowiem, bo nigdy na szczęście ich nie musiałam stosować :)
buziaki na nowy tydzień
Kasia
KOCHANIE DZISIAJ 23 SĄ TWOJE URODZINKI KOLEJNYCH NASTEK W LATKACH
OdpowiedzUsuńBĄDŹ TAK PO PROSTU OBRZYDLIWIE SCZĘŚLIWA
co do bliku i domq wszytko ma swoje plusy i minusy
na dzien dzisiejszy sie nie zamienie z domkiem na blok ale zycie i czas pokaże co ma dla mnie w zanadrzu :)
dzidziolca caluje a ciebie urodzinowo ściskam śpiewając 100 lat 100 lat
Na dzień dzisiejszy kocham miasto i nie wyobrażam sobie większych zmian tej kwestii.. A wieś lubię jak najbardziej na wakacjach :)
OdpowiedzUsuńJesteś boska! Tak pięknie ujęłaś tę miłość do wsi, że wołam mojego M., żeby mu ją przeczytać! Czuję to samo. Wprawdzie 7 lat temu wprowadziłam się do domu na takich wiejskich peryferiach miasta, ale teraz bloczki zaczynają wokół się namnażać i czar pryska z dnia na dzień... Ale nadejdzie ten dzień, że zaszyję się na prawdziwie wiejskiej wsi! To będzie bardzo piękny czas! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki urodzinowe! To nic że wczoraj! Ja zawsze mówię następnego dnia w domu, że "dziś też chcę mieć urodziny!" ;))
Wcale nie jest tak źle z Twoim ogrodem jak mi marudzisz ale chętnie pomogę jakby co:-) . A i zakochałam się w Twoim kuniu. Kunia z rzędem za ogród?
OdpowiedzUsuńNapisałam Ci o kolendrze ale nie wiem gdzie poszło i czy w ogóle poszło :-) Muzyka piękna
OdpowiedzUsuńKochana, dzięki za odwiedziny, hmm...lepiej nie jest, ale raj wiejski i dzieciaki dodają mi hartu ducha. Liczę,że to wszystko się ułoży. Buziaczki!
OdpowiedzUsuńHanuś, wieśniaczko nasza:))) Po pierwsze oprócz oczywistej mięty, jaką czuję do Dzidziola, muszę Ci wyznać, że kocham się też w Guapie. Jest cudna!! Jak wiesz, ja też jestem zdeklarowanym mieszczuchem. Jednak mieszkając w końcu w domu z "ogródkiem", coraz bardziej podoba mi się grzebanie w ziemi i potrzeba ciszy. A do roślinek przeze mnie posadzonych to mam podejście wręcz macierzyńskie:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIleż u Ciebie się dzieje... =p
OdpowiedzUsuńJa od dziecka to wsiowa jestem i nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że "mieszczuchy" się tak boleśnie aklimatyzują ;}
Piękne fotki, fantastyczne psiaki i cudny Synuś =D
Dziękuję za udział w moim candy i życzę powodzenia w losowaniu =p
Pozdrawiam cieplutko =}
a ja wciąz czekam z niecierpliwością...kiedy skazana będę ...już tylko na tą sielską wiejskość. Już wiem, że kokietuje mnie, ukrywając wiele niespodzianek... ale ja lubię wyzwania.
OdpowiedzUsuńKonik skradł me serce :)
Pozdrawiam serdecznie
myślę,że to to samo. napisałam Ci u mnie . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa ja mieszkam na przedmieściach ale marzę o wsi tylko odwago nie mam...
OdpowiedzUsuń