sobota, 27 października 2012
KASKASA, czyli dzień kobiet w wersji jadalnej i takie tam smuteczki.
Na złość.
Dziś na złość nałożyłam balerinki.
Po 30 minutach ciągnięcia wózka na tzw spacerku- stwierdziłam, że zima definitywnie zwyciężyła.
O żesz jak ja zmarzłam.
A jeszcze tydzień temu...
Dokładnie tydzień temu odbył się w mojej wsi marokański babski obiad u Athiki.
Tak jak obiecałam, pokazuję Wam dziś troche fotek z tej imprezy.
Nie za dużo, bo jedzene było tak pyszne, że nie potrafiłam skoncentrować się na aparacie.
Nie napiszę Wam przepisu na prawdziwy Kuskus, bo go nie dostałam.
Athika stwierdziła, że po prostu mam kiedyś do niej przyjść i ugotujemy go razem-wtedy spiszę recepturę.
Podpatrzyłam jedynie, że gospodyni samą kaszę podgrzewa i gotuje na parze 3 razy.
Za każdym przesypując ją do michy i mieszając ręką.
Po głównym daniu-marokańska herbata oraz ciasta.
Te na zdjęciu to słodkie placki przypominające naleśniki, które smaruje sie przed włożeniem do paszczy, miodem.
To był bardzo miły dzień, jedynie....
Kręcąc się po salonie zauważyłam w kącie czarno-biała fotografię.
Na niej wysoki srogi mężczyzna a obok niego młoda dziewczyna z grubym warkoczek.
Smutek w oczach.
TO rodzice Athiki w dniu ich ślubu.
On 40 letni mężczyzna, Ona 15 letnie dziecko.
Spytałam się Athiki-czy to ślub z miłości-roześmiała się tylko.
Wtedy nikt nie żenil się z miłości.
Jakie WTEDY?
Przeciez to było nie 200 lat temu tylko 39.
Mieszkając zagranicą spotykam się na każdym kroku z ludźmi reprezentujacymi inne kultury i obyczaje.
Jedne mnie zachwycają i fascyują inne przerażają i smucą.
No cóż-taki Świat.
Buziole na niedzielę śle -jeszcze wczorajszo słonecznie- jesienny- Pan Dzidziol.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na mnie ochłodzenie zawsze sprowadza jakieś takie ponurackie myśli.
OdpowiedzUsuńA w takich momentach, jak ten, który opisałaś, dziękuję siłom wyższym, że do tak ważnych wyborów życiowych nikt mnie nie zmuszał i zawsze miałam możliwość samodzielnego wyboru.
pozdrowienia!
p.s. u mnie pada i pada, nie przestaje kurna! :(
U nas od dzisiaj też jest zima i już mam dość zimna po jednym dniu.
OdpowiedzUsuńMam przyjaciół z Macedonii, którzy mieszkają w Zjednoczonym Królestwie.Wspaniali ludzie..., ale gdy patrzę jak mało praw ma kobieta muzułmańska, jak musi podporządkowywać się mężowi, który na ogół jest o wiele lat starszy od niej.Jak musi latać ze ścierką po domu, bo wszystko musi błyszczeć... i nie ma, że głowa ją dzisiaj boli... jako żona musi, to jej obowiązek...
Dobrze, że nikt mi nic nie karze i nic nie muszę :)
Buziaki ogromne!
Cudny Rafael:*
Fajne spotkanie:).Do dziś dnia w różnych kręgach kulturowych takie związki są zawierane, niestety.
OdpowiedzUsuńOj mnie też śniegiem przywaliło:p
Ciepłe myśli przesyłam:)
Myślę sobie, że różnica wieku nie ma żadnego znaczenia jesli ludzie chca być razem ... jesli chcą? bo pokrewieństwo dusz zdarza się w najbardziej zaskakujących konfiguracjach, ale napewno wiek 15 lat nie jest wiekiem do zamążpójścia i tworzenia relacji na całe życie.
OdpowiedzUsuńBabska impreza napewno udana :-)
Pozdrawiam ciepło z bardzo deszczowego Łąkowa!
I u Ciebie też zima??? O żeszszszsz...! Jak sobie pomyślę, że teraz przez jakieś pół roku zima, szarugi i ciemności to mój dół powiększa się o kolejne kilka metrów. Cieszę się, że u Ciebie dobrze (to a'propos poprzedniego postu). Młody jak zwykle uśmiechnięty, tak trzymać! Fryzura cudna (to też do poprzedniego). Buziaki!
OdpowiedzUsuńciesze sie, ze zdazylam kupic kurtke i kozaczki swojemu pierdziuszkowi na zimie, twoj aniolek wyglada cudownie!!!
OdpowiedzUsuńnigdy nie kosztowalam marokanskiej kuchni, choc znam kilka marokanek - przemile dziewczyny!!!
jestem zakochana w takim arabskim zestawie do herbaty, moj r. tez!!!
kiedys sobie taki sprawie...
buziaki!!!
ps. piekne zdjecia, odchodzacej pospiesznie jesieni!!
A ja wczoraj spędziłam dzień w słonecznym Szczecinie. Zimno było, ale pięknie i złociście.
OdpowiedzUsuńNatomiast dzisiaj robię na kolację tadżin, tylko nie na jagnięcinie, a na wieprzowinie. Kus-kus będzie zaparzony sokiem pomarańczowym. Nie znam smaku prawdziwie marokańskiego jedzenia. Zazdroszczę takiego spotkania.
Dzidziol do wycałowania
i pomyśleć,ze byłyby to jedne z nielicznych ciast,którego bym nie zjadła...mam awersję do modu:))))a może to sposób na linie..hihihi..
OdpowiedzUsuńBogu dziękuje ,że nigdy nie musiałam mieć męża a wyboru innych....ot życie....dzidziolek jak zawsze cudny:))
Raszko z tym uśmiechem przecudny!! Dzbanuszek do herbaty rewelacyjny. Jestem pod wrażeniem kuchni Twojej sąsiadki- ale duuuużżżaaa!!! Danie wygląda smacznie ale i ja za miodem nie przepadam. Haniu pozazdrościłam Ci karmnika i pomysłów na jedzonko dla ptaszków więc kupiłam gotowe kule dla sikorek, zawiesiłam na balkonie i teraz od rana budzą mnie swoim świergotaniem sikoreczki :). Pozdrawiam cieplusio z mroźnego Szczecina.
OdpowiedzUsuńa ja się wproszę do mamy an jutro na to jedzenie ;)
OdpowiedzUsuńlubię kuskus, jednak jadłam tylko ten błyskawiczny.
jak się cieszę, że u ans nie am zimy, nadal słonecznie, złociście i pięknie.
ps. czekam na Was :)
ps. na Dzidziola szczególnie.
No, z tą zimą to niezły falstart. Fajnie Haniu, że poznajesz tam tylu ciekawych ludzi. I fajnie móc poznać tyle innych kultur i zwyczajów z "pierwszej ręki". Chociaż rzeczywiście niektóre zwyczaje są wręcz przerażające dla nas (a nawet u nas karalne:(
OdpowiedzUsuńHaneczko, to że masz szanse obcować z nie naszymi (nie lubię sformułowania "obcymi") kulturami jest bezcenne! I kuchnia i zwyczaje czasem niestety również te dla nas nie do zaakceptowania ale przez to ciekawe. Wiesz, myślę że fakt, że Twoja przyjaciółka jest tam gdzie teraz jest, świadczy, że jej życie wygląda już inaczej...?
OdpowiedzUsuńNie zakładaj już balerinek!!!
buziaki! :)
dominika
- jedzenie jedzeniem... mi wszystko zaćmiła kuchnia. Uwielbiam te nowoczesne... Buziak!
OdpowiedzUsuńTak tak zima znow zaskoczyla drogowcow i nie tylko:) ;) ja tez z zalem schowalam wczoraj nbalerinki, w ktorych jeszcze smigalam przedwczoraj...
OdpowiedzUsuńAch takie jedzonko i ja bym zjadla...fantastycznie, ze masz kontakt z inna kultura na wyciagniecie reki...
zdjecia cudne .. alez bidulko musiałaś zmarznąć .. a smakołyki pycha tutaj mi az pachna ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńRobię czasem sałatkę z kuskusa, pycha,tylko, że to takie kaloryczne:)
OdpowiedzUsuńZnajoma mieszka w Syrii i całkiem już myśli ichnimi kategoriami, jej tam dobrze, ja bym oszalała.Nawet na zakupy chodzi zawsze z kimś. Wszystko kwestia kultury w której się wychowaliśmy,ale zdecydowanie wolę być europejką.
Buziaki, Dzidziol taki śliczny i radosny:)Oj kiedy mój był takim słodkim bąblem......
Nie ma powodu do tego żebyś była smutna. Zawsze i wszędzie znajdzie się coś co jednych może ucieszyć, a innych wprost przeciwnie.
OdpowiedzUsuńMniam, niezla impreza byla jak widze:) W kwesti aranżowanych małżeństwo to ponoć czasem zdarzają się szczęśliwe.... tylko że czasem to nie jest wystarczająco często:(
OdpowiedzUsuńŚciskam!
I to jest właśnie fascynujące,taka odmienność kultur i stylu życia.
OdpowiedzUsuńCzasem gdy czytam blogi to aż łapię się za głowę,że te różnice są tak duże nawet na obszarze jednego państwa, a co dopiero całego globu.
Chyba to jest największa siła inernetu,dzięki niemu siedzę sobie w swoich pieleszach i poznaję rytułał parzenia marokańskiej herbaty,heh.
Co do aranżowania ślubów to polecam Ci książkę "Bezdomny ptak". Co prawda jest to książka adresowana do młodych czytelników,ale myślę ,że ta opowieść wciągnie niejednego dorosłego,a już na pewno skłoni do refleksji.
A gdybyś miała ochotę na haftowanego cukierka na Twoich zasadach to zapraszam do mnie
kissy i hugsy
Madzika
U nas też zima zwycięża, brrrr:) Zazdroszczę wielokulturowych znajomości, pozwalają one rozwinąć skrzydła i lepiej zrozumieć otaczający świat, nauczyć tolerancji i szacunku dla innych kultur.
OdpowiedzUsuńmo to była impreza- zazdroszcze tych smaków...a co do małżeństw... teraz mozemy sami decywować a i tak tak wiele z nich jest pomyłką, niedopasowaniem, może nawet gorszym niż wtedy....
OdpowiedzUsuń