wtorek, 7 września 2010

Framuga poskrobana decyzją.




Co robicie, kiedy wasze plany są już u progu i trzeba zacząć je realizować. Nie można udawać
, że jeszcze hulają na horyzoncie, bo skrobią już w waszą framugę i trzeba coś zdecydowac.
TAK, NIE lub choćby obojniacze NIE WIEM.
Jejejej magiczne słowo DECYZJA.
A kiedyś tak pieknie było. Człowiek raczkujący, ząbkujący, potykajacy się,
buntowniczo tupiacy nóżką, ten mały człowiek nie musiał podejmować decyzji. Wszystkie
podejmowane były za niego.
Od wyboru rodzaju dania obiadowago- schabowy czy szpinak z rybką,
poprzez- sukienusie w ciapy, czy spodnie w łaty,
na wyborze drogi spacerowej- miacho czy parczek niepoprzestając.
Nikt mi nie wmówi, że sam sobie wybrał profil klasy, sam w wieku 7 lat zapisał się na balet
lub karate, sam wybrał obleśny różyk na ścianę, te wszystkie decyzje należały do
TYCH STARSZYCH, nas pozostawiając w błogim stanie beztroskiego dzieciństwa.
Aż w którymś momencie odbija nam i dobrowolnie decydujemy się na koniec beztroski, podejmując
pierwszą samodzielna decyzję.
Ta pierwsza, łączy się z dreszczykiem zdobywania tego co nieznane,
wkraczania w nowe rewiry dorosłości, ale potem... potem jest coraz gorzej.
Bo o ile łatwiej, w wieku podlotka, podjąć decyzję wyjścia do kina z Rysiem czy Zdzisiem, to
już wybór ich, w wieku późniejszym na dofinansowywaczy, płodzicieli naszych potomków i
dożywotnich chrapaczy, w skrócie zwanych mężami, jest trudniejszy.
No i właśnie ja stoje sobie teraz po drugiej stronie framugi, a decyzja za ścianą już nie skrobie,
ale wręcz dobija się, aby ja podjąć. Na szczęście nie chodzi o wybór chrapacza-to mam już za sobą.
Pan Kot nie musi się martwić, niech se podchrapuje spokojnie.
Na Belgowo muszę się zdecydować.
Kupować teraz dom, czy czekać i szukać dalej?
Ale czekać nie mogę, nie stać mnie na czekanie.
No więc kupować, ale kiedy wiadomo, że dom który ogladam to jest właśnie Belgowo?
Jak ja mam zdecydować, kiedy tu owies a tam siano. Oślica normalnie.
Jasne, że gdybym ujrzała, na wyrzynie, u progu lasu, chatę, dwie chaty, złączone sienią, sarna przed tym i borsuk trzymajacy w łapach tabliczkę z welcome wyrytym,
to bym decyzji już podejmować nie musiała. Na szczęście narkotyków nie zażywam, wizji halucynogennych w ten sposób nie mając.
Muszę więc zdecydować się na coś w ludzkiej cenie, do remontu, nie z hektarami lasu, ale z ogrodem, i nie wolno stojace, tylko graniczące z sąsiadem.
Były przymiarki do kawałku lasu i chaty drewnianej, ale po uzmysowieniu sobie, że jednak nie dorosłam i nie dorosnę, do roli kobiety żyjącej w zgodzie z naturą
i to tak wielkiej zgodzie, że nie potrzebuje- bo nie ma podłączenia, ani prądu, ani wody, zaczełam szukać coś co się nadaje. Podstawy posiada i ma miejsce na Belgowo dla gości
i nie straszy nowymi pustakami, tylko ma coś z historii belgii z murach
Tak oto trafiłam na dom, w którym Pan Kot zakochał się od razu, a ja..., ja się biczuje decyzjami.
Wiecie, że zabobonna trochę jestem, więc nie będę wstawiać zdjęć domu, wstawię jak podpiszę umowę wstepną i dostanę decyzję kredytową. Wtedy będzie zaklepane, przyklepane i
decyzja nieodwracalna zostanie podjęta. Teraz zdradze tylko, że dom jest na skraju małej mieściny, do francji rzut beretem, do lasów i gór też, a do Dinay tylko 40 km
więc chyba moi goscie nudzic sie nie będą.
Dziś pokażę Wam moje zamglone tereny golfowe sfotografowane o 7 rano w zeszłą sobotę.
Ps. jutro jade do szpitala, powinnam wrócić w piatek więc... do zobaczyska i buziole w nochy.













1 komentarz:

Dziękuję za każde słowo. Te słowa pozwalają mi wierzyć, że to co robię ma sens, że ja mam jakieś znaczenie w tym zwariowanym świecie.

Related Posts with Thumbnails