piątek, 16 listopada 2012

Tylko nie ma drzew i nikt już apeli nie rozwiesza.



Są takie miejsca z dzieciństwa, nieodwiedzane od wielu wielu lat.
I tak korci, aby zobaczyć czy wspomnienia są rzeczywiste.
Co jako małe dziecko zapamietałam, a co dobajałam?

Jest taka Wieś.
Wieś gdzie dom miała moja ŚP Babusia, oraz moja ŚP Ciotka.
To własnie u Ciotki rozrabiałam na wakacjach, bo dom Babci dawno był już sprzedany.

Mam wrażenie, że jak pociag ze mną wjeżdzał na dworzec to kilka osób wiedziało, że znów wybuchnie jakaś afera.

Kaczkom co roku wykopywałam na podwórku wujostwa jezioro, bo wiadmo, że kaczka pływać musi.

Psy wyprowadzałam na spacery, na kilkunastometrowym łańcuchu.

W ogrodzie cały czas siedziałam na śliwach.

Świnie karmiłam śrutem.

Uwielbiałam bawić się na króżganku, albo chować w owocowych drzewach na podwórzu.

Zawsze musiałam mieć małego kota i te koty zazwyczaj "znajdowałam"u sąsiadów.
Jak Kot się gubił-czytaj przyszedł prawowity właściciel i zabrał do domu-to ja obklejałam wieś kartkami z apelem.

Przegiełam, kiedy na drzwiach kościała umieściłam dramatyczna odezwę do narodu o treści- ...ZaGNINĄŁ KOT BIAŁY Z CZARNą PLAMą NA DUPIE...

Dużo wspomnień-bardzo dobrych wspomnień.

W tym roku udało mi się po ponad 30 latach odwiedzić moją Wieś.

Prawie nic sobie nie dobajdurzyłam-trochę wszystko się skurczyło i zmalało.

Tylko nie ma drzew... i ludzi











Widzieliście Małą Moskwę?
Film o tragicznej miłości.
Odnalazłam grób jej bohaterki. Smutna historia o niespełnionej miłości.








A skoro o miłości mowa to prezentuję, kwiaty od Pana Kota.

26 komentarzy:

  1. No jak sie nie smiac, jak smieszne...????? Kochana, jak zawsze po mistrzowsku opisujesz swe przygody, ja tez odwiedzilam mala wies po blisko 30 latach- wies wakacji z dziecinstwa... masz tez racje, ze wszystko jakies krasnalowate i male sie zrobilo a i ludzie nie ci sami.... To juz tak jest i bedzie, ze oczy dziecka maja zupelnie inna wrazliwosc i inne postrzeganie otoczenia... widza jakby piekniej. Gdy bylam mala, mielismy w domu (pamietam go dobrze) czarno-bialy TV, ale jak ogladalam bajki to jakos widzialam je w kolorze- zwlaszcza te animowane... moje oczy tak chcialy je widziec :P
    Usciski sle
    ania z burscheid

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie tak sie wrócic do przeszłości...
    pozdrawiam
    Ag

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię wracać tylko żal ,że ludzi już nie ma i tylko cmentarze się rozrastaja. W ubiegłe lato byłam ja w lesie , w którym jako dziecko bardzo dużo czasu spędzałam. Wiele zakatków całkiem się zmieniło bo albo drzewa wyrosły albo je wycięto ale dwa smukłe świerki , które nazwaliśmy nazwane przez nas "leśną bramą " ciągle ją tworzą i po przekroczeniu znowu znalazłam się w tamtej bajce. Kota z czarną plamą na dupie widziałam ostatnio śmigającego do mojej stodoły.

    OdpowiedzUsuń
  4. A co się panu kotu stało? Stęsknił się ? Chyba też muszę wyjechać gdzieś sama.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze Maszko, tez mi się takie pytanie na ust korale cisnie- CO SIĘ STAŁO, ŻES CWIETY W PROGI PRZYNIÓSŁ- ale zamilkłam, bo potem bedZie że z baba to tak zawsze. Nigdy nie dogodzisz.
    Więc siedze cicho i se wącham

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja ciągle mam "swoją wieś".
    Mam dziadka co ma 95 lat i ten sam dom z tak pięknym kiedyś sadem.
    Jestem tam dosyć często. I zawsze muszę obejść domostwo i sad dookoła.
    Bo tam jest spory kawałek mnie z dzieciństwa.
    Uściskaj Pana Kocura i już tam nie dochodź a czemu? a dlaczego ?
    Zwyczajnie, kocha cię i już !

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne wspomnienia. Byłaś w Legnicy a nie dojechałaś do Głogowa? To niewybaczalne. Piękny bukiet od pana Kota, Ja mogę o takim pomarzyć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach te wspomnienia :). Ja staram się raz do roku pojechać na wieś do wujostwa gdzie za dzieciaka spędzałam każde wakacje i ferie, niekiedy i święta. Wieś była zapyziała, tam kury tam kaczki i gęsi, w chlewie świnki, obok krowy, na starym ogrodzie przepyszna śliwa, w futerni dla świnek gotowała babcia ziemniaki w mundurkach- pamiętam ich smak i zapach :). A teraz??? Pociągi polikwidowane, pekaes to 1 na dzień :(, ze zwierząt to tylko parę kurek zostało, staw w którym się kapałam (a co mi tam, że pijawki w nim były)-wysechł, śliwka została :(. A i faktycznie Haniu wszystko za dzieciaka było takie duże a teraz nawet domek jakoś zmalał. Co do bukietu to śliczny- ma Pan Kot dobry gust :). Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja boję się wracać. Właśnie dlatego, że TAMTEGO świata już nie ma. Konfrontacja z rzeczywistością boli. Pojechałam kilka lat temu pokazać Małżowi dom dziadków. Mieszka w nim moja kuzynka, ale dom już nie ten sam. Dobudówki, przebudówki, nie ma pieca, nie ma strychu. ja wiem, że życie toczy się dalej, że oni tez tam chcą mieć bieżąca wodę i łazienkę z kibelkiem, ale moje wspomnienia to wychodek na podwórku i piec z trzaskającym chrustem z lasu. Uciekłam z tamtego nowego i pięknego domu, schowałam za starą stodoła i ryczałam jak bóbr... patrzyli na mnie jak na idiotkę. A ja wtedy zrozumiałam, że właśnie przestałam być dzieckiem... Cholera...głupie to wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze się kurczy... dziwne, prawda?
    Dom mojej Babci zajęła ciotka, jej córka, wnuczka i prawnuczka (byłoby śmieszne, gdyby nie było takie beznadziejne), wycięły moje ukochane drzewa - śliwę i orzech włoski, wymurowały komórki i garaż na dom dla wnuczki, drewniany domek obłożyły sidingiem, a na podwórku machnęły betonowy basen z fontanną. Pamiątki po Babci wyprzedały... i mają żal, że tam nie przyjeżdżam.
    Małą Moskwę widziałam, nie sposób zapomnieć...
    Wąchaj se, kochana, piękny bukiet ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bukiet piękny! Pan Kot prawdziwy Lew:)))
    To film " Mała Moskwa" to prawdziwa historia? takie kamee nagrobne zawsze zawsze mnie wzruszają i intrygują.
    Haniu też mam takie miejsce na ziemi z dzieciństwa, pewnie każdy ma swoje;)Czyli to co teraz zafundujemy naszym dzieciom , będą nosiły w sobie przez resztę swego życia, ech...
    Buziak,
    ami

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj, Hanuś, Hanuś, co ja teraz Tobie napiszę ...................
    Najpierw było wzruszenie i łezka w oku. Tak mam, jak mowa o wspomnieniach...,,
    Potem był śmiech, jak przeczytałam apel do narodu.
    A potem...........
    Potem było zdumienie i krzyk: Rysiu, rysiu, chodź szybko, coś Ci pokażę, szybko, bo nie uwierzysz... - to do męża mego tak krzyczałam.
    Bo Hanuś jeśli to jest ta miejscowość o której myślę, którą widzę, to ja tam co miesiąc jestem i może z Tobą byłam wtedy i może spotkać się mogłyśmy....... !!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. No bo od dawna wiadomo, że ta cała Pippi Langstrump toż to nasza Hanuś była!

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzieliście film, płakaliście stadem bobrów na nim...
    A wiesz, kiedy stanęłam na mojej polnej drodze wspomnień i zobaczyłam te ruiny pałacu dziedziców i tę drewnianą kapliczke i grób prababci po której mam imię to nic sie nie zmieniło, nic a nic ino tęsknota wezbrała taka za tymi czasy, by wrócić w beztroskę dac się unieśc jej i nie dżwigac codziennie tak wszystkiego, bo czasem to dość...
    Ale to musiała być podróż Hanuś, oj musiała, a Pan Kot + kwiaty no to nic nie mówi ino wąchaj, bo i tak z babami to tak zawsze - oni swoje wiedzą my swoje :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj Haneczko... ale się zamyśliłam przy tych Twoich wspomnieniach bezcennych. Każdy ma taką Wieś w pamięci i po latach wielbi i tęskni. To dobrze, że tak skonstruowani jesteśmy, że pamiętamy więcej dobrego niż złego, ale pamięć zawodna jest i chciałoby się więcej i więcej. Ja do mojej wracam, ale ludzi z tych miejsc już nie ma. Staram się więc moim dzieciakom wspomnienia współtworzyć.
    Uściski przesyłam! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czasami lepiej nie wracać do przeszłości...

    OdpowiedzUsuń
  17. dobrze, że mamy wspomnienia...trzeba je pielęgnować, ale pamietac , ze życie idzie naprzód...
    bukiet miłosny wielce- całuski dołączam♥

    OdpowiedzUsuń
  18. mam tę samą wieś, co mama, ale inne wspomnienia. jednak sad ten sam. a na jego końcu wielka, stara, krzywa jabłoń, która straszyła i bałyśmy się tam z kuzynkami chodzić.
    były zabawy w "dom" w wielkim dole, gdzie miałyśmy swoje mebelki, były zabawy w "piekarnię/cukiernię" i z błota robione wypieki :) były zabawy Barbie. oj działo się działo. piękne czasy. cudowne każde wakacje tam spędzone.
    lubię takie spontaniczne gesty :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Siedzę i sama wspominam ;)))
    Mam szczęście że w miejscowość mojego dzieciństwa odwiedzam prawie co roku. W tym byłam tam z siostrą i naszymi dzieciakami - wspomnień co nie miara, bo ona byłam tam pierwszy raz od co najmniej 15 lat, a jej dzieciaki pierwszy.
    A teraz siedzę sama i znowu wspominam.
    Buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja sama sobie musze kwiatki zbierac...i dobrze, a moj cwaniak czekoladki przynosi....tylko dziwnym trafem o takim smaku jaki on lubi!!??
    Tez mam taka wies, tylko poki co nie ciagnie mnie tam, poki co boli jak diabli.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie no uśmiałam się:) Pomysłowa z Ciebie dziewczynka była:) Mam takie same obserwacje, drzew coraz mniej, ludzie mykają w autach, i ogródki jakieś takie...... tuje szmaragdowe, rododendrony, malw nie ma, floksów nie ma, o lwich paszczkach zapomnij....

    OdpowiedzUsuń
  22. Ogrod na wsi mnie dobił? To wyglada - smiesznie. Taki piękny drewniany ganek takie obórki 50 letnie i tam były takie piekne wielkie owocowe drzewa, a teraz. Ani ednego kwiata -te tuje takie -wieśniackie. Nie rozumiem, czy ludzie mieszkajacy na wsi tak bardzo chcą udawać wille miastowe, czy nie lubia jeść jabłek, sliwek?? Nc nie rozumiem. Te lampki bankowe na dróżce... Zalamałam sie, to takie smutne i ja tego zrozumiec nie umiem.

    OdpowiedzUsuń
  23. tak u nas jest taka niedoszacowana wieś - ta która ja znam (te wsie...) Oni się czują gorsi, jakby im miasto coś odbierało, a jednocześnie chcą być "miastowi" a znowu baby miejskie często w te pędy na wieś i wiesz...
    Mam wrażenie, że u nas wieś "prawdziwa" to jednak ta tworzona przez miejskie Babki, co świadomie dokonały wyboru na życie :D
    Takie moje postrzeganie przez mały pryzmacik :)***

    OdpowiedzUsuń
  24. Szczęśliwi ci, co mają do czego wracać. Bywa niestety tak, że nie ma już świata dzieciństwa: okolica jest zabudowana ohydnymi blokami, dom zburzony, nie ma ogrodów, nawet uliczne drzewa wycięte... A jeżeli w dodatku nie ma też ludzi, którzy pamiętają, to jest prawdziwy koniec dzieciństwa, a właściwie to taki mały prywatny koniec świata.
    Skoro są ludzie niszczący ogrody, musimy być tymi, co o nie dbają i sadzą nowe drzewa. Pozdrawiam wszystkich wsio-lubnych.

    OdpowiedzUsuń
  25. Haniu, masz maila do Konwaliowej Bombonierki może ? Zablokowała bloga chyba i nijak nie mogę się z nią skontaktować.Twojego maila też z resztą nie widzę, jakbyś mogła mi skrobnąć -mamamani@o2.pl-byłabym wdzięczna...
    buzka

    OdpowiedzUsuń
  26. Na wsi, gdzie bywałam u moich dziadków, nie czuję, żeby aż tak wiele się zmieniło. Ale to pewnie dlatego, że odziedziczyłam dom po nich i staram się jak mogę o niego dbać. Odwiedzam go znacznie częściej, niż miejsca, w których się wychowałam, gdzie chodziłam do pierwszej podstawówki itd.
    A mieszkam naprawdę niedaleko nich.
    Tak to się jakoś dziwnie układa:)

    Kot z plamą na dupie przybity na drzwiach kościoła do jest coś! :)
    Sama bym chciała mieć takie wspomnienie, ale w tamtych czasach to nawet jeszcze słowa dupa nie używałam :)

    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo. Te słowa pozwalają mi wierzyć, że to co robię ma sens, że ja mam jakieś znaczenie w tym zwariowanym świecie.

Related Posts with Thumbnails