I kiedy zasypiam trzymając stopę mojego syna, myślę, że to wszystko co mi potrzebne.
Ta stopa, która jeszcze mieści się w mojej dłoni.
Ten oddech spokoju na policzku i oczy, witające każdy nowy dzień pełne radości.
Może moja praca, może mój zegar, zmienia mnie.
Mam ogromna potrzebę spokoju.
Wyciszenia, stabilizacji, ciszy wypełnionej tylko śmiechem mojego syna.
Z DOMU odeszła pierwsza Pani.
Nie poznałam jej dobrze, to może lepiej- dla mnie.
W DOMU zamieszkała w jej pokoju nowa Pani.
Podaję jej kolację, aby nie przeoczyć poznania.
Ten DOM daje mi fantastyczne poczucie sensu tego co robię, a to rzadkość.
Zwykłe czynności prac domowych urastają do bohaterstwa.
Sprzatanie, nalewanie kawy jest wyczynem olimpijskim, w oczach osoby, która jest na wpół sparaliżowana.
Chodzę, biegam, staram się "wyrobić" w grafiku i mieć chwilę na wysłuchanie.
Wchodzę do kolejnego pokoju i odkrywam na jego ścianach uśmiechnięte młode twarze, zamrożone w kadrze zdjęć. Czyjeś pasje, wyczyny dzieci, wnuków.
Ciężej jest kiedy wchodząc, widzisz tylko białe ściany i służbowe meble- oznaczające samotność i zapomnienie.
Z DOMU jadę do mojego domu aby zamknąć w ręce stopę mojego syna. Aby mieć jak najwięcej zdjęć.... na kiedyś.......
Dziękujemy za wspólny spacerek po naszej wsi.
buziole w nochy
Bardzo fajny chłopczyk...
OdpowiedzUsuńNiech rośnie zdrowo :-)
Czasami dopiero w pewnym kontekście dostrzegamy jak wiele mamy...
Tak sobie główkuję, że dla własnego dobra większość z nas powinna spędzić choc jeden dzień jako wolontariusz w takich DOMACH.
UsuńDomach dziecka, domach starców, domach osób chorych- tak dla kontekstu.
buziolam
Fajowe fotografie chłopczyczka.
OdpowiedzUsuńdziękuje ;-)
Usuńpiękny spacer:)
OdpowiedzUsuńbardzo lubimy spacerkować i to mnie cieszy ;-)
UsuńFajna ta Wasza wieś :)), ale synol jeszcze fajniejszy, taki już duży i w ogóle, chłop jak się patrzy :)), fotografuj ile wlezie, trzeba czy nie trzeba, bo później jak pamięć zawodzi to po zdjęciach można sobie poprzypominać choć cokolwiek, pytałas kiedyś jak ogarniam kocie sprawy, na 12 kotów /8 dorosłych i 4 małe mam w lato 4 kuwety, resztę załatwiają na zawnątrz, w zin=me daje dodatkowe 2 kuwety, teoretycznie po jednej na dwa koty powinno być ;)
OdpowiedzUsuńcałuski !
jesteś niesamowita- chylę czoła matulo kotów.
UsuńPo tych zdjęciach widać, że Twój synek jest ciekawy świata. No i ma piękny kolor włosów, chyba po Tobie, co?
OdpowiedzUsuńtak po nas- na pół. ja mam chyba ciemniejsze. a ze ciekawy- to za ciekawy czasami ;-))))
UsuńPieknie u Was! Jaki Raszko podobny do Ciebie,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo :)
ps. kiedys musze Was odwiedzic ;)
paszport już jest ;-))
UsuńJa mam pod opieka schizofrenika z paskudnym parkinsonem, mamy za soba szpital i klinike.....sama wiesz....
OdpowiedzUsuńżycie... nie wiem-uczę się
UsuńHania, ale pięknie napisałaś :-)
OdpowiedzUsuńA Pan Dzidziol ma sesję jakby sam szedł w świat ... cudna, taki mały wędrowiec :-)
Buziaki dla Was!
jak trudno go dogonić ;-) buziolam
UsuńCiapcianie w kałuży to jest to :)
OdpowiedzUsuńJak pieknie piszesz! a Dzidziol na bosaka jest wzruszajacy...
OdpowiedzUsuńCzuje wielka sympatie do rodzicow ktorzy tak jak ja pozwalaja dzieciom beztrosko skakac po kaluzach ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie Twój post zatrzymał w miejscu dziś wieczorem. Buziole!
OdpowiedzUsuńSkoki do kałuży-boszzzzze...mnie tez to czeka niebawem ;)
OdpowiedzUsuńtyle blogów
OdpowiedzUsuńtyle wpisów
tyle różnych osób
i znalazłąm CIEBIE
jak dobrze że jesteś na mojej dordze
jak pięknie piszesz
tak PRAWSZIWO
tulam i całuski ślę
m.
Hanuś!!! Przepiękna ta Twoja okolica!!! Tyle zieleni, że szok, a potok jaki bajkowy z tą muszlą ślimaka. Normalnie fantastiko!!! Zdjęcia synusia jak zwykle rewelacyjne. Co do pracy z osobami starszymi i chorymi to trzeba mieć "duużżżeeee" serducho a takie Hanuś masz o czym wiedziałam od dawna :). Całusy dla Ciebie i Twoich mężczyzn :*
OdpowiedzUsuńtak , masz racje po wizycie w takim domu ,(a bylam , bylam ...i to nie raz ) zaczynamy sie zastanawiac nad wlasnym zyciem i doceniac to co mamy :) . Twoj synek to wielki skarb , ciesz sie nim bo dzieci strasznie szybko rosna !
OdpowiedzUsuńWiesz Haniu, chylę czoła, bo to bardzo trudna praca i nie każdy podołałby jej ciężarowi... Nie wiedziałam, że zaczęłaś pracować, po zdjęciach Raszka widzę jak rzadko odwiedzam blogi. Ściski!
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci bardzo za odwiedziny na moim blogu Sielankowe dzierganie. Oczywiście, ze możesz publikować z mojego bloga :)) Pozdrawiam i pozwól, ze rozejrze się tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńFotki juniora swietne ! prawdziwy model ;)alez ten czas pedzi? ! dopiero co w ciazy chodzilas ...Widac ,ze praca pochlonela Cie bardzo ,bo nie widac nowych postow ...wiadomo ,ze duzy dom ,dziecko i praca zawodowa pochlaniaja duzo czasu ...a skrobnij slowko co tam u Ciebie ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane... aż sobie westchnęłam... bo to takie zwyczajnie oczywiste a rzadko kto umie to docenić...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)))
Opowieść o psie jest... zagnieździło się niczym ziarenko na żyznej glebie i już pozostanie do końca mych dni a może i dłużej? Piękne... jeszcze mi łzy lecą... :))) Więc wrazie czego sorki za literówkę ale nie całkiem widzę...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci.
Piękne słowa. Serducho się mnie ścisnęło...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam