Czasami wydaje mi sie, że nie mam o czym pisać.
Dzień biegnie za dniem, ja w tym kołowrotku, to sie kręcę, to mną kręcą. O czym tu pisać? Nudy.
Pisać należy o czymś ciekawym, o pasji, o przygodach, podróżach.
Odkładam więc, każdego dnia na bok kolejny mój pomysł na nowy wpis, no bo o czym tu pisać.
Czy to jest ciekawe?
Chciałam napisać o moich małych przeróbkach domowych-ale, odłożyłam pomysł na potem.
Bo przeróbka dotyczy tylko jednego zegara ściennego, więc chciałam poczekac na jakiś większy projekt remontowy.
I tak od miesiaca zegar wisi, raduje me serce, nie jest jeszcze taki jaki ma być , zreszta sama nie wiem już-czy zostawić go w takiej formie, czy przemalować?
Ten cyferblat mnie trochę męczy. Chciałam uciec z tą moja przeróbką od standartowego zegara z Yska, czy mi się udało? Wazne, że jestem -prawie- zadowolona.
A jak "prawie", to o czym tu pisać?
Zwierzaki dostały własny pokój.
Niestety mój Pan Mąż, nie może przeżyć czasu, w którym nowy członek rodziny-czyli Libre, w pełni zacznie korzystać z uroków korzystania z kuwety.
Korzysta, wie co to jest, ale korzysta tylko w strefie kuchni.
Jak sie kuwete przesunie 5 metrów dalej, kotek juz nie korzysta.
Ja również nie korzystam ze świętego spokoju, bo Szanowy zaczyna wtedy się wydzierać, a to jak wiadomo nie służy ani spokojowi ani tym bardziej zestresowanemu zwierzeńciu.
Libre ma więc gabinek i dołącza na "widzenia", albo jak Szanowny, jest na wyjeździe.
Do gabinetu Libre, dołączyła również Guapa.
Do tej pory mój pies korzystał z pomieszczenia, z osobnym wyjściem na ogród.
Korzystał, aż się wypuścił i puścił.
Naoczni świadkowie widzieli. Moja rodowodowa suczka, mająca w papierach dziadków chempionów z hodowli belgijskich, wdała się w romas z sąsiadem.
Sąsiad jest labradorem.
Jeśli wiek sąsiada-czyli bardzo leciwy-nie wpłynie na przebieg randki, to zostanę babcią.
Podejrzewam, że mieszanka berneńczyka z labradorem zapoczątkuje piękną, na pewno bardzo przyjazną, nową rasę.
Więc może wtedy będę miała o czym pisać, bo teraz?
Przecież nie o tym, że chciałam latać za Guapą, po ogrodzie, z testem cążowym.
Jakby co, będę bardzo liczyła na pomoc w znalezieniu domów dla mych wnuków.
Miałam, również napisać o tym jak pracowałam z Księciem i po Księciu.
Osobny post chciałam zadedykować jemu-czyli Jego Wysokości Księciu J i jego siostrze Księżniczce L, ale jakoś tak chęć mi odeszła, no bo o czym tu pisać.
Kiedyś już mówiłam, że prócz krajobrazów, w Belgii podoba mi się to, iż nigdy nie wiadomo kogo spotkać można. Dopiero co zwiedzałam Dysneland, gdzie w karocach Śpiące z Kenami paradowały, aby po zaledwie kilkunastu dniach samej dostąpic zaszczytu.
Zaszczytu dostapiłam w zamku-hotelu, w którego progach "czasami pomagam robiąc wszytsko i za wszytsko".
Właśnie tych kilka dni po wycieczce do francji, okazało się, że zamek został zarezerwowany w całości na 3 dni, przez córkę, tutejszego poprzedniego Króla.
Córka ta, rezerwacji dokonała dla swoich dzieci-czyli wyżej wymienionych J i L. Mieli oni przez dwa dni oddawać się sztuce polowania w pobliskich lasach królewskich, aby trzeciego dnia zakończyć pobyt imprezą z okazji 18 urodzin księżniczki L.
Gośćmi byli hrabiowie, i -anki, baronowie i -anki, książe i księżnicza i jeszcze cały wachlarz tytułów.
Towarzystwo w granicach wiekowych 17-22 lata. Śmietanka.
I wiecie co Wam powiem? Jak tak maszerowali po korytarzu, to wyglądli jak "inna" rasa ludzi. Wszystcy wysocy, szczupli, nie ładni, tacy młodzi, niby ludzie tacy jak my, a jakby te tytuły ich zmieniały.
Taka niebieska poświata z nich biła.
Trochę przeszło mi zauroczenie, jak następnego dnia zobaczyłam pokój poksiążęcy. Aż poleciałam po aparat aby go uwiecznić i pokazać Szanownemu.
Bo Szanowny w ten sposób ma dowód na fotografii, że i w jego żyłach coś niebieskiego płynąć musi. Identyczny bajzel po sobie pozostawiąją.
Więc mija mi tak ten dzień za dniem, kręcę się i kręcę, szkoła, praca, dom, Dzidziol, pies, kot, kupa, odkurzacz, więc o czym tu pisać?
Może to wszystko takie moje, takie nijakie, nie ważne.
Ale....
Ale może ktos lubi jednak tak czasami mnie poczytac, nawet jak nudno i nie ma o czym...
Buziolam i dziekuję Tym, którzy czytają
h
Mój Najjaśniejszy Książe i jego rozleniuchowana świta
Widok na moją dolinę
No to pojechałaś... 9 zdjęć KOTA i JEDNO!! Raszka ;-))
OdpowiedzUsuńHanuś, uwielbiam Cię ( czytać)... po prostu oboje uważamy, że jesteś wyjątkowa ;-)))
Mam nadzieję, że nie zostaniesz młodą babcią... ale gdyby, to maluchy będą słodkie ;)
A tych arystokratów to chrzanić, te ich rozrywki -polowanie... mają niewiele wspólnego ze sztuką, a i sama widzisz, że bałagan robią jak zwykli śmiertelnicy.
Ściskamy Was i tęsknimy ;)
Ale- JAKIE DJĘCIE. Czyz nie jest ON najpiększym zdjęciem w całym poscie ;-)
UsuńMaluchy bedą słodziakami, może by sie przyda jeden w waszej gromadce. Teraz takie włości, takie tereny miłaby gdzie biegac ;-)
Też Was lofam
Kocham czytac jak o zwyklym "nudnym" zyciu, ktore tak naprawde przeciez nudne nie jest. Jak brakuje mi adrenaliny to wlaczam TVN24, a na ulubionych blogach wole zwykle, codzienne zycie, bo to znaczy, ze jest ... dobrze:)
OdpowiedzUsuńA ja nawet nie włączam, bo u nas od rana minimini ;-) zero stresow swiaowych, jedynie dylemat o której leci Gorge ;-) buziolam
UsuńWesoło masz z tym całym inwentarzem, Dzidziolem. Panem Mężem i tak dalej. Zmienia sie Twój domek powoli i to najważniejsze. Aby do przodu.
OdpowiedzUsuńSynek już duży, taki dorosły z buźki. Wybuziaj go serdecznie. Pozdrawiam.
Oj tam, oj tam nie zawsze muszą być wodotryski. A porozwalane galoty niebiesko-krwistych zajefajne;-)
OdpowiedzUsuńTam na kanapie jeszcze wódeczka ze sztangą fajek sie panoszy ;-)
UsuńPiszesz swietnie i czyta sie Ciebie jeszcze swietniej! a jednak mialas o czym pisac...wiec pisz wiecej bo jestes talentosa! masz bardzo fajny stosunek do swiata , ktory Cie otacza...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziekowac, dziękować. Mój stosunek do rzeczywistosci nie raz mnie z opresji i depresji wybawił, buziolam mocno ;-)
UsuńTo ostatnio częsty dylemat ... pisać, pisać, tylko kurcze, o czym? dotknął i mnie :-)
OdpowiedzUsuńAle Ciebie nawet o niczym przyjemnie byłoby czytać.
Zegar bomba ! ja to mam taki pospolity masowy :-)
Lubie patrzeć na te psio-kocie relacje, i mam wrażenie, że kiedy byłam dzieckiem to pies z kotem naprawdę żył jak pies z kotem, a teraz to sie jakoś zpatologizowało :-)
Ojj, w moim M tez chyba płynie błękitna krew ... :-)
Uściski!
iwonko, jestes lekiem na poniedziałkowy brzask, Do przodu więc. Co do zwierzaków, to ja odwrotnie niż Ty. Zawsze mi sie wydawało, ze one wszytskie tylko takie zestresowane na siebie przez człowieków, a normalnie z jednej michy.
UsuńHaniu, Haniu...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię!
Przeczytałam z zainteresowaniem kazde słowo.
ZWIERZAKI BOSKIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ale Twój synus aureolę ma!
A jaka słodką aureolę. Normalnie aniołeczek- jak ktos nie zna. Diable moje kochane, radość dnia wszelakiego.
UsuńTez Cię lofam i po talencie sciskam
Raszko z tym kubełkiem jak w koronie ;). Zwierzaki przecudne a nowy nabytek- słodziak!! Haniu te nic nie pisanie wychodzi Ci świetnie! Oj moja córcia chyba też ma niebieską krew bo w jej pokoiku to jakby tornado przeszło ;) Haniu jakby co to pisz (częściej) o niczym i tak miło się tego czyta i ogląda fotki :). Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńBeatko-dziękuje kochanie, bArdzo, bardzo mi milo-ściskam MOCNO
UsuńTo ja Ci powiem tak: otóż pakujemy aktualnie nasz dobytek w celach przeprowadzkowych. Siedzę w tych kartonach wczoraj cały wieczór i pół nocy, siedzę, wreszcie decyzja - czas spać, a w ramach chwili dla siebie przed snem - rzut okiem w internetos. I patrzę! Twój nowy post. I myślę sobie: nie czytam jeszcze, jeszcze chwilunię, zostawię sobie na sam deserek, milutki kąsek zaraz przed snem :) I tyle chciałam powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńP.S. Raszko jest cudowny!
Zatkało mnie! Jest mi.... niesamowicie miło. Dziękuje skarbie
Usuńps-gdzie Wy sie znów włuczycie
nie ma o czym, nie ma o czym... a potem elaborat taki, że dwa dni muszę czytac ;-)))
OdpowiedzUsuńa i tak w głowie została mi tylko wizja Ciebie latającej z testem za Guapą...
całuski
♥♥♥
Może małe, może tylko Twoje... ale ważne!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomaszowa
Haniu Ty okrutnico ! Jak można tak na drodze miłości stawać , no jak ? ;)))
OdpowiedzUsuńprzecudny koci raj;)
OdpowiedzUsuńJa tam o Waszym królestwie i całym inwentarzu poczytać uwielbiam!
OdpowiedzUsuńCudowna kocia kraina :)))) ja mam jednego kociaka i zawładną naszym życiem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Czy Twoja dolina...wygląda TERAZ tak???
OdpowiedzUsuńUbawiłaś mnie opowieścią o krwi błękitnej...;) :)
i tak....miękko...puszyście... i ciepło u Ciebie.
Macham do Ciebie i jeszcze się pod nosem uśmiecham...:):):)
Pozdrowienia i buziaki zostawiam....:)
OdpowiedzUsuńNie ma za co...ja nic wielkiego nie napisałam...
OdpowiedzUsuńja za wiele nie mogę...ale znam Kogoś co może wszystko...
to mu szepnęłam...co by o Was pamiętał
Nie wiem o co chodzi...ale On wie...i o to chodzi ;)
Myślę cieplutko o Was....
w koncu poczytalałam :)
OdpowiedzUsuńwszytko ok
i krew błkitnq
i bajzel
i zwierzanty :)
oby tylko nie oszalec
całuchy
Pozdrowienia...i myśli dobre zostawiam........
OdpowiedzUsuń