Dzisiaj nie powinnam pisać, w zasadzie wczoraj też, jak będzie jutro nie wiem, ale nie zapowiada się na znaczące zmiany. Mam doła. Nie mam go nawet czym zasypać.
Dlatego też nie powinniście mnie czytać, bo czarnym humorem raczej tryskam.
Mam tyle srok do złapania, że nie wiem za który ogon chycić. Więc grzeje się na kanapie przy kominku i nie robię nic. Tzn robię- zamartwiam się i siorpię nosem.
Zakupiłam sobie olejki eteryczne- fajnie pachną- tak jest napisane na opakowaniu. Wierzę więc reklamie, bo nos mam zapchany katarem.
Szukam od ponad pół roku LEGALNEJ pracy. Wspominam Wam o tym bo to jedna z mych czołowych srok. Wczoraj w akcie desperacji odpowiedziałam na ogłoszenie w którym poszukują osoby do pracy na cmentarzu. Wstępnie zapytałam jedynie, czy pracodawca bierze pod uwagę kobiety. Praca fajna, spokojna w miłym towarzystwie- odbija mi zupełnie.
W rozjazdach od miesiąca- przez ostanie 4 tygodnie pokonałam około 5 tys km. W domu zmian nie ma, czekam na gości czerwcowych, którzy jak zwykle zdopingują do działania. Powinniśmy wtedy skończyć taras. Na szczęście kafelki których już nie było, już są. W planach mam umeblowanie pokoju Pana Dzidziola, małą przebudowę kąta ogrodowego, skończenie tarasu i wykonanie PLANU.
Od 4 tygodni PLAN powinnam wcielić w życie, ale to właśnie życie wsio pozmieniało. Muszę mieć spokój ducha-a tego mi ostatnio bardzo brak.
Co ja takiego wymyślam-znów tajemnice- niestety nie mogę zdradzić, nie chce zapeszyć.
Prywatne historie.
W maju odszedł też mój najwierniejszy czytelnik i tu ponownie składam pokłon i hołd jego pamięci. Krótko się znaliśmy, ale gdyby nie On Raszko nie byłby Raszkiem. Dziękuje i brak mi telefonów z pytaniami- dlaczego ja nie piszę nowego postu?!
Życie
Tak więc deszczowo i pochmurnie ślę Tym, którzy postanowili jednak przeczytać ten pesymistyczny post BUZIOLE.
Się ogarnę, to napiszę ciąg dalszy optymistyczny.
A dla tych co wolą popatrzeć trochę zdjęć ogrodu i mojej sadzonki-oraz nasza przemoc w rodzinie.
rok temu- maj 2013
obecnie- maj 2014.
Kilka tygodni temu wracając z moją znajomą z brocandu, patrzymy a tu w sąsiedniej wsi ktoś ogród przerabiał i sadzonkę wyrzucił na poboczę.
NO to ja po hamulach i dalej oglądać. Właścicielka skinęła głową, że można ją sobie brać.
Tylko na to czekałyśmy. Z piskiem opon zajechałyśmy pod dom i stanęliśmy przed najtrudniejszą częścią zadania- namówieniem Szanownego na jazdę ciężarówką i przetransportowanie sadzonki.
Zgodził się.
4 osoby , ciężarówka, dół na korzenie z 2 na 2 - i sadzonka jest i się przyjęła- TFU.
Mini sadzoneczka co mi za chwilę pięknie przysłoni widok na sąsiadów.
Będę ja formować na bonzaja ;-)
moje różaneczniki
i na koniec, zapowiadana, przemoc w mojej rodzinie ;-)
trzymajcie się-ja idę za przykładem Libre zwinąć się w kąt.
EPILOG NASTĘPNEGO DNIA
Właśnie dziś rano podpisałam swój pierwszy kontrakt. CO prawda na jeden dzien, ale od czegoś trzeb zacząć kopać tą studnię ;-)
ps- wśród żywych
Kochan 3mam kciuki za powrót optymizmu , a sadzoneczka miniaturowa ;)
OdpowiedzUsuńbuziole
prawda ;-) uwielbiam takie miniaturki wyrzucone na ulice ;-)
UsuńKochana, ja dla przywrocenia rownowagi, jestem nowym czytelnikiem i bardzo mnie sie tu podoba!!!
OdpowiedzUsuńDzis u nas dzien wolny, a ja tez raczej tryskam jadem, niz optymizmem, rano slonce, a potem padla pogoda i jak tu wyjsc gdzies z szarancza, no jak?
Moze przyskoczysz mi cos w donicach posadzic, bo nedza az zal!
poprawy nastroju i roboty wsrod zywych!!!
O widzisz- więc jesteś lekiem na całe zło. Miło mi niezmiernie że ci u mnie miło ;-) ale tlko pomsl- klient który nigdy sie nie żali i nie krzyczy-ideał ;-)
UsuńNo, moze nie na cale :) A wsrod zywych jakos razniej hihi
UsuńNie wiem czy Cię pocieszę ale wczorajszego dnia nie żyłam wcale a dziś tak połowicznie tylko ale mam nadzieję,że jutro będęjak nowonarodzona czego i Tobie życzę i tej pracy fajnej , cichej i spokojnej może jednak nie tak blisko rzeczy smutnych .Synuś superbohater i jeszcze pewnie ma moce :-).Buziaki
OdpowiedzUsuńE tam smutnych, ja w tych "rzeczach" od dziecka siedzę. w końcum cura anatomopatologa. ZDrówka więc a RAszko to ma SUPER MOCE ;-) i na choroby wszelakie przykleja plasterek
UsuńU nas nikt by w taki sposób sadzonki nie wyrzucał...niestety...od razu przycięli by przy ziemi odpowiednim sprzętem...
OdpowiedzUsuńDobrym humorem się nie podzielę...z prostego powodu - braki na składzie.
NO a tutaj tak piękne sadzonki leża po drogach. CO Prawda jestem tu z 7 lat i pierwszy raz takie szczęście mnie spotkało. KUrczczki, gdzie ten humor polazł ;-(
UsuńKochana! Szukaj plusów, na pewno jest ich pełno. Nie ma pracy - jest czas na "dopieszczanie" domu, Syna, Męża. Ogród sam rośnie, nawet przy drodze czekają na Ciebie gotowe "sadzoneczki". Znaczy szczęściara z Ciebie! A i przemoc w rodzinie masz w wersji sweet. Złaź z tej kanapy, zrzuć kapcie i śmigaj cieszyć oczy pięknem, które już wokół siebie stworzyłaś. pesymizm do Ciebie nie pasuje! Buziaki!!!!
OdpowiedzUsuńnie śmigam bo mam bplący odcisk na stopie wrrrr. oOj miruś-tys mój plasterek
UsuńTo Ci się udało z tą rośliną. Kochana, życzę lepszego humoru i równowagi w tym całym galimatiasie. Czekam na kolejny post. pa
OdpowiedzUsuńehh życie,ale nic jutro zawsze lepiej być musi,bo inaczej człowiek by się udusił.maleńka ta sadzonka a z Raszka bohater pełną gebusią
OdpowiedzUsuńKochani moi- nie wszystko stracone, Dziś rano zadzwonili i podpisałam kontrakt. Co prawda na 1 dzień- ale od czegoś trzeba zacząć ;-) DZIĘKUJE
OdpowiedzUsuńNo proszę...to jutro w robocie :)
OdpowiedzUsuńSadzonka taka mini...że mnie na zdjęciu przygniotła...;)
A Raszko...:):):):):)
Kochana, no tak być nie może... nie wolno Ci mieć takiego doła... przecież to nie będzie wiecznie trwać, zła passa się odwróci. Zresztą... masz takich wspaniałych chłopaków, takie słodziaki-futrzaki, cudny ogród - czy oni pozwalają Ci się smucić?! A do roboty się nie śpiesz, masz co robić w domu ;-D Przytulam, kochana, i całuję w siorbiący nochalek ;-)))
OdpowiedzUsuńSadzoneczka taka mini, mini ;) - hi hi większej nie było?. Co do doła, to przestanie Ci lecieć z noska, słoneczko pięknie zaświeci i od razu będzie lepiej :). Ganek pięknieje, jeszcze jak dla mnie fotel bujany i bym mogła godzinami patrzeć na te piękne roślinki. Co do Raszka to rośnie Wam przystojny karateka :). Pozycja kotka powalająca, jakby mu ktoś kręgosłup przetrącił. Hanuś buziolam i trzymaj się cieplutko :*
OdpowiedzUsuńPraca to niestety jest bardzo bolacy temat. Praca z ubezpieczeniem NIEREALNY.
OdpowiedzUsuńTwoj ogrod bardzo mi sie podoba, drzewko jest niesamowite, cud ,ze sie przyjelo ! A na samopoczucie ....nie wiem co poradzic, sama wiesz tylko nie jestes poki co gotowa tego zrobic. Jak minie katar to znow bedziesz szalec!
Jaki kontrakt? Az sie boje odpowiedzi....
Matko jedyna , dziewczyno cos to za "sadzonke" posadzila w ogrodzie ??? Swoja droga musze Ci sie przyznac , ze kiedy jeszcze pracowalam w owej lukemburskiej firmie tez tak robilam , zbieralam prawie wszystko co klienci wyrzucali ! Teraz juz mi troche przeszlo , ale czasami mi sie jeszcze przydarzy taki "odzysk" :) .
OdpowiedzUsuńNa katar to "Rhinatiol" w tabletkach , po 2-3 dniach jak reka odjal , jak sobie nie kupisz to ci ja ci wysle bo naprawde dziala !
No i powodzenia zycze w nowej pracy , moze sie uda ! buziaczki
Ja Cię wspieram duchowo. Nie wiem, czy to cos da, bo pewnie gdybym mogła to byc każdą z tych srok złapała. Ale przemoc w rodzinie mogłaby tak wyglądać w każdej :)
OdpowiedzUsuńNos i uszy do góry i BĘDZIE dobrze!!!
Udanego poczatku wiec zycze, aby Ci sie szybko trafilo cos wyjatkowego. Trzymam kciuki-Ag
OdpowiedzUsuńHanus popatrz na to z drugiej strony, masz meza Raszko, dom, ogród, wszystko o czym marzylas!! Praca przyjdzie w odpowiednim momencie, ja tez czasem dostaje do glowy siedzac z malutka, chcialabym do pracy ale wtedy sobie mysle...'no ale jak pojde do pracy to ominie mnie to wszystko co Olga zrobi wole przy tym byc' . Pojde jak bede gotowa. Ty tez, znajdziesz swoja wymarzona a nie na cmentarzu, no w sumie to ez praca jak kazda inna :) Nos do góry i mysl pozytywnie. A tak poza tym popartz co zdzialalas w ogrodzie, cuda! Ja bym ez tak chciala !!
OdpowiedzUsuńbuziole
OdpowiedzUsuń,,W życiu możemy być pewni tylko jednego, tego że wszystko się zmienia,,
Haniu wysyłam w eter moc pozytywów....
p.s.Ja jestem king bruce lee karate mistrz ;))) Zostaje fanką Raszka!
Dziś na spokojnie...ogarniam...i wracam ponownie....
OdpowiedzUsuńKiedyś praca była dla mnie czymś ważnym...
dziś jest pracą...:)
Mój Nieletni...powiedział mi kiedyś...Mamo, gdyby praca była przyjemnością to by za nią nie płacili...
Cóż...jakaś prawda w tym jest...
Wiesz......ja tam lubię grzebać...w ziemi ;) :):):)
A....znowu zapomniałam napisać...
OdpowiedzUsuńże zmiany między 2013 a 2014...to ogromny zielony krok...milowy :)
Witam, jestem tu nowa i bardzo mi się podoba. Nie przeszkadza mi nawet odrobina smuteczku i pesymizmu w powyższym poście, bo sama jakoś dobrym humorem nie tryskam. Wierzę jednak, że to przejściowy stan :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!!! kochana ze swoją wspaniałą,optymistyczną osobowością i aparycją na pewno coś znajdziesz ,nie może być inaczej :)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry i zasmarkany nos również,będzie dobrze ,musi być !!!!!!
Pozdrawiam i buziaki dla Ciebie i Twojej rodzinki :*
Sama widzisz to co chciałaś osiągnęłaś ,teraz tylko potrzebujesz czasu ,żeby ,,oswoić'' się z kostuchą ,niestety wpisana jest w nasze życie i nic tego nie zmieni .
UsuńBądz dzielna i silna kochana ,musisz to jakoś ogarnąć,choć wiem ,że nie jest to prosta sprawa.
Ściskam i nadal trzymam kciuki.
Halo, halo, jesteś wśród żywych czy ta praca Cię tak wciągnęła, że o Bożym świecie zapomniałaś?
OdpowiedzUsuńSerdeczności z polskich Mazur, napisz, jak do Ciebie dotrą