wtorek, 7 października 2014

KLOCKI



Mój Syn uwielbia drewniane klocki.
Jeden na podstawie, drugi, potem próbuje dwa i wieża się chwieje i pada.
Dwa trzeba u podstawy, a potem coraz cieniej i lżej. Wtedy wieża się utrzyma, powinna przynajmniej.

Ja mam w mojej głowie właśnie takie klocki. 
Dużo ich i zasady fizyki ich się nie imają.
Bo jakoś mi tak wychodzi, że fundamenty marne i cieńkie a potem ta moja wieża gruba i grubsza chwieje się w jedną i w drugą.
A ja ją podpieram patykami coby nie runeła- bo runąć nie może. Nie może i już.

Mam 40 lat i mam dość. Mam dość kilku klocków tworzących fundamenty mojego JA.
Jeden z tych niechcianych położyła na samym początku moja ukochana Babcia.
Klocek nazywam- "co ludzie powiedzą".
Od zawsze było wpajane mi, że należy dobrze wypaść przed innymi. Należy mówić dzień dobry, kłaniać się, w windzie przepuszczać, torbę pomóc nieść. A jak nie daj ktoś z wieżowca z 74 mieszkaniami powie, że wnucza przeoczyła, pobiegła i nie przywitała się, to ta wnuczka znaczy źle wychowana i wstyd- bo co ludzie powiedzą, to prawda.

Klocek ten z biegiem lat przeobraził się w głaz. Miliony razy uzalezniałam swoją wartość od tego co inni o mnie mówią, co sądzą.
Dlaczego ci mnie nie lubią, a tamci nie szanują. Co ja robię źle?
Bo widocznie oni mają rację.
Bo jesteśmy tacy jakimi widzą nas inni?

Czyżby?
Wiecie w oczach ilu ludzi jestem nic nie wartym człowiekiem. Osobą dwulicową, zakłamaną?
Niektórzy mają rację, bo skrzywdziłam ich, wiem o tym i jest mi wstyd, a inni.

Inni po prostu mnie przestają interesować.
Inni po prostu mnie nie chcą, a ja mam dość udowadniania im kim jestem.
Uczę się, a to bardzo ciężka nauka odchodzić, odpuszczać, zostawić to za sobą i iść dalej, bo szkoda mi czasu, szkoda mi siebie, bo ja już nie chcę. 

Biorę kilof i walę w głaz. W jego miejsce wpycham z drugiem strony klocek z napisem samo wartościowanie. Patrzenie na siebie i ocenianie własnymi oczami.
Jeśli ktoś mi wmawia, że mam się wstydzić że czegoś nie zrobiłam, nie dopilnowałam, jestem zła, nie kule się już w sobie- stawiam czoła i zaczynam odpowiadać- nie. Ja się nie wstydzę, nic złego nie zrobiłam.

Jeśli ktoś mnie rani i wyrzuca, to ja odchodzę i nie chcę oglądać się za sobą, bo mi szkoda mojego życia.
Po co mam stać i walić kolejny raz w drzwi, skoro za każdym razem przytrzaskują mi rękę w której nawet nie zostaje cukierek na pocieszenie.

Ten post dedykuje sobie do przypomnienia w dni, kiedy zwątpie.
Kiedy po raz milionowy raz będę rozkładać na kawałki tą moją wieżę i zastanawiać się co źle zrobiłam? dlaczego?
Asertywność.
Asertywność to dobry fundament, tylko jak trudno się jest go nauczyć.

Asertywność – w psychologii termin oznaczający posiadanie i wyrażanie własnego zdania oraz bezpośrednie wyrażanie emocji i postaw w granicach nienaruszających praw i psychicznego terytorium innych osób oraz własnych, bez zachowań agresywnych, a także obrona własnych praw w sytuacjach społecznych. Jest to umiejętność nabyta


Trochę zapomnianych zdjęć sprzed miesiąca, albo dwu ;-)























 

...“Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, ale po prostu dlatego, że osiągnęłam taki punkt w moim życiu, gdzie nie chcę tracić więcej czasu na to, co mnie boli lub mnie nie zadowala. Nie mam cierpliwości do cynizmu, nadmiernego krytycyzmu i wymagań każdej natury.
 Straciłam wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią, do kochania tych, którzy mnie nie kochają i uśmiechania się do tych, którzy nie chcą uśmiechnąć się do mnie. 
Już nie spędzę ani minuty na tych, którzy chcą manipulować.
Postanowiłam już nie współistnieć z udawaniem,hipokryzją, nieuczciwością i bałwochwalstwem.Nie toleruję selektywnej erudycji, ani arogancji akademickiej.

Nienawidzę konfliktów i porównań. Wierzę w świat przeciwieństw i dlatego unikam ludzi o sztywnych i nieelastycznych osobowościach. W przyjaźni nie lubię braku lojalności i zdrady. Nie rozumiem także tych, którzy nie wiedzą jak chwalić lub choćby dać słowo zachęty. Mam trudności z zaakceptowaniem tych, którzy nie lubią zwierząt. A na domiar wszystkiego nie mam cierpliwości do wszystkich, którzy nie zasługują na moją cierpliwość.“ ...
Meryl Streep
 
List podczytany w "Sielankowym Dzierganiu"



 ps.
odeszła ANIA. 
Pamiętam jak kiedyś w jakimś wywiadzie broniła sie przed atakiem anonimowch czytelników,  którzy zarzucali jej kolejną ciążę i dziecko-jako fanaberię gwiazdy.
A ona od śmierci tylko chciała uciec, obronić się od zapomnienia.
Myślę, że to był bardzo wartościowy człowiek. Taki piekny z każdej strony.
smutno Mi.
Pięknych snów Aniu

ANNA PRZYBYLSKA 
XII 1978-X 2014
kobieta, matka, aktorka

 





21 komentarzy:

  1. Myślę, że Meryl Streep, może sobie pozwolić na wiele. Zapewne otoczona jest wianuszkiem wielorzędowym wielbicieli i nie tylko - zasadniczo wszystko zniosą. Zresztą pani K. Janda w swoim dzienniku też przytoczyła te słowa. Ja myślę podobnie, jednak w moim przypadku może skutkować zawężeniem grona znajomych ha, ha...
    Haneczko, ściskam buziam i lubię Cię Dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się wydaje, że im wyżej na świeczniku tym trudniej o wiarygodnych i oddanych wielbicieli.
      U mnie takie poplątanie z pomieszaniem- muszę po prostu bardziej ufać sobie i się lubić bardziej ;-)
      buziolam babo ty

      Usuń
  2. Znam słowa Meryl Streep, obserwuję Panią Jandę na fb i zgadzam się z obydwoma. Ani mi żal, ale najbardziej żal mi jej dzieciaczków, maluszków, które będą pamiętać matkę jako młodą i piękną. Sama wiesz, co znaczy stracić mamę. Ja straciłam w dorosłym życiu, ale moi bracia również byli jeszcze mali. Pozdrawiam mocno i serdecznie Moja Pierwsza Komentatorko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie, że mają tyle jej nagrań.
      filmów, seriali
      ja po mojej Mamie mam tylko jedno agranie szpulowe jej głosu.
      a tak bm chciałą zobaczyć jak się ruszała, jak zakładała nogę na nogę, jakim ruchem tapirowałą włosy.
      ech życie.

      Usuń
    2. Pokazywałaś zdjęcia, była piękna kobietą.

      Usuń
  3. Pięknie udokumentowany ogród letni.
    Pani Ania już spokojnie śpi snem wieczny, ale myślę będzie czuwać nad swoimi dzieciaczkami jak dobra i kochająca matka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj zaniedbałam w tym roku mój ogród- wstyd straszliwy.
      dziękuje za słowa
      pozdr gorąco

      Usuń
  4. Tez probuje to wszystko robic, walczyc ze soba o siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haniu , zawsze byli , są i będą ludzie , ktorzy beda krytykowac innych bo im nie pasuje , ze ci "inni" robia cos nie tak jak im sie podoba . Zdarzylo mi sie juz nieraz , ze ktos mnie krytykowal i to czasem bardzo zlosliwie a ja sie zastanawialam , dlaczego ? co ja takiego zlego zrobilam ? W koncu zrozumialam , ze to nie ja jestem winna tylko ci ludzie byli po prostu zazdrosni albo chcieli wywyzszyc ich wlasne "ego" ponad innych , a najlatwiej sie wywyzszyc nad kims krytykujac go .
    Wiec po prostu rozwal ten głaz "co ludzie powiedza" na 1000 kawalkow , bo niektorzy z tych ludzi sa absolutnie nic nie warci i szkoda twojego zycia na przejmowanie sie takimi rzeczami , ja to juz dawno zrobilam . Zyj dla Ciecie nie dla "innych" i rob to co uwazasz za sluszne .
    Ani strasznie szkoda i jej dzieciaczkow tez , chyba cala Polska jest w szoku , zycie jest czasem takie niesprawiedliwe :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Och Hanuś... Klocek "co ludzie powiedzą" miałam ustawiony odkąd pamiętam przez moją mamę... to było główne kryterium oceny mojego postępowania i moich wyborów. Nie - czy będę szczęśliwa, czy to jest w porządku, tylko...
    Do dziś czasami robię coś, żeby ludzi dobrze o mnie pomyśleli. Ale coraz rzadziej. Szkoda mi już życia, bo to MOJE życie...
    A Asertywności uczę się od lat jakichś dwudziestu... jeszcze mi daleko do mistrzostwa, ale robię postępy ;)
    Ogród wygląda pięknie. Bardzo się zmienił od naszej wizyty. Czy to te malinki? Owocują?
    Ściski ślę;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słowa M.S. wykleiłam sobie na ścianie i bardzo mi z nimi po drodze. Ja okres "co ludzie..." mam dawno za sobą, wyrosłam z niego już dawno, ale walczę z życiem "zgodnie z oczekiwaniami innych". I chociaż jeszcze często przeżywam czasem takie pierdoły, to coraz częściej manifestuję swoje stanowisko, a moja asertywność rośnie. To ma swoje minusy- nie w postaci malejącej liczby przyjaciół, bo Ci są dla mnie ważni, którzy nas akceptują, tylko skutki są takie, że czasem ktoś przyzwyczajony do mojej spolegliwości, braku zdecydowania, zarzuca mi, że coś mi się w głowie udumało, że moje zdanie jest tylko kaprysem. I nie potrafi zrozumieć, że po prostu głośno mówię: chcę.

    OdpowiedzUsuń
  8. bo jak ktoś jest wrażliwy to potem tak jest
    a czy dobrze zrobilam
    a czy dobrze popatrzylam
    a czy dobrze ze sie odezwalam
    ale czy dobrze się odezwalam??
    i tak każdego dnia !!!!
    jakis obled
    nie do wyrobienia
    ile mozna

    gdy nie bedzeisz patrzec dobrze na siebie - nie licz ze zrobia to inni
    tyle jest dobra w tobie tyle ciepla tyle radosci i tyle smutku
    haniu - zycie jest zbyt krótkie żeby zajmmowac sie ludzmi z interesu !!!!

    ogród twoj cudny !!!!!

    tesknie za toba bardzo

    OdpowiedzUsuń
  9. Haniu, pewnie każdy z nas ma odziedziczone po najbliższych jakieś "toksyczne" klocki. Każdy, tyle że nie kazdy nawet zdaje sobie z tego sprawę. Świadomość przychodzi z wiekiem, "otwarcie oczu" i umiejętność własnego widzenia i oceniania również. Mam wrażenie, że dopiero teraz zaczynam żyć świadomie i z takim pozytywnym egoizmem. Nie dla innych tych którzy tylko oceniają a dla siebie. Masz rację - to trudne. To praca każdego dnia. Ale warto się trudzić dla samoświadomości.
    A to "co ludzie powiedzą" już mam za sobą, już przepracowałam. Trzymam kciuki, Haniu!
    uściski ślę!
    d.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też należę do tych co doszli do tego sami po wielu latach mordęgi i walki z najbliższymi niestety.
    Pozdrawiam Haneczko:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdjęcia prześliczne, aż poczułam zapach kwiatów i szum wody z fontanny :). Haniu, jesteś bardzo ale to bardzo wartościową osobą i nawet nie myśl inaczej!!! Nie przejmuj się osobami które tryskają jadem- a jest bardzo dużo ludzi z podwójną twarzą :(. Trzymaj się dzielnie Hanuś i pamiętaj jesteś "Wielka- Maleńka". Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hania, może to mało pocieszające, ale ja też mam ten klocek, był taki czas, w naszym dzieciństwie kiedy nam go z automatu wbudowywano, bo wstyd i grzech miały bardzo wyraźne znaczenie, teraz jest inaczej , czasem mi szkoda, że tak bardzo inaczej aż młodzi ludzie rozbierają sie i uprawiają seks przed kamerami, żeby na chwilę wzbudzić czyjeś zainteresowanie ... może za daleko zaleciałam, wiem ten klocek nie może determinować naszego życia tym bardziej , że i tak nie mamy zbyt wielkiego wpływu na to co w czyjej głowie siedzi ....
    Bardzo Cię lubię, ze wszystkimi Twoimi wkurzeniami i wątpliwościami ... jesteś autentyczna
    Nigdy nie rezygnuj z siebie
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooo, ja też mam takich klocków kilka :) Też pomału rozbijam je... często tworząc w ich miejsce swoje własne, również do rozbicia jak to czas pokazuje :/ Pozdrawiam :)))
    Często zaglądam, podczytuję... ot teraz jakoś tak... bo temat mi bliski :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Haniu! poruszylas moje serce Twym postem doglebnie :( ja tez tak zostalam wychowana, tez mam takie klocki w sobie, czyzby ten rocznik tak mial? Ja tez zmienilam sie w glaz, kazda kolejna chwila stwarza, ze staje sie twardsza na to co dzieje sie wokól mnie, tez walcze. Cytat Meryl Streep utwierdzil mnie tylko w tym, tak btw bardzo lubie ta aktorke.

    Tak odeszla Ania Przybylska, od tygodnia próbuje do siebie dojsc i pytam dlaczego????? Byla mama, zona, kobieta i aktorka. Osoba, z która chcialam sie utozsamiac, a teraz? musze dalej zyc, isc przed zycie pelna piersia. Mimo, ze jej nie znalam jakos tak pusto teraz...

    OdpowiedzUsuń
  15. Haniu, z usposobienia jestem pozytywnie nastawiona do ludzi...co z pewnością niejednokrotnie spowodowało kubeł zimnej wody na głowę. Przez lata nauczyłam się ,ze nie można być miłym dla wszystkich ...nie ma takich ludzi...no chyba że dwulicowi...
    Przestałam sie godzić na chamstwo , stawiam sprzeciw kiedy coś mi się nie podoba...ucze się tej asertywności....

    p.s. Ta czerwoną fasolkę uwielbiam , moja ciocia dawno temu hodowała taką w przydomowym ogródku...to taki smak dzieciństwa

    OdpowiedzUsuń
  16. Haniu, urodziłyśmy się tego samego dnia :), tylko ja trochę wcześniej, ale jesteśmy do siebie charakterologiczne podobne. Podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisałaś. I także staram się obecnie coś zrobić z tym głazem. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hanuś...byłam już na tej stronie...dwa razy...dziś trzeci....
    Tu akurat wszystko dobrze rozumiem...w przeciwieństwie do nowego posta...;)
    ale ja u Ciebie zawsze muszę mieć takie dłuuugie przemyślenia, że prawie mi post wyjdzie...
    i to chyba dobra myśl...zainspirowałaś mnie...napiszę o tym ;)
    Teraz krótko...co by nie przynudzać i Cię ze szczęścia nie wyrywać...;)
    Każdy ma takie klocki....ale masz też cudownego dzieciaka...inwestuj w niego...nie w ogród, na ogród jeszcze przyjdzie czas...
    Syn Cię nauczy...wielu rzeczy, zobaczysz...
    Mój mnie uczy...tępa uczennica ze mnie...ale już coś mi wychodzi z tą asertywnością.
    Dzięki niemu...coraz częściej mówię...Nie
    Uściski....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo. Te słowa pozwalają mi wierzyć, że to co robię ma sens, że ja mam jakieś znaczenie w tym zwariowanym świecie.

Related Posts with Thumbnails