JEST MI ZIMNO.
Nie lubię jak jest mi zimno.
Jeśli ktoś, wróżbita jakiś, byłby tak łaskawy i z fusów wyczytał, iż na
stare lata (chmm, czy stare może być po 40?),
więc na bardzo stare lata, zamieszkam w kraju gdzie śnieg znany jest tylko
z telewizji-
to ciepło mi się od razu na sercu zrobi.
Ponieważ młodam jeszcze, a wróżbita jakoś żaden się nie kwapi co by
przepowiednię przyspieszyć-to walczyć z mrozem trza.
Ja przynajmniej mam dwie ręce. Czasami lewe, czasami prawe, ale mam.
Rąk nie mają za to zwierzęta. No nie i już.
Więc postanowiłam po raz kolejny zakasać rękawy i przystąpić do dzieła
dokarmiania moich ptaszorów.
A w ptaszorach nieodwołalnie się zakochałam, Pan Dzidziol zresztą też ;-)
Nasze serca zdobyły SIKORKI.
Z Dzidziolem wyprodukowaliśmy kolejny zestaw jedzonka. Chwile temu
pokazywałam jak zrobiliśmy nasze pierwsze kubki sikorkowe.
Dla przypomnienia, tym razem z roztopionym smalcem wymieszaliśmy bagietki,
słonecznik i ryż.
Usprawniliśmy produkcję, gdyż do większości kubeczków, na zmianę z
jedzonkiem, powpychaliśmy sznurek.
Po zamrożeniu-wyciągamy, opłukujemy pod ciepłą wodą, zdejmujemy kubeczek, a
za sznureczek wieszamy całość na poręczy za oknem i.....
i....obserwujemy, podpatrujemy i bardzo, ale to bardzo się cieszymy-bo czyż
to nie jest piękny widok?
Dla zachęty,oto moje SIKORKI.
....i proces tworzenia, z grubym tyłkiem w tle ;-)
Dla odmiany, w domu, w Belgowie, widoków pięknych brak.
Za to są inne widoki z pięknem mające tyle wspólnego, że jedynie je
zapowiadają.
Zapowiadają piękno przyszłości.
Teraźniejszość natomiast, pozostawiając w chmurze pyłu i gruzu.
No bo JEST GRUDZIEŃ.
Wszak wiadomo, że w wszędzie Wielkie Przedświąteczne: sprzątaNIE,
dekorowaNIE, pieczeNIE, strojeNIE.
U nas jak najbardziej też na “–NIE”.
WierceNIE, rozkuwaNIE, tynkowaNIE, zagruzowywaNIE.
W zeszłym roku to ja byłam prowodyrem zamieci kurzowej w grudniu w
Belgowie, ale...
Ale w tym roku to co wymyślił Pan Kot to przeszło wszystko.
Siedzę zabarykadowana z Panem Dzidziolem w sypialni i czekamy na tą lepszą,
jakże piękną przyszłość.
I ciepłą.
Bo, mamy nasz wymarzony WŁASNY kominek.
Mam więc ogień, w pobliżu największe jaskinie Europy, to co?
Ktoś chętny na poszukiwanie ze mną mamuta?
Ktoś chętny na poszukiwanie ze mną mamuta?
Bo tylko takiego cudu mi tu brak ;-)
Wykuta ściana pod kominek.
Pracowitego mam syna :-)
Nasz strażak
ściana, której już nie ma.
Chmmmm- sama przyjemność.
Wymyślunek mojego małżonka- podgrzewany parapet w kuchni.
Mam geniusza w łóżku :-)
Po lewej bedzie ława-przypiecek.
Kolejne ściany mojego projektu.
Ujednolicenie półek.
Kolejny genialny pomysł małża.
Wkład obłożony polnymi kamieniami, dla podwyższenia KW ;-)
Pierwszy plan, ścianka kryjąca NIEkuchnię ;-)
A żeby nie było, że u Wszystkich tak świątecznie a u nas ten gruz - to proszę.
Ozdoby remontowo-nieświąteczne w świetle flesza lub ognia.
Kto co woli.
Pierwszy plan, choineczka, drugi atrapa śnieżku.
Pierwszy plan, choineczka, drugi atrapa śnieżku.
Chętnych po instukcję wykonania zapraszam do mojego genialnego męża.
No po prostu piekNIE. Ale tylko dla tych co bez wyobraźni. ja tam widzę piękNO. I tak trochę ten post podobny do mojego . A kominek to całkiem taki sam .
OdpowiedzUsuń:-) Ptasia stołówka na medal!
OdpowiedzUsuńU mnie też przedświąteczNIE, aż sie boje, jak posłucham w pracy o tym myciu okien, szorowaniu, czyszczeniu to czuje, że potrzebna mi perfekcyjna pani domu :-)
Synka i męża chetnie wypożyczę, dobrze zapłacę :-) bo mój kominek (tak mówi o nim tylko Marcyśka)to od kilku miesięcy wkład kominkowy na dwóch pustakach, który ciągle czeka na czas i natchnienie mojego męża.
Buziaki! Najważniejsze, podobno, jest niewidzialne dla oczu, i tego się trzymajmy :-)
urzadzilas swietna wyzerke pitaszkom:P.......zazdraszczam widokow chyba wezme z Ciebie przyklad............a ozdoby swiateczne to pikus sa niepotrzebne ,za to bedzie domek wymarzony i wyciaciany :P
OdpowiedzUsuńPięknie się dzieje, pięknie. A choineczkę zwyczajowo w wigilię się ustawia, zdążycie:P
OdpowiedzUsuńSikoreczki ślicznuchne.
OdpowiedzUsuńCo tam remont, trza go znieść, ale za to będzie piękNIE.
No już widzę ten kominek cudnej urody! Dla niego warto znieść trochę(!) rozgardiaszu ;-))
OdpowiedzUsuńZresztą ... święta nie polegają na sprzątaniu.
Sikorki mają szczęście, że mieszkają obok Was ;-))
Ściskam czule ;)
kopchana wez mi powiedz jak się robi takie jedzonko dla ptaszynek ... ja dziś może jak czas pozwoli zagonię męza na zrobienie karmnika dla ptaków ... a zdjecia sikorek cudeńko pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńSikoreczki przecudne!! Jak za pierwszym razem pisałaś o karmie dla ptaszków to ja leniwiec pospolity kupiłam gotowe kule i powiesiłam za oknem dla sikorek. Teraz mam taki sam piękny widok za oknem i prześliczne trele :). Kominka to ja zazdroszczę, a synusia pomocnika to już w ogóle pozazdraszczam ;). Kochana przebolejesz remoncik i będziesz mieć cudowne ciepełko :). Jestem ciekawa co wymyślicie do remontu za rok ;). Pozdrawiam :*.
OdpowiedzUsuńNo cóż moja koleżanka co roku robi remont w domu przed świętami tak dla "tradycji". Ja uwielbiam remonty bo wiem, że później będzie cudnie. W moim domu prawie wszystko robimy sami i przynosi mi to tak wiele radości i energii. Jak skończycie remont to przyjdzie chwila szczęścia, a po paru latach znów wpadniecie na szalony pomysł żeby coś przerobić, dorobić. I to jest piękne!
OdpowiedzUsuńZ tego co czytam wszystko u Ciebie na Nie. Ale to dobrze bo morze oznaczać że NIEdługo skończysz remont. Jak widac Nie pozytywne może być :)
OdpowiedzUsuńoczywiście morze jest szerokie i głębokie a ze mnie wychodzi zmęczenie wrodzona dyslekcja i policzki mi płoną :)
OdpowiedzUsuńalez będzie pięknie! a choineczka bardzo oryginalna..
OdpowiedzUsuńsikorka w rozkroku po prostu odjazdowa...
całuski
J.
Haneczko, przyrzekam że po obejrzeniu Twoich zdjęć nie będę narzekać, bo dla porównania u mnie została jedynie kosmetyka ;)
OdpowiedzUsuńJak będziesz potrzebowała dodatkowych rąk do sprzątania , to daj znać-przylecę. Miotła w ciągłym użyciu, więc wystarczy się dobrze rozpędzić ;)
Pierwsza sikorka to bogatka, a ta niebieska to modraszka. Czy wróbelki też przylatują?
OdpowiedzUsuńDemolka pierwsza klasa, ciekawam efektu końcowego:)))
Pozdrawiam Hania:)))
Witaj
OdpowiedzUsuńNa razie się tylko przywitam i znikam do archiwum Twojego bloga :)
Czuję już że mnie wciągnie :)
Pozdrawiam Ilona
Aaaa, to tak Ty sobie teraz mieszkasz. Przynajmniej - jak wpadnie niespodziewany gość - nie musisz się zastanawiać, czy aby dobrze starłaś kurze z mebli :-)
OdpowiedzUsuńAle do Świąt się chyba nie odgruzujesz, co?
Ależ będziesz miała pięknie!:)
OdpowiedzUsuńJa też nie znoszę marznąć i z całego serca nie cierpię zimna ale tak przewrotnie uwielbiam śnieg podziwiać;)
Cudne te Twoje sikoreczki, mój dziadek jest mistrzem budowania karmików, całą rodzinę nimi co roku obdarowuje;) Pozdrawiam cieplutko.
http://chwile-niezapomniane.blogspot.com/
O kurczę! To się u Ciebie dzieje!
OdpowiedzUsuńZaryzykuję stwierdzenie, że u Ciebie chwilowo jest nawet gorzej, niż u mnie :)
I że potem będzie jeszcze ładniej!
Bo ja podgrzewanego parapetu ani kominka nawet o niższym KW nie będę póki co miała. Ale za to będziesz się miała z czego cieszyć! :)
pozdrowienia!
Hanula, no powiem Ci, że sie kuchnia zapowiada IMPONUJĄCO!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż skończysz! Trzymam kciuki ♥
Aleś wyprodukowała tego jedzenia dla sikorek. Wypasione będą te belgijskie ptaszyszka, jak mniemam. Teraz widzę, co sie u Was wyrabia. Będzie piknie, że padniemy z zachwytu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń