Dziwnie.
Tydzień temu Szanowny oznajmił mi, że musi wyjechać do Szczecina a ponieważ- UWAGA- ja pracuję (o tym później), to on zabiera w podróż naszego pierworodnego.
Jestem więc w trakcie bycia w dziwnym i zapomnianym mi uczuciu samodzielności.
Wczoraj cały dzień przeznaczyłam na nicnierobienie.
Poległam, nie udało mi się.
Ło żesz jak niewyobrażalnie ciężko jest nicnierobić.
Pogoda piękna, pod żywopłotem kosiarka płacze, na parkingu samochód wstydzi się swego wyglądu, a ja tak co?
Poddałam się.
Trawnik wygląda jak Belgijskie dywany, samochód odzyskał kolor purpurowy.
W trakcie tych czynności uzmysłowiłam sobie, że to nie chodzi o to, że w takie dni mam nic nie robić, tylko o to- że robię tylko to co chcę.
Nikt nie woła o kanapkę, o pistolet, o szable i soczek.
Uzmysłowiwszy sobie, tą niesamowitą prawdę ludzkości, skoczyłam jeszcze o 20.00 do lasu po korę i kamienie. I se korowałam i kamieniowałam mój ogród do 22.00- bo chciałam.
Cudownie.
Zabieram się do napisania tego postu już z 4 tygodnie.
Bo z 3 dni po tym, jak napisałam po raz ostatni, że mam po dziurki i chcę do normalnej pracy, z te 3 dni potem jak sobie wymyśliłam, tak zrobiłam.
Znalazłam, zaparłam się, pojechałam nieproszona, pokonałam z 3 belgów i pracuję.
Niektórzy w komentarzach przyzywali mnie do świata żywych. W ostatnim bowiem poście w akcie desperacji przyznałąm się, że wysłałam swoją kandydature do pracy na cmentarzu.
Miło, mi że się martwicie i pytacie co u mnie.
U mnie prócz obowiązków dnia codziennego doszła ma - dziwna- praca. Taka na "pograniczu"
Dziwna, bo czasami śmieję sie, czasami płaczę, na pewno codziennie mam z niej dużą satysfakcję.
Na pewno codziennie boje się, czy przyjeżdżając nie przywita mnie zła nowina.
Moja nowa praca otwiera mi oczy na codziennośc, na naszą doczesnośc, na przemijanie i sens.
I nie moge często zrozumieć dlaczego i widzę siebie i widzę innych.
Dziwna ta moja praca.
Pracuję w belgijskiem domu starości.
Moja serce z dnia na dzien powiększa się o nowe babcie i dziadków.
Ja z dnia na dzień walcze ze smutkiem prawdy o przemijaniu.
Uczę się cierpiwosci i zrozumienia.
Powtarzam setki razy te same słowa, uśmiecham się, podaję dłoń.
Duzo cierpliwosci nuczył mnie mój syn, teraz widzę te moje babciodzieci czekające tak jak on, na słowa wyjasienia gdzie jest ich pokój, kiedy podam im jeść, czy dziś jest ciepło czy zimno.
Nie umiem opisać tej mojej pracy.
LIST
Moja droga Córeczko, gdy zauważysz, że się starzeję, proszę - bądź dla mnie cierpliwa,
a przede wszystkim - spróbuj zrozumieć, przez co przechodzę.
Jeśli powtarzam tysiące razy jedną rzecz, nie przerywaj mi, żeby powiedzieć ""Mówiłaś
to przed minutą"". Proszę, po prostu posłuchaj. Spróbuj sobie przypomnieć chwile, kiedy
byłaś mała, a ja czytałam dla Ciebie tę samą historię noc w noc zanim zasypiałaś.
Kiedy nie chcę wziąć kąpieli, nie bądź zła i nie zawstydzaj mnie. Pamiętasz, jak za Tobą
chodziłam, gdy byłaś jeszcze dzieckiem, próbując namówić Cię mimo
wymówek na prysznic?
Kiedy widzisz, jak nie radzę sobie z nowymi technologiami, daj mi czas, żebym się ich nauczyła
i nie patrz na mnie w ten sposób... Pamiętaj, Kochanie, jak cierpliwie uczyłam Cię,
jak robić wiele rzeczy... Jak zachować się przy jedzeniu, ubrać się, uczesać włosy
i radzić sobie z różnymi codziennymi sprawami.
Gdy zauważysz, że się starzeję, proszę, bądź cierpliwa, ale przede wszystkim - spróbuj
zrozumieć, przez co przechodzę.
Jeśli czasem zdarzy mi się zgubić wątek naszej rozmowy, daj mi chwilę, żebym sobie
przypomniała. A jeśli nie będę mogła, nie denerwuj się i nie bądź arogancka.
Wiedz, że najważniejsze dla mnie to po prostu być z Tobą.
A gdy moje stare, zmęczone nogi nie pozwalają mi iść tak szybko jak dawniej, podaj mi
swoją rękę, tak ja kiedyś dawałam Ci moją, gdy zaczynałaś chodzić.
Gdy nadejdą te dni - nie bądź smutna. Po prostu bądź ze mną. Próbuj mnie zrozumieć,
gdy będę zbliżać się do schyłku mojego życia z miłością. Będę Ci ogromnie wdzięczna
za poświęcony czas i radość, którą dzieliłyśmy. Z uśmiechem i ogromnym uczuciem,
jakim zawsze Cię darzyłam, chcę po prostu powiedzieć: kocham Cię ...
moja droga Córeczko.
Tekst oryginalny (po hiszpańsku)
a przede wszystkim - spróbuj zrozumieć, przez co przechodzę.
Jeśli powtarzam tysiące razy jedną rzecz, nie przerywaj mi, żeby powiedzieć ""Mówiłaś
to przed minutą"". Proszę, po prostu posłuchaj. Spróbuj sobie przypomnieć chwile, kiedy
byłaś mała, a ja czytałam dla Ciebie tę samą historię noc w noc zanim zasypiałaś.
Kiedy nie chcę wziąć kąpieli, nie bądź zła i nie zawstydzaj mnie. Pamiętasz, jak za Tobą
chodziłam, gdy byłaś jeszcze dzieckiem, próbując namówić Cię mimo
wymówek na prysznic?
Kiedy widzisz, jak nie radzę sobie z nowymi technologiami, daj mi czas, żebym się ich nauczyła
i nie patrz na mnie w ten sposób... Pamiętaj, Kochanie, jak cierpliwie uczyłam Cię,
jak robić wiele rzeczy... Jak zachować się przy jedzeniu, ubrać się, uczesać włosy
i radzić sobie z różnymi codziennymi sprawami.
Gdy zauważysz, że się starzeję, proszę, bądź cierpliwa, ale przede wszystkim - spróbuj
zrozumieć, przez co przechodzę.
Jeśli czasem zdarzy mi się zgubić wątek naszej rozmowy, daj mi chwilę, żebym sobie
przypomniała. A jeśli nie będę mogła, nie denerwuj się i nie bądź arogancka.
Wiedz, że najważniejsze dla mnie to po prostu być z Tobą.
A gdy moje stare, zmęczone nogi nie pozwalają mi iść tak szybko jak dawniej, podaj mi
swoją rękę, tak ja kiedyś dawałam Ci moją, gdy zaczynałaś chodzić.
Gdy nadejdą te dni - nie bądź smutna. Po prostu bądź ze mną. Próbuj mnie zrozumieć,
gdy będę zbliżać się do schyłku mojego życia z miłością. Będę Ci ogromnie wdzięczna
za poświęcony czas i radość, którą dzieliłyśmy. Z uśmiechem i ogromnym uczuciem,
jakim zawsze Cię darzyłam, chcę po prostu powiedzieć: kocham Cię ...
moja droga Córeczko.
Tekst oryginalny (po hiszpańsku)
cytat umieściłam za przyzwoleniem Alicji z fusionhouse-dziękuję.
PS- nigdy nie opuszczajcie swoich rodziców i dziadków.
dziekuje
hania
Łoł!!! Wiersz przepiękny!! Hanuś praca w Domu Pomocy Społecznej to prawdziwe wyzwanie!! Ale wiem, że serduszko masz wielkie i poradzisz sobie- wierzę w Ciebie Kochana. A u mnie smutek w serduszku, mój kochany wujek ma raka płuc, jest 3 tydzień w szpitalu (w Bydgoszczy), rak nie nadaje się do operacji, wkrótce chemia :(. Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki za nową pracę :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Betko i trzymam wszystkie kciuki i palce i ślę modlitwę.
UsuńMusi być dobrze
Ooooo....
OdpowiedzUsuńPoleciały łzy. Dobre.
Mój mąż pracuje w Domu Pomocy Społecznej dla chorych psychicznie, ja 18 lat pracowałam z niepełnosprawnymi.
Znam świat za bramą.
Dziękuję za ten wpis.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Też pracowałam kiedyś jako wolontariusz z osobami chorymi psychicznie. Moi dziadkowie w większości sa całkowicie sprawni fizycznie i psyhicznie. Nie wiem sama co jest lepsze dla nich, dla nas. Chyba dobrze ten w górze sobie to wymyślił, że daje nam czas kiedy zapominam, kiedy znów stajemy sie dziećmi. Chyba tak jest delikatniej.
Usuńchoć-jak widzę 80 letnia babcie która woła swojego tatę... ech...
dziękuję i pozdrawiam również
Foto z kociskiem Twoim bardzo mi się spodobało :))
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo szanuje starszych ludzi i boli mnie gdy ktos ich nie szanuje... a swiadkiem byłam takich sytuacji.
Jak ja tęsknie za moim dziadkiem :(
A bo Panicz LIBRE jest najbardziej fotogeniczny kocurem w belgii ;-)
Usuńps- a ja za babcią ;(
Mam nadzieje ze takich Twoich wpisow bedzie wiecej...przepieknie to napisalas. Twoi podopieczni maja olbrzymie szczescie, ze do nich trafilas...
OdpowiedzUsuńdziękuję.
Usuńtylko, ciężko jest o tym pisać. ciężko jest opowiadać jak tam jest. choć piękne sciany, wszędzie komputery i elektronika, to zapomina się o człowieku.
może jestem jeszcze nie dotknięta znieczuleniem, daj abym nigdy nie została.
Ja się cieszę z Twojego sukcesu w znalezieniu pracy. Praca w domu starości to ciężka praca, ale pewnie potem człowiek się uodparnia na ten smutek, sama nie wiem. W każdym bądź razie życzę Ci powdzenia
OdpowiedzUsuńdziekuje aniu
Usuńpsychicznie - chyba każdy taki dom jest duzym wyzwaniem.
zagranicą - niestety- dochodzi do tego praca na godziny.
a tak sie nie da.
bo trzeba przystanąć, wysłuchac i odpowiedzieć
dziękuje ci kochana za ten post...bardzo....
OdpowiedzUsuńnaprawdę trudno opisać, tak aby móc zrozumieć. choć... sama się gubię.
Usuńwiem, że coś jest nie tak. widzę, że w tym wszystkim gubi się człowieka
Bardzo mi się podobał ten tekst. Uwielbiam moich dziadków, Mam nadzieję, że zawsze będę blisko nich i będę mogła się nimi opiekować tak jak teraz oni mną.
OdpowiedzUsuńzawsze ich uwielbiaj. moja babcia kochała mnie najbardziej na świecie. dziadkowie są cudowni.
Usuńpozdrawiam cie perełko
wzbudzasz PRAWDĄ emocje
OdpowiedzUsuńnie każda umie to tak pięknie NApisać
ja jak zawsze się poryczałam
tak bardzo chciałąbym być mała dziewczynką która nie wie co to czas ...
choć to odległość to kocham ciebie za to kim jeteś
m.
poryczałam się
OdpowiedzUsuńnikt tak jak ty nie umie pisać prawdziwie
dziękuję
m.
kizia, przyjedz
Usuńbuziolam
Mam mokre oczy......
OdpowiedzUsuńja ostatnio też.
Usuńpozdrawiam cie mocno
Hanus mialam lzy w oczach jak to czytalam ... ja niestety nie mialam okazji dorastac ze swoimi dziadkami :( pamietam ich jedynie jak bylam mala. Bardzo szanuje starsze osoby, tak zostalam wychowana i nie rozumiem jak mlodzi ludzie moga zle traktowac starsze osoby! Przeciez oni kiedys tez dozyja tego wieku!
OdpowiedzUsuńMasz dobre serce, dobrze ze tam jestes, trzeba umiec pomagac :)
w mojej pracy probemem jest czas, bo ci młodzi ludzie go nie maja aby usiąść przystanąć i wysłuchać- biegać, zarabiać-czasami to nie ich wina, czasami ich. caly czas sie odnajduje
Usuńdziekuje
buziolam
Jak już coś zapodasz to wymiatasz po całości ... list jest niesamowicie emocjonalny i przekazuje całą prawdę ! Nic dodać nic ująć !
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pracy ...oj lekko nie będzie , zwłaszcza jak człowiek sercem się kieruje .
Buziaki .
Dziękuje Ituś
UsuńPraca przerosla wszelkie moje wyobrazenia i nadal mnie zaskakuje
chyba tylko sercem w niej mozna
Fajna praca, fajna. Mają farta, że Cię złapali. Następny post na wesoło proszę! Może jakieś anegdoty i wesołe zdarzenia z pracy :)
OdpowiedzUsuńBuziam, tulę , gniotę, ściskam...
am
Anit wybacz, ale jakos nie umiem na wesoło o nich. na powaznie - tak, na łzawo-tak, na nastrojowo-tak, ale na wesoło i anegdoty-nie.
Usuńz tydzień temu jeden z dziadków przyszedł do restauracji ze spodniami nałożonymi na lewa strone z dumnie powiewającymi poszewkami kieszeń.
moje "koleżanki" ryknęły śmiechem- a j miałam ochote dać im po mordzie.
Ależ Hanuś no nie wyśmiewać! Chodzi mi oto że starsi ludzie, to nie kosmici, mają poczucie humoru, swoje historie - czasem niezwykłe, To tak jak w kościele wszyscy mają grobowe miny, zamiast radosne. Starość to moment życia jak każdy inny, można nie gloryfikować - nie znaczy drwić!
Usuńwie, wie o co ci chodziło ;-) nie gloryfikuje, tylko kurcze no sama nie wiem jak to opisać. my tam biegamy, może kiedyś bede miała szanse aby pogadc dłuzej- mam w planach nostryfikacje mojego dyplomu i zrobienie dodatkowych kursów, aby być bardziej przy nich. na razie to ja usuwam im problemy dnia codziennego, a chce wiecej. moze jak bedzie to wiecej to bedzie czas aby ich lepiej poznac i uslyszec coś ciekawego. dam znac
Usuńpięknie ci to wyszło ...i wcale się nie dziwię, że wybrali Ciebie ,a nie Belgów tych :)))) pozdrawiam :) Iza o której piszę w ostatnim poście też ma tę pracę tylko ,że w Danii ..troszkę rozmawiałyśmy :) buziole
OdpowiedzUsuńoj-muszę podczytac, bo mi umknęło.
Usuńdziękuje- normalnie wygladałąm jak szalona polka w tej walce o stanwisko hhihiii
ale- udało sie i jak do tej pory- tfu -sa zadowoleni.
Piekny ten cytat ....Ja tez mam czesto starszych ludzi jako klientow i wiem , ze najbardziej im dokucza samotnosc . Zawsze zaprosza mnie na kawe , poczestuja ciastkiem i dlugo opowiadaja a ja slucham i rozmawiam choc przeciez wcale nie na tym polega moja praca ale oni tak strasznie sie ciesza , ze ktos z nimi rozmawia :)
OdpowiedzUsuńnajgorzej jak rano przynoszę śniadanie i widzę ich jak siedzą i patrza w okno... i patrzą, patrzą....
Usuństaram się ile mogę zgadać, pośmiać się z głupot, staram się i jak język wchodzi ;-)
Och poszłabym z Tobą do tej pracy. Życzę żębyś wypośrodkowała dawała serce tym ludziom, ale się nie wypaliła i nie zobojetniała. :) Dzięki za list do córki. Przede mną też tydzień bez rodzinki w domu, mam listę prac do wykonania. Ciekawe jak to będzie. :)
OdpowiedzUsuńpraca nie zając- rób co chesz- to wyjdzie ci najlepiej ;-))))
Usuńdziękuje- też się boję że codzienność zwycieży
Piękny cytat. :)
OdpowiedzUsuńdziękuje ;-)
Usuńtak szanujmy starość i lidzi starszych kiedyś nii bedziemy
OdpowiedzUsuńa ja lubie pobyć sama ...
buziaki
też w skrytosci lubię
Usuńale to juz za duzo jak na pierwszy raz
spać nie mogę
i sie popłakałam, najpierw patrze jakie piekne kwiaty - cud życia, a tym zakończeniem, tym listem tymi fotografiami mnie po prostu rozsypałaś. Pruszę sie teraz. Uwielbiam starszych ludzi - tych, którzy maja jeszcze siłę na uśmiech - tych pogodzonych, pięknych. Zawsze kiedy przedzieram sie przez tony pięknych zmarszczek okalających ich oczy marzę, by móc być tak radośnie jak oni. Juz dzis chciałabym umieć być tak pięknie pogodzona. Och Hanuiek!
OdpowiedzUsuńMArys, a ja mam tam 4 małżeństwa. nigdy nie widziałam ttyle miłości radości i tęskoty jak ostatnio, kiedy byłam świadkiem powrotu ze szpitala męża jednej z moich Pań. jak ona go wypatrywaa przez pół dnia, jak klaskała w rece kiedy podjechała karetka, jak go całowałą po gowie i tuliła kiedy wreszcie go wwieźli - nie widziałam takiej miłości.
UsuńOpowiadaj o tym, jakie to magiczne. Ja takiej rozklaskanej na widok Jego, czy Jej miłości w tym rozkwicie schyłku życia potrzebuję. Nie spotykam tego. Wyobrażam sobie. Czuję przez skórę, zę to gdzieś jest, że nie tylko w książkach, że można i ja tak chcę i do tego dążę i o tym marzę i to wiem, i nad tym pracuję. Jak pięknie, że to JEST
UsuńJa wiem, że są rózne kolory, ja poznałam też te niebywale ciemne, te które bym chciała w pamięci zakryć (ich widok) tymi drugimi, wiesz... ♥
Och Haniu....
OdpowiedzUsuńSciskam mocno.
dziękuje
UsuńNo i się poryczałam. List rozłożyl mnie zupełnie...a zdjęcia z komentarzami - cóż...
OdpowiedzUsuńCiepłe myśli przesyłam dla tych Twoich babć i dziadków, a dla Ciebie wielkiego buziaka, za to jaka jesteś :)
dziękuję, łapie te wszystskie dobre myśli i przekaże
Usuńbuziolki
Wiesz Hanku... poryczałam się po przeczytaniu tego hiszpańskiego listu, bo ... no właśnie. Nigdy nie napiszę tego na swoim blogu, nie dlatego, że przeczyta go być może kiedyś moja córka, raczej dlatego, że czyta go moja Mama, Siostra, bliscy znajomi. Nie chcę, żeby im było przykro, bo mimo wszystko wierzę, że to, co się teraz dzieje z moją Córką minie. Bo teraz jest źle. Choć Ona ma dopiero 12 lat już weszła w okres buntu. Mega buntu, totalnej negacji wszystkiego, co dotyczy nas, dorosłych, ale niestety przede wszystkim mnie. Zna już wagę słów, wie, jak nimi uderzyć, żeby bolało i niestety nie ma oporów, by to robić. Ostatnio powiedziała mi " ależ ty jesteś stara i brzydka, chyba nikt nie ma tak wielkiej d ... ", ale słowa to nic, są jeszcze spojrzenia pełne pogardy.. one bolą jeszcze bardziej. Bardzo bym chciała, pokazać jej ten list, ale wiem, że teraz nic z niego nie zrozumie.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak Ci się zwaliłam ze swoimi smutkami, ale czasem nie daję rady dusić tego w sobie...
MIruś jest mi- niesamowicie przykro. nie wiem, nic nie umiem ci napisac-ale pisz mi na maila, nie duś w sobie. moze w kupie damy rade, cos wykombinujemy. wiem, że nie ty jedna z blogowej sfery ma ten problem, włąsnie z córka.
Usuńwidziałaś film- "porozmawiajmy o cevinie"-to mi uswidomiło, że czasami na nic nie mamy wpływu, one takie po prostu są.
Hanuś... to może nie jest Twoja wymarzona praca.
OdpowiedzUsuńAle Ty na pewno jesteś wymarzoną osobą do tej pracy.
Tylko się nie daj zeżreć emocjom... wiem, łatwo mówić. Ale wystarczy, że będziesz sobą. Ze swoją wrażliwością ;)
Wiesz, trochę zazdroszczę Ci tej pracy. Nie teraz, ale kiedyś... tyle lat zmarnowałam na durną robotę. A Twój czas TAM na pewno nie będzie zmarnowany.
Gratuluję, kochana! ;-)))
Poryczałam się, bo piękne jest to, co napisałaś. Poryczałam się, bo dotyka to najczulszych moich strun. Twój wpis podsunął mi pomysł na moje dalsze życie. Dziękuję, Haniu :) Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHanuś Twój post sprawił ,że mam ciarki na ciele i łzy w oczach.
OdpowiedzUsuńStarość jest dla ludzi okrutna ,niestety nie możemy tego zmienić ,możemy tylko pomóc starzeć się z godnością ,
A Ty to właśnie robisz,masz dobre serducho !!
ściskam.
Haneczko, tego samego doświadczam w zwiazku z moimi rodzicami... są właśnie tacy zagubieni,nieporadni.... i tak trudno jest to zaakceptować, zrozumieć, nie traktowac protekcjonalnie... sama się zastanawiałam dlaczego.... i może po prostu jest trudniej podchodzić z uśmiechem i rozczuleniem ( jak do małego dziecka) do osób, które do tej pory były naszymi autorytetami, obiektami szacunku, oparciem... tak trudno jest zamienić się rolami... no i ten czas... dla dziecka jednak znaleźć go łatwiej.
OdpowiedzUsuńRozważam poważnie wzięcie rodziców do siebie- jesli tylko będą chcieli oczwiście, bo to jednak przeprowadzka na drugi koniec Polski, na zawsze....
oj, ciężkie to wszystko...
Jak pięknie ubrane w słowa...
OdpowiedzUsuńCzytam kolejny raz...
i kolejny...pochlipuję
Powodzenia Hanuś ♡
Piękny i mądry post. I taki "akurat". Mam to szczęście, że rodziców mam i w dobrym zdrowiu i kondycji, ale... Zawsze moze nadejść czas opieki nad nimi. I nie boje się, nie przeraża mnie to. Dla mnie to oczywiste, że dzieci opiekują się rodzicami na starość, tak jak oni nami, gdy bylismy mali.
OdpowiedzUsuńUściski
Ewa